Miliardy na rozpędzenie produkcji polskiej amunicji. Wiceprezes PGZ mówi o pięciu latach
Członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej Marcin Idzik zapewnił w rozmowie z PAP, że za pięć lat nie będzie już w Polsce problemu braków kalibru 155 milimetrów. I dodał, że jeżeli Grupa będzie w stanie wypełnić magazyny Wojska Polskiego, to wtedy może postawić mocniej na eksport.
PGZ złożyła pod koniec marca do zarządzanego przez resort aktywów państwowych Funduszu Inwestycji Kapitałowych opiewające na ok 2,4 mld zł wnioski na dofinansowanie rozbudowy zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej, w tym przede wszystkim standardowego NATO-wskiego kalibru 155 mm, potrzebnego dla polskich armatohaubic Krab i importowanych z Korei Południowej systemów K9.
Produkcja amunicji przyspieszy w Polsce?
Członek zarządu PGZ Marcin Idzik powiedział w opublikowanej przez PAP w poniedziałek rozmowie, że celem tych inwestycji jest zbudowanie w Polsce całego łańcucha produkcyjnego - od podstawowych surowców po gotowe pociski, które posłużą artylerzystom obsługującym Kraby i K9.
Chodzi nam przede wszystkim o spłonki, zapłonniki i gazogeneratory, a przede wszystkim - o prochy wielobazowe. Chcemy mieć oparcie surowcowe w przemyśle polskim - to zadanie, który określił nam minister aktywów państwowych (...) w razie zagrożenia amunicja musi być produkowana na bieżąco - wskazał wiceprezes PGZ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzuciła etat, by zbudować imperium. "Korporacja mnie wypluła" - Patrycja Strzelecka w Biznes Klasie
Jak powiedział Idzik, największym wyzwaniem jest kwestia produkcji w Polsce prochów wielobazowych i potrzebnych do nich surowców, jak nitrogliceryna, nitroceluloza i nitroguanidyna. - Nie ma obecnie w Polsce firmy, która składa kompleksową ofertę w zakresie produkcji amunicji. A to nas interesuje - takie wyroby, o których mówią nasi konkurenci, produkujemy od 12 lat. Dzisiaj naszą ambicją jest stworzenie takiej sytuacji, żebyśmy mieli surowcowe pokrycie zapotrzebowania w stu procentach - powiedział.
W tym kontekście wskazał na rozmowy toczone z posiadającymi te kompetencje zdolności partnerami zagranicznymi. W mediach pojawiają się w ostatnich tygodniach doniesienia o rozmowie m.in. z firmami ze Słowacji, Turcji czy z zachodniej Europy.
Idzik wspomniał, że ws. zakupów amunicji z zagranicy Polska potrzebuje realnie trzech elementów. Wskazał, że chodzi przede wszystkim o umiejscowienie całego procesu produkcyjnego w Polsce, zapewnienia polskim spółkom wpływu na ew. eksport wyprodukowanej amunicji, a także przekazania danych, dzięki którym komponenty do produkcji pocisków też będą mogły powstawać w polskich zakładów.
Podkreślił, że istniejąca obecnie baz pozostanie utrzymana i rozbudowana. - Natomiast dla nowych linii produkcyjnych rozważamy nowe lokalizacje, ze względu na geopolityczną sytuację i naszą lokalizację - zapowiedział wiceprezes PGZ.
To, co dzisiaj istnieje w Pionkach (woj. mazowieckie), Dezamecie (w Nowej Dębie), Jaśle (spółka Gamrat), w Skarżysku-Kamiennej (spółka Mesko) - na pewno będzie utrzymane, natomiast decyzja w zakresie rozbudowy będzie uwzględniała nowe lokalizacje - zapewnił Idzik w rozmowie z PAP.
Idzik podkreślił, że PGZ produkuje już amunicję do armatohaubic Krab - np. na podstawie umowy z MON z grudnia 2023 roku na dostawę 280 tys. sztuk amunicji. Niemniej, jak podkreślił, celem jest produkcja amunicji dostosowanej tak do Krabów, jak i południowokoreańskich K9. Ponadto chodzi o produkcję pocisków z tzw. gazogeneratorem, zapewniający dłuższy zasięg, sięgający ok. 40 km. - Chcemy być w awangardzie i mieć tylko amunicję wydłużonego zasięgu, a nie o zasięgu kilkunastu kilometrów. Zasięg rzędu 40 km przekłada się na bezpieczeństwo naszych żołnierzy" - stwierdził wiceszef PGZ.