Brad Smith w Brukseli przedstawił listę pięciu zobowiązań Microsoftu wobec Europy. - Nasza zależność gospodarcza od Europy zawsze była głęboka - stwierdził Smith. Podkreślił, że działalność firmy jest uzależniona w "ogromnym stopniu" od zaufania m.in. krajów i rządów na Starym Kontynencie. Podkreślił, że lista pięciu zobowiązań związana jest m.in. z "czasami niestabilności geopolitycznej".
Microsoft składa jasną deklarację ws. Europy
Dodał też, że spółka "wierzy w więzi transatlantyckie, które promują wzajemny wzrost gospodarczy i dobrobyt". - Cieszymy się, że administracja Donalda Trumpa i Unia Europejska zgodziły się niedawno zawiesić dalszą eskalację ceł na czas negocjowania wzajemnej umowy handlowej. Mamy nadzieję, że udane rozmowy przyczynią się do rozwiązania kwestii taryfowych i zmniejszenia barier pozataryfowych, zgodnie z zaleceniami zawartymi w niedawnym raporcie Draghiego - wskazał Smith.
Prezydent Microsoftu wskazał następnie wspomnianych pięć zobowiązań MS wobec Europy:
- Budowanie szerokiego ekosystemu sztucznej inteligencji i chmury obliczeniowej w całej Europie;
- Stanie na straży odporności cyfrowej Europy nawet w warunkach niestabilności geopolitycznej;
- Ochrona prywatność danych europejskich;
- Pomaganie w ochronie i obronie bezpieczeństwa cybernetycznego Europy;
- Przyczynienie się do wzmocnienia konkurencyjności gospodarczej Europy, w tym w zakresie otwartego oprogramowania.
Wielki plan Microsoftu na chmurę w Europie
Smith szczegółowo wyjaśniał, co kryje się pod każdym z tych haseł. Najbardziej konkretna była zapowiedź dotycząca pierwszego zobowiązania. - Dzisiaj ogłaszamy plany zwiększenia pojemności naszych europejskich centrów danych o 40 procent w ciągu najbliższych dwóch lat - zadeklarował manager. Jak wyjaśnił, plany te ponad dwukrotnie zwiększą pojemność europejskich centrów danych do 2027 r. Zaznaczył przy tym, że chodzi m.in. o centra danych dla instytucji rządowych.
Brad Smith odniósł się również do kwestii "zmienności geopolitycznej" w kontekście chmury. Wyjaśnił, że według Microsoftu rządy będą prawdopodobnie rozważać "dodatkowe opcje" w tym zakresie, w tym dotyczące finansowania publicznego dla ofert krajowych. - Zobowiązujemy się do współpracy z europejskimi uczestnikami w całym ekosystemie technologicznym - podkreślił Smith.
Jasna deklaracja ws. prawa w Europie
Mówiąc o centrach danych, Smith odniósł się też do kwestii obowiązującego prawa.
- Są to stałe struktury i podlegają lokalnym prawom, regulacjom i rządom. Jak każdy obywatel i firma, nie zawsze zgadzamy się z każdą polityką każdego rządu. Ale nawet gdy przegrywaliśmy sprawy w europejskich sądach, Microsoft od dawna szanuje europejskie prawo i przestrzega go. Rozumiemy, że do naszych praktyk biznesowych w Europie mają zastosowanie przepisy europejskie, tak samo, jak przepisy lokalne mają zastosowanie do lokalnych praktyk w Stanach Zjednoczonych, a podobne przepisy mają zastosowanie w innych częściach świata. Obejmuje to m.in. europejskie prawo konkurencji i akt o rynkach cyfrowych - wskazywał prezydent Microsoftu.
Jak dodał, firma zobowiązuje się do "szanowania roli, jaką przepisy w Europie odgrywają w regulowaniu produktów i usług". Zadeklarował także, że firma w przyszłości powoła europejską radę dyrektorów, składającą się z obywateli tutejszych krajów, działającą pod jurysdykcją lokalnego prawa. Miałaby ona nadzorować centra danych i ich zarządy.
Microsoft o wojnie handlowej
W części dotyczącej drugiego zobowiązania, Smith skomentował krótko kwestię nałożenia przez Donalda Trumpa ceł m.in. na Unię Europejską. - Uważamy, że nawet w obliczu obecnych sporów handlowych i celnych w Waszyngtonie panuje silny konsensus popierający stały przepływ usług cyfrowych ze Stanów Zjednoczonych do Europy - ocenił przedstawiciel firmy.
Warto jednak przy tym podkreślić, że cła nie obejmują usług cyfrowych, a utrzymywanie takiego stanu jest w interesie USA. Unia Europejska bowiem stanowi największy pojedynczy rynek eksportowy usług cyfrowych dla Stanów Zjednoczonych i odpowiada za ok. jedną czwartą całości (187 mld dol. w 2022 r.). USA mają również znaczącą nadwyżkę w bilansie handlowym usługami cyfrowymi z UE. Mogłoby się to zmienić, gdyby Unia postanowiła - w odpowiedzi na cła Trumpa - nałożył swoje taryfy np. na media społecznościowe czy inne usługi.
W tej części przemówienia padła też kluczowa deklaracja dotycząca możliwych zawirowań geopolitycznych, w tym eskalacji wojny handlowej.
W mało prawdopodobnym przypadku, gdyby jakikolwiek rząd na świecie nakazał nam zawieszenie lub zaprzestanie działalności w chmurze w Europie, zobowiązujemy się do natychmiastowego i energicznego zakwestionowania takiego środka przy użyciu wszystkich dostępnych dróg prawnych, w tym poprzez wniesienie sprawy sądowej - oznajmił Smith.
Podkreślił, że zobowiązanie to będzie prawnie wiążące dla całego Microsoftu. Dodał przy tym, że firma ma już udokumentowaną historię pozwów przeciwko władzom w USA. W tym decyzję Sądu Najwyższego USA z czasów pierwszej kadencji Trumpa, dotyczącą przestrzegania praw pracowników, którzy są imigrantami. - W razie potrzeby jesteśmy przygotowani do skierowania sprawy do sądu - stwierdził Smith.
Firma zadeklarowała również plan na wypadek, gdyby została zmuszona do zawieszenia działalności w Europie. - Wyznaczymy europejskich partnerów i będziemy polegać na nich z rozwiązaniami awaryjnymi w celu zapewnienia ciągłości operacyjnej w mało prawdopodobnym przypadku, gdyby firma Microsoft kiedykolwiek została zobowiązana przez sąd do zawieszenia usług - mówił Smith.
Jak dodał, już teraz oferuje to m.in. we Francji i Niemczech. - Będziemy przechowywać kopie zapasowe naszego kodu w bezpiecznym repozytorium w Szwajcarii i zapewnimy naszym europejskim partnerom prawa potrzebne do uzyskania dostępu i korzystania z tego kodu, jeśli będzie to potrzebne do tego celu - wyjaśnił przedstawiciel MS.
"Nikt tego nie rozważa". Microsoft o ruchach administracji Trumpa
Podczas spotkania z mediami zapytaliśmy Brada Smitha, czy firma obawia się, iż w przypadku eskalacji wojny handlowej administracja USA mogłaby próbować zmusić firmy technologiczne do zawieszenia działalności w Europie. - To nie leży na stole, nie było nawet w umysłach ludzi z Waszyngtonu - odparł prezydent Microsoftu.
Jak wyjaśnił, takie obawy pojawiają się jednak w Europie i dlatego firma adresuje tę kwestię. - Poinformowałem oficjeli w Waszyngtonie, że Europejczycy mają takie obawy i stałą reakcją na to jest, że nigdy nie przyszłoby im to do głowy. Nikt tego nawet nie rozważa - zaznaczył Smith.
- To bardzo ważny krok, który musimy zrobić w Europie, aby zaadresować te obawy, ale robiąc to nie chcemy sprawić wrażenia, że uważamy to nawet za minimalnie prawdopodobne. Nie spotkałem się z żadnymi sygnałami, że mogłoby się to wydarzyć - zaznaczył Brad Smith w odpowiedzi pytanie Money.pl.
Wyjaśnił przy tym, że cała dyskusja wokół handlu dotyczy jego bilansu między USA i innymi krajami. - W Waszyngtonie można usłyszeć, że ten bilans nie jest wyrównany, ale na pewno nie uczyni się go takim poprzez redukowanie eksportowanych usług amerykańskich firm - ocenił przedstawiciel Microsoftu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W przemówieniu padła także zapowiedź występowania na drogę sądową w przypadkach, gdyby trzeba było "chronić europejskie dane przed nieautoryzowanym dostępem". Jak tłumaczył Smith, takie przypadki już się zdarzały, gdy podobne żądania dostępu były niezgodne z prawem europejskim. Przypomniał przy tym, że w 2018 r. Kongres USA uchwalił przepisy dające możliwość sprzeciwiania się żądaniom amerykańskich organów ścigania, jeśli są one sprzeczne z prawem UE.
Wsparcie dla Ukrainy w kontekście cyberbezpieczeństwa
Brad Smith poruszył w swoim przemówieniu, w punkcie dotyczącym cyberbezpieczeństwa, również kwestię wojny w Ukrainie. Jak podkreślił, firma od razu pomogła w "ewakuacji krytycznych usług danych i technologii Ukrainy do centrów danych w całej Europie", co zapewniło ciągłość usług dla tego kraju.
- Oprócz zabezpieczenia danych kraju, natychmiast pomogliśmy urzędnikom i obywatelom Ukrainy w obronie ich kraju przed rosyjskimi cyberatakami. Od początku wojny Microsoft przekazał Ukrainie ponad 500 milionów dolarów bezpłatnej technologii i pomocy finansowej i do dziś utrzymuje nasze znaczne wsparcie. Bez zakłóceń zapewnialiśmy wsparcie w zakresie cyberbezpieczeństwa NATO, Ukrainie i innym rządom europejskim, w tym poprzez dzielenie się informacjami o zagrożeniach cybernetycznych, ochronę wyborów i zakłócanie ataków na europejskie rządy, firmy i obywateli - przypomniał Smith.
Podkreślił, że od tamtej pory cyberataki wobec krajów europejskich się nasiliły, m.in. ze strony Rosji, Chin, Iranu i Korei Północnej. Dlatego też firma powołuje nowego dyrektora bezpieczeństwa na Europę, który ma m.in. zapewnić zgodność z przepisami UE. Ma też powołać niezależnego audytora, który zweryfikuje i zatwierdzi zobowiązania technologiczne MS na terenie Europy.
Sztuczna inteligencja kluczem do przyszłości
- Sztuczna inteligencja oferuje coś, co może stać się najpotężniejszym narzędziem dla ludzi w historii ludzkości. I jak w przypadku wszystkich narzędzi, znajdą się tacy, którzy będą starali się przekształcić je w broń - ocenił Smith. W kwestii tej zapewnił, że Microsoft dołoży wszelkich starań, by "pomóc Europie" wykorzystać potencjał AI.
- Będziemy musieli współpracować zarówno z mniejszymi, jak i większymi firmami. Będziemy musieli wspierać rządy, organizacje non-profit i programistów open source na całym kontynencie. Będziemy musieli uważnie słuchać europejskich przywódców, szanować europejskie wartości i przestrzegać europejskich praw. Zależy nam na tym, aby wszystkie te rzeczy robić dobrze - zadeklarował Smith.
- Świętując w tym miesiącu 50. urodziny firmy Microsoft, zdaliśmy sobie sprawę, że nasza wieloletnia obecność w Europie jest podstawą naszego sukcesu. Europa dobrze nas potraktowała. Nasze wsparcie dla Europy zawsze było – i zawsze będzie – niezachwiane - podkreślił Brad Smith.
Przypomnijmy, że to kolejny raz, gdy Smith odwiedza Europę. Ostatnio, w lutym, spotkał się m.in. z premierem Donaldem Tuskiem w Polsce. Microsoft wówczas zapowiedział budowę centra danych za 700 mln dolarów. Nie wykluczono przy tym zapowiedzenia kolejnej dużej inwestycji w 2026 r.
Warto również przypomnieć, że prezes Microsoftu Satya Nadella był jednym z nielicznych prezesów największych firm technologicznych, który nie wziął udziału w inauguracji Donalda Trumpa na prezydenta w styczniu.
Michał Wąsowski, zastępca szefa redakcji money.pl