Napięcia między USA a Europą. Chiny mogą na tym zyskać
Pekin stara się zacieśnić relacje z Europą, wykorzystując spory transatlantyckie. Chiny chcą zyskać strategiczny wpływ na Europę - informuje CNBC. Eksperci dodają, że Europa obecnie dąży do "niezależności" od Stanów Zjednoczonych.
CNBC przypomina, że podczas niedawnego spotkania w Białym Domu między Donaldem Trumpem, JD Vance'em i Wołodymyrem Zełenskim doszło do publicznej kłótni, co pogłębiło napięcia między USA a Europą.
Chiny mogą zyskać na ochłodzeniu relacji USA-Europa
CNBC podkreśla, że Chiny mogą wykorzystać tę sytuację, by wzmocnić swoje wpływy na kontynencie europejskim. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi odwiedził Europę, apelując o bliższą współpracę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert o Putinie: Myśli, że ma jedną przewagę nad Trumpem
"Chiny wyraźnie odpowiadają ofensywą uroku, próbując przedstawić się jako siła stabilizująca i potencjalny biegun alternatywny, wykorzystując obawy Europy i mając nadzieję na reset na warunkach Pekinu" - komentuje dla CNBC Alicja Bachulska, ekspertka ds. polityki w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych.
Jak zauważa Ian Bremmer z Eurasia Group, Chiny dążą do osłabienia więzi między Europą a Stanami Zjednoczonymi.
CNBC dodaje, że Chiny mogą stać się alternatywnym partnerem handlowym dla Europy, a europejskie firmy, zwłaszcza w sektorze motoryzacyjnym, mogą skorzystać na współpracy z Pekinem.
Chiny odpowiadają na cła Trumpa
"Jeśli wojna, czy to celna, handlowa, czy jakakolwiek inna, jest tym, czego chcą USA, to jesteśmy gotowi walczyć do końca" – oświadczyła ambasada ChRL w Stanach Zjednoczonych we wpisie opublikowanym w środę w mediach społecznościowych. To reakcja na zwiększenie do 20 proc. ceł na import towarów z Chin do tego kraju.
Oficjalnym powodem wprowadzenia przez Waszyngton ceł, które objęły także, w różnym wymiarze, Kanadę i Meksyk, jest walka z przemytem z tych krajów fentanylu - opioidu, powodującego co roku śmierć setek tysięcy Amerykanów.
Według władz w Pekinie administracja Trumpa wykorzystuje problem związany z fentanylem do "oczerniania i przerzucania winy na Chiny oraz wywierania na nie presji i szantażowania je podwyżkami ceł". MSZ kilkukrotnie argumentowało, że "przyczyna problemu leży w samych Stanach Zjednoczonych", a taryfy go nie rozwiążą.
Po ogłoszeniu przez Trumpa pierwszych ceł na chiński import w ubiegłym miesiącu, Pekin odpowiedział m.in. 15-procentowymi taryfami na import węgla i skroplonego gazu ziemnego (LNG), a także 10-procentowymi stawkami na import ropy naftowej czy maszyn rolniczych. W związku z podwojeniem taryfy Chiny ogłosiły wprowadzenie ceł w wysokości od 10 do 15 proc. na import produktów rolno-spożywczych z USA.