Nie płacił czynszu dwa lata. Właścicielka wprowadziła nowych najemców
Pan Ireneusz z Krakowa od kilku dni dzieli mieszkanie z obcymi lokatorami, których wpuściła właścicielka nieruchomości. Twierdzi, że to bezprawne. Ona odpowiada: od dwóch lat nie płaci i mieszka za darmo. Spór eskaluje, a policja nie potrafi pomóc. O wszystkim zdecyduje sąd - podaje "Gazeta Wyborcza".
Trwa nietypowy konflikt mieszkaniowy w Krakowie. Pan Ireneusz, najemca mieszkania przy ul. Oboźnej, od kilku dni dzieli lokal z dwoma barczystymi, nieznajomymi mężczyznami, którzy – jak twierdzą – także mają podpisaną umowę najmu.
Według pana Ireneusza wtargnęli do mieszkania bez ostrzeżenia i korzystają z jego rzeczy osobistych. - Partnerka z dzieckiem muszą spać u znajomych, bo nie możemy tam teraz być – relacjonował w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Policja została wezwana na miejsce, ale nie interweniowała – nowi lokatorzy pokazali umowę najmu zawartą z właścicielką. Funkcjonariusze stwierdzili, że to sytuacja cywilna, a dalsze rozstrzygnięcia należą do sądu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbudował 3 sieci franczyzowe i wszystkie sprzedał - Damian Ozga w Biznes Klasie Young
Pełnomocnik właścicielki, radca prawny Marcin Wierzbicki, przedstawia inną wersję wydarzeń. Twierdzi, że pan Ireneusz nie płaci czynszu od ponad dwóch lat i mieszka nielegalnie, nie regulując także rachunków za prąd, co doprowadziło do jego odłączenia.
Właścicielka, przebywająca za granicą, zdecydowała się wynająć mieszkanie innym osobom, by ograniczyć straty. Według Wierzbickiego, nowi lokatorzy byli świadomi sytuacji i zgodzili się na takie warunki.
Policja nie zamierza się angażować
Z kolei pan Ireneusz podkreśla, że próbował dojść do porozumienia i spłacić zaległości, ale warunki były nie do przyjęcia. Zarzuca też właścicielce brak przekazywania faktur, co utrudniało mu regulowanie opłat. Twierdzi również, że sam padł ofiarą bezprawnego wtargnięcia i nie może czuć się bezpiecznie.
Według prawnika właścicielki, Ireneusz już w momencie zawierania umowy miał długi przekraczające 600 tys. zł. Złożono przeciwko niemu zawiadomienie o możliwości oszustwa, a równolegle toczą się postępowania dotyczące eksmisji i zaległości czynszowych. Pan Ireneusz odpowiedział kontrpozwami.
Tymczasem policja nie zamierza angażować się w ocenę sytuacji prawnej i ogranicza się do notowania zgłoszeń. - To sprawa cywilna, wszystko rozstrzygnie sąd – mówią funkcjonariusze. Do tego czasu trzy osoby żyją pod jednym dachem, choć każda z nich uważa, że ma do tego większe prawo.