Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|
aktualizacja

Loty bez kontroli. Piloci: To się zdarza. Ekspert odpowiada: Głupota zabija

488
Podziel się:

Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski ujawnił próby tuszowania faktu, że samolot z prezydentem na pokładzie leciał kilka minut bez formalnej kontroli z ziemi. To złamanie procedur. - Takie sytuacje zdarzają się, gdy VIP-y są na pokładzie - przyznają nam piloci. - A co, gdyby leciała tam akurat awionetka? Albo F-16? - kontruje ekspert.

Loty bez kontroli. Piloci: To się zdarza. Ekspert odpowiada: Głupota zabija
- Tylko dwie rzeczy zabijają w lotnictwie. Głupota i nieprzestrzeganie przepisów - przekonuje Grzegorz Brychczyński. (East News, Tomasz Kawka)

Maszyna z prezydentem Dudą na pokładzie opuściła latem 2020 r. zielonogórskie lotnisko tuż po godz. 22, ale próbowano to ukryć - ustalił dziennikarz WP Szymon Jadczak. Czemu to tak istotne? Do godz. 22 port formalnie pracował. Potem na wieży już nie miało prawa być kontrolera - ich czas pracy jest ściśle regulowany.

Załoga samolotu zdecydowała się jednak na wylot - mimo że formalnie nie było już kontroli z ziemi. Ekspert lotniczy w Stowarzyszeniu Inżynierów i Techników Komunikacji RP Grzegorz Brychczyński załamuje ręce i mówi money.pl, że "wielkie katastrofy nic nas nie nauczyły".

- Przypomnę pewną historię. Jest 2010 rok, prezydent Barack Obama wybiera się na pogrzeb polskiej pary prezydenckiej. Jednak na Islandii wybucha wulkan Eyjafjallajökul, a to utrudnia loty na całym kontynencie. Kapitan samolotu melduje prezydentowi, że nie gwarantuje bezpiecznej podróży. Choć silniki Air Force One się już grzeją, lot się nie odbywa - opowiada ekspert.

Zobacz także: Komentarze po artykule WP. Kaczyński przyjrzy się sprawie? Radosław Fogiel odpowiada

"Jeszcze trudniej odmawiać VIP-om"

Brychczyński uważa, że w Polsce też piloci powinni być w stanie powiedzieć "nie" VIP-owi. A niekoniecznie są - co pokazuje historia z Zielonej Góry.

- Jest niestety problem w szkoleniu pilotów, w jego komunikacji z załogą. Kapitan powinien być pierwszy po Bogu - uważa Brychczyński.

Czy znalezienie się kilka minut poza formalną kontrolą było faktycznie wielkim zagrożeniem dla prezydenta i pasażerów? Brychczyński uważa, że jak najbardziej.

- W tej okolicy latają przecież awionetki, samoloty sportowe, szybowce. A co, gdyby znalazł się tam F-16? - pyta ekspert.

Dodaje, że asertywność pilotów wobec polityków wcale się nie poprawiła od czasów katastrofy w Smoleńsku. - Wręcz się pogorszyła, a to chociażby ze względu na pandemię. Ostatni rok był dla pilotów niezwykle trudny, wielu straciło pracę. A ci, którzy ją zachowali, obawiają się. Więc teraz jeszcze trudniej odmawiać im VIP-om - uważa, nazywając ten stan rzeczy "skandalicznym".

"Chyba bym chwycił za rogi"

Money.pl rozmawiał również z dwoma doświadczonymi pilotami. Oboje pragnęli zachować anonimowość, ale przyznali, że naginanie przepisów w podobnych sytuacjach się zdarza.

- W lotach rejsowych trudno to sobie wyobrazić. Tam wszystko jest zaplanowane i jak ktoś się spóźni na lot, to jest to po prostu jego problem - opowiada jeden z nich.

Inaczej wygląda sytuacja, gdy samolot przewozi VIP-ów - najważniejszych polityków albo biznesmenów, którzy wynajmują cały samolot.

- Proszę sobie wyobrazić człowieka, który płaci kilkadziesiąt tysięcy euro za lot. Spóźnia się kilka minut i lotnisko jest już formalnie zamknięte. Pilot ma powiedzieć takiej osobie, że ma sobie szukać hotelu, bo nie można wylecieć? W praktyce zdarza się to rzadko - opowiada jeden z pilotów.

Zdajemy więc pytanie, dlaczego tacy piloci ryzykują - zarówno życiem swoim, jak i swoich pasażerów.

- To jak z nieprzestrzeganiem przepisów drogowych. Niby wiemy, że nie powinniśmy tego robić. Ale przecież robi to każdy z nas. Taki wylot porównałbym do jazdy kilkadziesiąt metrów pod prąd osiedlową uliczką o trzeciej w nocy. Jest ryzyko, ale jednak jest ono małe. Wolimy więc pojechać chwilę pod prąd, niż objeżdżać całe osiedle - opowiada doświadczony pilot.

Inny pilot dodaje, że nie zawsze jest tak, że kontroler schodzi z wieży punktualnie o 22. Formalnie go tam być nie może, ale może jeszcze chwilę zostać i opiekować się samolotem - opowiada.

Pytamy jednego z pilotów, czy poleciałby, gdyby był w identycznej sytuacji, co pilotka samolotu prezydenta w Zielonej Górze. - Szczerze? Chyba bym jednak chwycił za rogi [w żargonie lotniczym tak określa się wolanty do sterowania samolotem - red.] - odpowiada.

I dodaje, że wielokrotnie lądował bez kontroli wieży, choć nie było to w Polsce. - Przepisy pozwalają na to np. w USA, gdzie jest mnóstwo małych lotnisk. Pilot może włączyć oświetlenie lotniska ze swojego kokpitu, a nawet kontrolować w ten sposób jego jasność - opowiada.

- Tylko dwie rzeczy zabijają w lotnictwie. Głupota i nieprzestrzeganie przepisów - kontruje Grzegorz Brychczyński.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(488)
Anty system ☣
3 lata temu
Wiadomo że osoby PiS-u 🦆 to osoby głubków nie umiejących myśleć jak ludzie
ncikk
3 lata temu
Mieliśmy 96 uroczystych miesięcznic po katastrofie samolotu w Smoleńsku. Tu na szczęście byłaby jedna. Może dwie :)
artur
3 lata temu
szkoda że nie leciała awionetka albo F 16 w tym czasie tym korytarzem
Icek, syn Moś...
3 lata temu
co ten pan jeszcze robi w polityce? W każdym normalnym kraju musiałby ustąpić ze stanowiska. A u nas? kaczynski go trzyma na jak sznurku, bo wie że ten osobnik podPISze wszystko, co mu pan każe
grzegorz
3 lata temu
I znów jak w przypadku Smoleńska organizatorem była kancelaria Prezydenta. Znów łamane procedury, znów mogło dojść do tragedii. Ale co tam, w razie czego zwali się na Tuska.
...
Następna strona