Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|
aktualizacja

Łukaszenka kpi z Polaków. Chodzi o lekarzy. "Wolą pracę u siebie lub jechać do Czech"

15
Podziel się:

W Polsce potwierdzenie kwalifikacji do leczenia ludzi jest trudne i trwa długo. W tym roku nostryfikowało się zaledwie 240 osób. Tymczasem braki kadrowe wynoszą 68 tys. lekarzy. Zdaniem ekspertów, nawet ustawowe poluzowanie wymagań nie zasypie tej luki.

Alaksandr Łukaszenka mówił o polskich lekarzach
Alaksandr Łukaszenka mówił o polskich lekarzach (East News, Piotr Kamionka)

Oddział ginekologiczno-położniczy Szpitala Powiatowego w Zakopanem, chirurgia dziecięca we Włocławku, chirurgia ogólna w szpitalu powiatowym w Wodzisławiu Śląskim, oddział hematologii i onkologii dziecięcej w Chorzowie, a do tego oddziały udarowy i neurologii w Rudzie Śląskiej oraz położniczo-ginekologiczny w szpitalu w Mrągowie.

To tylko kilka przykładów różnych oddziałów w polskich szpitalach, które od początku tego roku zostały zawieszone lub zamknięte. Powód? Braki kadrowe: w ostatnich latach więcej lekarzy przechodziło na emerytury, niż rozpoczynało pracę w zawodzie. W efekcie mamy najgorszy wskaźnik liczby lekarzy na 1 tys. pacjentów. Unijna średnia to 3,6 lekarza na tysiąc pacjentów, w Polsce to 2,4.

Ratunkiem miało być zwiększenie limitów na studia medyczne, jednak na efekty trzeba poczekać. Jak długo? Co najmniej 12 lat. Tyle bowiem trwa kształcenie lekarza specjalisty. I to w wariancie minimum.

Zobacz także: Obejrzyj: 500+ dla osób niesamodzielnych. Lekarze wydają dziennie dwa tysiące orzeczeń

Pacjenci muszą więc nastawić się na dłuższe poszukiwanie i oczekiwanie na wizytę u psychiatry dziecięcego, hematologa dziecięcego, onkologa czy urologia. Tych specjalistów brakuje najbardziej. Łącznie, jak wylicza Naczelna Izba Lekarska, luka w etatach wynosi 68 tys.

Kolejki do lekarzy można by skrócić w inny sposób, m.in. ułatwiając rekrutację medyków spoza Unii Europejskiej, głównie z Ukrainy i Białorusi. Niektóre placówki, jak Mazowiecki Szpital Wojewódzki im. Jana Pawła II w Siedlcach, już dawno postawiły na to rozwiązanie.

Dyrekcja szpitala sprowadza do swojej placówki białoruskich specjalistów i zatrudnia ich na początku jako sanitariuszy. Przez kolejne miesiące uczą się oni języka polskiego, a następnie przystępują do egzaminu nostryfikacyjnego. Po ostatnim naborze pracę w szpitalu znalazło 16 lekarzy.

- My już nie mamy wyjścia, bo brakuje nam lekarzy chętnych do dyżurowania. Nie mam problemu z tym, aby pracowali w ciągu dnia. Kłopotem są noce i weekendy. Stawki lekarskiego wynagrodzenia za godzinę poszybowały w górę do tego stopnia, że lekarze biorą maksymalnie po 2-3 dyżury w miesiącu i więcej nie potrzebują - mówi portalowi prawo.pl Marcin Kulicki, prezes siedleckiego szpitala.

Przeszkodą jest skomplikowany proces nostryfikacji, czyli uznawania ważności stopni naukowych przez odpowiednie krajowe jednostki. Procedura nie jest łatwa i może trwać latami. W tym roku Naczelna Izba Lekarska zorganizowała 29 takich egzaminów, które zaliczyło 246 osób na ponad 400 (średnio 7 na 10 osób przeszło testy pozytywnie).

Ministerstwo Zdrowia pracuje nad projektem szybkiej ścieżki. Miałaby wyglądać tak, że lekarz, który zna język polski, będzie mógł dostać zaświadczenie ze szpitala, w którym chciałby pracować. Następnie po rocznym szkoleniu i zaliczonym egzaminie będzie mógł pracować przez pięć lat.

- Brak lekarzy jest odczuwalny i poza dyskusją. Polscy lekarze nie boją się konkurencji, ale obniżanie standardów nie jest rozwiązaniem. Gdy będziemy przyjmować lekarzy z zagranicy bez nostryfikacji dyplomu lub zaniżając wymagania, narażamy się na to, że przyjadą do nas lekarze, którzy nie będą mieli odpowiednich kompetencji, a to może zagrażać bezpieczeństwu pacjenta. Z tego powodu wymagania co do kwalifikacji powinny być identyczne – komentuje money.pl Rafał Hołubicki z Naczelnej Izby Lekarskiej.

Może też okazać się, że ukraińscy czy białoruscy medycy wcale nie będą tacy skorzy do pracy w Polsce i wybiorą zachód Europy. O ile w ogóle będą chcieli wyjeżdżać.

- Docierają do nas sygnały, że ukraińscy lekarze wolą teraz zostać w kraju. Po pierwsze, zarabiają lepiej niż kiedyś, po drugie dłuższy wyjazd wiązałby się z odnowieniem kwalifikacji na Ukrainie, po trzecie mają możliwość wyjechania do Czech, gdzie stworzono takie możliwości pracy, o których w Polsce dopiero się myśli – mówi money.pl Paweł Kaługa, szef firmy rekrutacyjnej Greygoose Outsourcing.

Mogą być też inne przeszkody: wewnętrzne, albo raczej polityczne. Mały przedsmak dał ostatnio Aleksandr Łukaszenka.

- Często się mówi, że Białoruś powinna się wzorować na Polsce. Jeżeli państwo tak dobrze się rozwija, to dlaczego są zainteresowani specjalistami z Białorusi, z "dyktatury"? Jeżeli dobrze się rozwijacie, proszę bardzo, nakarmcie własnych lekarzy i niech leczą waszych ludzi - skomentował prezydent Białorusi.

I dodał, że będzie "podejmował działania", by "zatrzymać specjalistów". Przykładem takiej marchewki miałoby być podniesienie płac i budowa tanich mieszkań dla lekarzy i pracowników medycznych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(15)
charlie
4 lata temu
To co się dzieje w polskiej służbie zdrowia to temat na książkę. Przepracowałem juz 30 lat w zawodzie i swoje widziałem. Teraz przystopowałem. Pracuje na etacie w medicover, nie miałem juz siły biegac na dyżurze jak diabeł, badac ludzi na czas bo za drzwiami stoja kolejni... to nie jest leczenie. W medicover ide na dyżur, na okreslona 'normalna' liczbe godzin, robie swoje i uciekam. Poza tym ludzie tez sa inni no i sprzety... praca jest łatwiejsza, przyjemniejsza, wszystko idzie jakos sprawniej
jl
4 lata temu
Jaruś wam porozdaje pieniażki i będziecie mieli na leczenie w Czechach...
Władza w ręce...
4 lata temu
Oj Jarosławie nie prowadzi kraju tam gdzie sam zmierzasz....ludzie mają dzieci,kolejne pokolenia...Nie chcemy iść z tobą tam gdzie kończy się drogą.Zgin,przepadnij naczelniku.
Rozum
4 lata temu
Właśnie są efekty polityki PO PSL przez te 8 lat władzy bez mózgowej
Qwasnieski
4 lata temu
Studia medyczne (lekarz) są najdroższe spośród wszystkich innych kierunków. Może czas wprowadzić zasadę, ze student medycyny jeśli wyjedzie z Polski po studiach bez podjęcia w Polsce pracy w zawodzie będzie musiał zwrócić koszt studiowania wg zasady koszt studiów medycznych - (minus) następny w kolejce drogi kierunek studiów. Różnica musi zostać zapłacona od razu w momencie zgłoszenia chęci wyjazdu. Po co cały czas kształcimy lekarzy a oni wyjeżdżają. Inna sprawa by lekarz na start miał średnia krajowa. Lekarz, pielęgniarka to są zawody, które musza być bardzo dobrze opłacane.