Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

Na korepetycje wydajemy majątek. Ceny znowu poszły w górę. "Wszyscy podbijają stawki"

72
Podziel się:

Korepetycje znów podrożały - o kilka, kilkanaście złotych za godzinę. Kiedyś były potrzebne tylko niektórym uczniom, tymczasem jak wynika z danych CBOS, dziś dokształcać się musi jedna trzecia dzieciaków. Korepetytorzy wbrew pozorom nie zacierają rąk z radości.

Na korepetycje wydajemy majątek. Ceny znowu poszły w górę. "Wszyscy podbijają stawki"
Matematyka i nauki ścisłe cieszą się dziś rosnącą popularnością wśród uczniów potrzebujących korepetycji Piotr Jedzura/REPORTER (East News)

– Korepetytorka z zeszłego roku już nie pracuje, musieliśmy poszukać nowego nauczyciela. Niestety, okazuje się, że znalezienie kogoś dobrego jest piekielnie trudne. A na dodatek wzrosły ceny. Dziś za takie same korepetycje musimy płacić 100 złotych zamiast 80. Niby to tylko dwie dychy różnicy, ale w skali semestru robi się prawie 1000 złotych więcej – mówi w rozmowie z money.pl Mariola Olewnik, mama dwóch córek w wieku szkolnym.

Na podobne zjawisko narzekają i inni rodzice z różnych części kraju.

– Tak, musiałem podnieść ceny. Wszystko drożeje, działalność nie robi się tańsza. Poza tym rośnie zapotrzebowanie na nasze usługi, wszyscy podbijają stawki – mówi w rozmowie z money.pl korepetytor matematyki Sebastian Banaś.

Zobacz także: Lekcje online z WP Pilotem i Brainly: język polski (4)

Co ciekawe, to właśnie matematyka i nauki ścisłe cieszą się dziś rosnącą popularnością wśród uczniów potrzebujących korepetycji - wynika z danych serwisów korepetycyjnych. I jednocześnie są najdroższe.

– Trudno się dziwić, że ludzie odchodzą z zawodu, są inne, bardziej dochodowe zajęcia. Zostają ci, dla których jest to pełnoprawny zawód, na który mogą przeznaczyć kilka godzin dziennie. A jednocześnie dochodzą ci, którzy od czasu do czasu chcą dorobić – dodaje Julia Kosińska. Ona z kolei uczy angielskiego.

Jednocześnie przestrzega, że "dorabianie" jest w zawodzie korepetytora trudne. Nie można sobie pozwolić na przekładanie lekcji, ich odwoływanie. A jednocześnie pracuje się najczęściej w innych godzinach niż w pozostałych zawodach. W szkole to uczeń musi się dostosować do grafiku, poza nią to nauczyciel dopasowuje się do ucznia. To oznacza pracę popołudniami i w weekendy. A to zaburza życie rodzinne i towarzyskie. Stąd duża rotacja wśród korepetytorów. 

Z raportu o polskim rynku korepetycji, przygotowanego przez serwis e–korepetycje.net wynika, że ceny lekcji pozaszkolnych faktycznie wzrosły. Najdrożej jest w Warszawie i innych dużych miastach.

Korepetycje stacjonarne, twarzą w twarz, to dla rodzica koszt średnio od 40 do 60 złotych za godzinę. Tę barierę przebijają niektóre języki (np. francuski lub włoski) oraz matematyka wyższa. Ten ostatni przedmiot w Warszawie kosztuje nawet 85 złotych za godzinę.

Według serwisu e–korepetycje.net, najbardziej dochodowe jest udzielanie korepetycji z matematyki wyższej, informatyki i muzyki. Średnia cena za te lekcje jest najwyższa. Najmniej zarobić mogą korepetytorzy nauczania początkowego, historii i malarstwa i rysunku. Oczywiście jest to bardzo ogólne stwierdzenie, ponieważ ceny zajęć za wymienione przedmioty będą różniły się w zależności od lokalizacji prowadzonych zajęć.

Jednocześnie wiadomo, że istnieje wąska grupa korepetytorów droższych, którzy nie korzystają z serwisów ogłoszeniowych, bazując wyłącznie na poleceniach. Ustalają ceny indywidualnie, czasem pracują tylko z wybranymi uczniami, przygotowując ich do olimpiad i studiów na wysokim poziomie.

Wydawać by się mogło, że korepetycje prowadzone zdalnie, z wykorzystaniem narzędzi on–line, powinny być tańsze. Nie wymagają dojazdu do ucznia, czas można więc wykorzystać lepiej i zarobić więcej. Nic bardziej mylnego. Korepetycje online są z reguły o 10–15 proc. droższe od stacjonarnych. Autorzy badania tłumaczą to faktem, że narzędzia do lekcji online bywają dość drogie. Mowa o programach do zapisu lekcji, robienia prezentacji i wykresów.

Do tego dochodzi rosnący popyt i nie nadążająca za nim podaż. W ciągu roku liczba ogłoszeń o korepetycjach online wzrosła o niecałe 20 proc. Popyt prawdopodobnie bardziej.

Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że wielu korepetytorów decyduje się na prowadzenie lekcji dla dwójki albo nawet trójki dzieci jednocześnie.

– Oczywiście zwracamy uwagę na to, by prezentowały one podobny poziom, świetnie, jeśli są z jednej klasy. Ale to pozwala rodzicom na zaoszczędzenie pieniędzy, bo koszt godziny takiej lekcji jest niewiele wyższy od lekcji dla jednego dziecka, ale rozkłada się na 2-3 rodziny – mówi Sebastian Banaś.

W praktyce oznacza to, że lekcja dla jednego dziecka kosztuje np. 60 złotych, dla dwójki – 70, ale rodzic wydaje połowę tej kwoty, czyli 35 złotych.

W branży korepetycji on–line jest też większa konkurencja, niż lekcji stacjonarnych. Powód jest prozaiczny – nauczyciel może być wszędzie. Nie ma znaczenia, czy mieszka w Warszawie czy Szczecinie. Może uczyć dzieci z całej Polski.

Ile wydajemy na korepetycje?

Określenie wielkości rynku korepetycji w Polsce jest zadaniem karkołomnym, bo w większości są to dochody nieewidencjonowane. Tak określa je Polski Instytut Ekonomiczny.

Szacunkowe dane oparte o iloczyn uczniów biorących korepetycje i średnią cenę wskazują na to, że rynek korepetycji poszybował w górę – obecnie korepetycji potrzebuje aż jedna trzecia polskich uczniów (tak wynika z danych CBOS).

Jeszcze kilka lat temu rynek korepetycji szacowano na plus minus 4 mld złotych. Rok temu, jak twierdził "Forbes", mógł być wart nawet 7,5 mld. Danych dla rozpoczętego właśnie roku szkolnego brakuje. Ale korepetytorzy mówią, że z pewnością nie zarobią mniej.

– Może nie powinniśmy narzekać na poziom nauczania i programy, bo dzięki temu zarabiamy więcej. Ale bez przesady, widzimy gonitwę za punktami, testami, rankingami. A za tym idzie brak zrozumienia danego przedmiotu. Dla mnie osobiście nie jest to pozytywne zjawisko. Teoretycznie powinniśmy pomagać słabszym uczniom albo zajmować się uzdolnionymi i poszerzać ich wiedzę ponad program. A w praktyce uczymy dzieci tego, czego nie zdążą nauczyć się w szkole, a jest w programie – mówi Julia Kosińska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(72)
WYRÓŻNIONE
wsiok prosty
3 lata temu
Za moich czasów szkolnych (lata 70-te) korepetycje były dla nieuków odpornych na wiedzę. Jakoś bez korepetycji dało się skończyć szkołę średnią, studia i być dobrym w swym zawodzie. Dzisiaj bez korepetycji pewnie trudno podstawówkę skończyć a o poziomie umiejętności absolwentów pomilczę, bo słów brak. Wina całego systemu, brak jakiejkolwiek spójnej wizji nauczania. TESTY - wszechobecny idiotyzm nie mający absolutnie nic wspólnego ze sprawdzeniem faktycznej wiedzy. Reguła: 3-4 pytania, w tym jedno prawidłowe. Małpa rzucająca lotką, ma szanse na jakieś 30% prawidłowych odpowiedzi, absolutnie nie rozumiejąc niczego i z dowolnej dziedziny. Nauczycielom taki system odpowiada, bo wystarczy szablon przyłożyć do arkusza, i po robocie. Ocena też wynika automatycznie z ilości punktów, a uczeń pojęcia nie ma o temacie, nie mówiąc już żeby go rozumiał. Dawniej uczeń musiał rozumieć temat i być może że takiego testu by nie zaliczył, ale praktycznej wiedzy miał więcej niż dzisiejszy prymus testowy. Nauczyciel też miał możliwość prawidłowej oceny faktycznej wiedzy ucznia. Tylko po co wszechstronnie wykształceni absolwenci są komu potrzebni? To mają być wyspecjalizowane roboty do prostych zadań nie mające żadnych ambicji i zadowolone z łaskawej miski ryżu i ciepłej wody w kranie.
Łajdactwo
3 lata temu
Przecież pieniądze rodzice chcieli do kieszeni. Teraz proszę sobie za nie kupić nauczanie, leczenie i zakupy w sklepie zrobić. Nie można być takim łapczywym, zawsze jest coś za coś
Nick
3 lata temu
Zabrać dziecku smartfona ograniczyć dostęp do internetu i korepetycje nie będą potrzebne. Z korepetycji korzystają najczęściej osoby które chcą tylko zaliczyć jakiś przedmiot a nie się jego nauczyć. Taki uczeń sam z własnej woli nie weźmie podręcznika do na ręki . Jeśli chodzi o przedmioty ścisłe to w dzisiejszych czasach jest tyle darmowej pomocy w Internecie, tyle świetnych podręczników że nie potrzeba wyrzucać pieniędzy na korepetycje.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (72)
Alu
3 lata temu
To może trzeba było pilnować 500+ żeby coś robiło na elekcjach a nie grało w lola
Człowiek z gó...
3 lata temu
Te ceny, to mocno nieaktualne, albo dotyczą nie mających pojęcia o rzeczy studentów. W dużym mieście za język polski u doświadczonego korepetytora płaci się od 120 zł wzwyż.
Radbug
3 lata temu
I bardzo dobrze. Szkoła została w ostatnich latach kompletnie zniszczona przez idiotyczne rzadowe pomysły, przy cichym lub głośnym poparciu rodziców przekupionych 500+ i 300+, nauczyciele zarabiają jakieś 50 zł netto więcej niż minimalna krajowa (po 5 latach studiów), uczniowie siedzą zamknieci w szkole po 7-8 godzin, no to teraz niech ci sami rodzice korzystaja z "bezpłatnej publicznej edukacji". Albo płacisz po skzole korepetytorowi, albo twój synalek lub córka zdaje maturę/egzaminy na max 30% bo na tyle ma uczyć szkoła według nowych wytycznych i ilosci podstawy programowej do opanowania. Plujcie dalej na tę resztkę nauczycieli którzy zdecydowali sie dalej ciągnąć ten wóz z gnojem i zostać w szkole. Powodzenia.
Zoska
3 lata temu
Kiedys nauczyciel mial poszanowanie,teraz jest zerem,kazdy nim poniewiera,rodzice,uczniowie,dyrekcja,rzad,i chocby nie wiem jak sie staral i pracowal 50 godzin tygodniowo i tak nikt tego nie doceni.- ,jeszcze zarabia grosze,roszczeniowe podejscie spoleczenstwa,dzieci siedza w internecie,na mediach spolecznosciowych,zwyczajnie nie chce im sie uczyc a rodzice kupuja sobie spokoj fundujac im korepetycje..Rodzice sami sobie z dziecmi swoimi rady nie daja wiec cala agresje i wine przerzucaja na nauczycieli...bo sami nie potrafili dopilnowac swoich dzieci i nie radza sobie ze swoimi dziecmi....kto sie chce nauczyc,to sie nauczy,tyle pomocy do nauki kiedys nie bylo,a glaby braly korepetycje.teraz korepetycje biora albo glaby,albo lenie,albo wybitni,ktorzy chca sie wiecej nauczyc ponad to co w szkole
Antone
3 lata temu
Jeśli dzieci muszą chodzić na korepetycje to znaczy , że nauczyciele nie potrafią niczego nauczyć w szkole. Inna sprawa, że programy szkolne od klasy 6 to bełkot nie do zrozumienia. W liceum zaś jest apogeum: kucie na pamięć , zamiast uczenie się konstruktywnego myślenia. Uczeń , który jest w stanie zdać mandżurski i wkuć historie Ameryki na pamięć to żaden uczeń. On musi rozumieć to czego się uczy. Wiedzieć po co i dyskutować o tym z innymi uczniami prowadzony przez nauczyciela. Po skończeniu liceum czy technikum nikt nic nie wie , nie pamięta i jak był nieprzygotowany do życia tak i zostaje. Szkoły w tej formie należy zamknąć i od 6 klasy wprowadzić szkoły tematyczne z połową tego materiału , który jest dzisiaj. Biologia, chemia , fizyka tylko doświadczenia i pokazy co najmniej filmowe na dany temat. To zostanie w głowie. Historia nie kucie kto kogo napadł tylko problematyka dlaczego, co myślał , jakie przeciwności na niego czekały , czego nie przewidział. Matura do wyrzucenia. Po co komuś egzamin z matematyki kiedy przeszedł cały 12 letni kurs matematyki, a idzie na studia do Akademii sztuk pięknych. Chyba tylko po to aby dowalić młodym ludziom. Jeśli w klasie po sprawdzianie jest na 25 osób 5 dwój i 15-16 trój to nauczyciel powinien odejść z zawodu bo nie potrafi nauczyć. Te dwóje to jego poziom wiedzy. Ministerstwo i nieważne czy PO czy PIS wszyscy zajmują się papierologią, a nie programami dla ucznia. Dlaczego ? bo to się trzeba napracować, a tam same nieuki i lenie z pensjami po 10 tys.
...
Następna strona