Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
MWL
|

Najwięcej nowych biznesów w gastronomii od ponad dekady. Ale to nie koniec kryzysu

45
Podziel się:

Na koniec czerwca w Polsce działało ponad 91 tys. lokali i mobilnych punktów gastronomicznych. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" takiego wysypu nowych działalności w tej branży nie było od lat, ale nie oznacza to, że restauratorzy pożegnali się z kryzysem.

Najwięcej nowych biznesów w gastronomii od ponad dekady. Ale to nie koniec kryzysu
Przybywa nowych restauracji, lokali i punktów gastronomicznych (Adobe Stock, Alexei_Zatevakhin)

Na koniec czerwca działało w kraju ponad 91 tys. 200 restauracji, barów, punktów mobilnych. "To nie tylko więcej niż w 2021 r., kiedy było ich 89 tys. 200, ale rekord od co najmniej dekady" - czytamy w "DGP". Powołując się na dane zebrane przez firmę Dun&Bradstreet, dziennik wskazał, że "od 2011 r. ich liczba urosła o 20 tys. 800".

"Sytuacja jest paradoksalna, bo jednocześnie z rynku słychać głosy o tym, że jeszcze nigdy biznesu nie prowadziło się w tej branży tak trudno. Najpierw pandemia, potem braki kadrowe, rosnące koszty działalności, związane z drożejącymi artykułami spożywczymi, oczekiwaniami finansowymi pracowników, coraz wyższymi rachunkami za prąd czy gaz" - zaznacza "Dziennik Gazeta Prawna" w dzienniku.

"Jak twierdzą nasi rozmówcy, mimo 'paragonów grozy', chętnych na jedzenie poza domem nie brakuje" - czytamy. "Szczególnie w miejscowościach turystycznych, bo w pozostałych regionach popyt faktycznie osłabł. Mam pełne obłożenie każdego dnia, mimo że ceny w karcie zostały podniesione o 30 proc. Zatem nie narzekam" – powiedział w rozmowie z "DGP" prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej i twórca jednej z sieci gastronomicznych Jacek Czauderna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Takie są ceny na Mazurach. "Obiad dwudaniowy za 30 zł"

Brakuje ludzi w gastronomii. Odeszło 35 tys. pracowników

Jego zdaniem lokale w Polsce mogłyby obsłużyć jeszcze więcej osób, gdyby nie braki kadrowe. Na skutek pandemii z gastronomii odeszło 35 tys. pracowników. "25 tys. z nich udało się odzyskać. To oznacza, że dziś wciąż jeszcze brakuje 10 tys." – tłumaczy Czauderna. Podkreśla, że "do pracy zgłaszają się głównie osoby bez kwalifikacji".

Jak podkreślono, "eksperci twierdzą, że w branży ciągle można zarobić". "Przez wzrost kosztów marże spadły, ale są nadal dwucyfrowe. Nie jest to już 25 proc., jak bywało w poprzednich latach, ale ok. 15 proc." - napisano.

"Wielu przedsiębiorców liczy na szybki zarobek podczas wakacji. Zwłaszcza że z różnego rodzaju badań rynkowych wynika, iż w tym roku więcej Polaków wyjeżdża na wakacje, ale spędza je przede wszystkim w kraju" - wyjaśniono w artykule.

Zwrócono uwagę, że dane Dun&Bradstreet to potwierdzają. "Ruchome placówki gastronomiczne zanotowały największy skok od stycznia do czerwca – o 8,5 proc., co daje w praktyce 344 nowe placówki. Na koniec pierwszego półrocza było ich więc w kraju 4 tys. 389. Dla porównania liczba restauracji wzrosła o 1,9 proc. do 58 tys. 300" - napisano.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(45)
Obywatel
2 lata temu
Paragony grozy to ściema. Idźcie do normalnego baru mlecznego na pyszny obiadek i zapłacicie w normalnych stawkach około 130-150 zł za 4 osoby. dwudaniowy. Nad morzem, np. Ustka. Byłem, widziałem. W jednym miejscu gdzie jedliśmy nie było gdzie usiąść,trzeba było czekać na miejsce. Ci ,którzy przedstawiają te pseudo PARAGONY GROZY chodzą do najdroższych restauracji gdzie obiad dla jednej osoby kosztuje ponad stówę, a potem jęczą.
antoni
2 lata temu
W Polsce nie ma restauracji gdzie człowiek może jeść .To wszystko są bary szybkiej obsługi ,wysokie ceny to nie wszystko.
Fornal
2 lata temu
Biedazarobki (polskie) ceny amerkanskie. Nie tylko w gastronomii, ale w kazdej dziedzinie. Oto kraj mlekiem i miodem plynacy. A lud milczy. Kiefys, jak kielbasa i cukier drozaly, to lud wyszedl na ulice. Dzis siedzi w domu i kiepskie seriale oglada i beznadziejne paradokumenty.
Fornal
2 lata temu
Biedazarobki (polskie) ceny amerkanskie. Nie tylko w gastronomii, ale w kazdej dziedzinie. Oto kraj mlekiem i miodem plynacy. A lud milczy. Kiefys, jak kielbasa i cukier drozaly, to lud wyszedl na ulice. Dzis siedzi w domu i kiepskie seriale oglada i beznadziejne paradokumenty.
Faust
2 lata temu
Nastepne klamstwo totalsow o polskiej gospodarce wlasnie rozbilo sie o menu. Zycze im aby sie udlawili swiezym powietrzem.
...
Następna strona