Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Opiekunki pracujące w Niemczech. "Jestem wykończona psychicznie. Miałam się wynieść w 20 minut"

510
Podziel się:

- Krzyki, wyzwiska, oskarżenia. Ukryto przede mną stan podopiecznej. Kiedy zwróciłam się o pomoc do agencji, kazano mi się spakować i w 20 minut opuścić rodzinę, inaczej wezwą policję. Nocą wróciłam do Polski - mówi money.pl pani Dorota, która od 7 lat pracuje za granicą jako opiekunka osób starszych.

Opiekunki pracujące w Niemczech. "Jestem wykończona psychicznie. Miałam się wynieść w 20 minut"
Piotr Kamionka/REPORTER (East News, Piotr Kamionka/REPORTER)

- To był koszmar. Nie życzę nikomu, takiego przeżycia - mówi w rozmowie z money.pl pani Dorota, która od lat pracuje za granicą jako opiekunka osób starszych. W Niemczech pracuje od ponad roku, to było jej piąte zlecenie.

Trafiła do Ebersberg w Bawarii. Miała pomagać przy opiece nad starszą panią z demencją. Umowę podpisała za pośrednictwem dużej polskiej firmy pośredniczącej w zatrudnieniu. - Powinna mnie uczulić rozmowa ze zmienniczką - mówi. 

Połączenie było bardzo słabej jakości. Jak przekonuje nasza rozmówczyni, rozmowa była celowo zagłuszana. W efekcie pani Dorota zdecydowała się pojechać na drugi koniec Niemiec. - Zależało mi na pracy - wyjaśnia.

Zobacz także: Praca sezonowa w Polsce. Tyle można zarobić

Na miejscu okazało się, że warunki pracy są zupełnie inne niż te, które przedstawiła firma. - Zatajono przede mną stan podopiecznej. Agresja, krzyki, wyzwiska, oskarżenia. Starsza pani uspokajała się tylko, kiedy przyjeżdżał jej syn - relacjonuje. - Poprosiłam o pomoc koordynatora, chciałam zmienić dom. Odpowiedziano mi krzykiem. Kierownik kazał mi się w 20 minut wynieść i opuścić rodzinę. Straszył policją i sądem - dodaje.

- Zostałam sama, późnym wieczorem, bez dachu nad głową, z walizką w ręku. Poprosiłam o pomoc konsulat. Odpowiedzieli bardzo szybko. Szczęśliwie sąsiad jeszcze tego samego dnia wracał od córki z Monachium do Polski i przyjechał po mnie i zabrał do domu. Jestem wykończona psychicznie i zbulwersowana postawą tych ludzi za biurkami. Żerują na naszej ciężkiej pracy i dla pieniądza zrobią wszystko - żali się pani Dorota.

Z firmą umowę rozwiązała. Jak mówi, udało się za porozumieniem stron i nie poniesie konsekwencji jej zerwania. Jak podkreśla, jest twardą osobą, bo taką trzeba być, aby sprostać w tej pracy, ale łzy cisną jej się do oczu. Mimo tego już kolejnego dnia zawarła nową umową z inną firmą i wróci do Niemiec. Teraz jednak bliżej granicy z Polską.

- W ramach doradztwa w punkcie konsultacyjnym OPZZ spotykam się z licznymi sytuacjami wykorzystywania swojej przewagi przez firmy delegujące opiekunki i opiekunów osób starszych do Niemiec. Z opiekunkami są zawierane umowy zlecenia, często zawierające dużą liczbę niekorzystnych dla nich zapisów - mówi money.pl Magdalena Kossakowska, radca prawny z OPZZ.

"Komandoski" do wszystkiego

- Jesteśmy takimi "komandoskami". Nie poddajemy się, tylko przemy naprzód. Szkoda, że nasza praca nie jest należycie szanowana i chroniona. Podobnych historii, jak moja, jest znacznie więcej - dodaje pani Dorota.

Potwierdzają to liczne wpisy na facebookowym profilu "Opiekunki Osób Starszych". "Nie raz śpi się w suterenie. W domach często taki brud, że aby egzystować, często zawijałam rękawy i cały tydzień szorowałam brudy" - pisze Irena.

Inna przyznaje, że wróciła do pracy w Polsce. Zatrudniła się w domu pomocy społecznej. "Sprzątaniem zajmuje się sprzątaczka, gotowaniem kucharka, a praniem i prasowaniem pralnia. Nawet najbardziej pazerny pracodawca nie zgodziłby się na to, żeby opiekunowie robili toalety, sprzątali, prali i prasowali i jednocześnie gotowali" - pisze.

Tak jednak często wygląda praca opiekunki za granicą. - Taktują nas jak powietrze. Ale kiedy trzeba posprzątać, ugotować, przewinąć, wnieść pranie na strych, to nagle wszędzie ma być nas pełno. Traktowane jesteśmy jak pomoc domowa, a nie opiekunka do seniora - podkreśla pani Katarzyna z Katowic, która od 5 lat jeździ do Berlina do pracy.

Pani Dorota z kolei wspomina inne zlecenie, kiedy trafiła do rodziny albańskiej mieszkającej w Niemczech. - To był koszmar. Zięć podopiecznej grzebał mi po rzeczach, wchodził do pokoju, sprawdzał, czy czegoś nie ukradłam. Miesiąc wytrzymałam - relacjonuje.

- Znaczną część osób, którym doradzamy, stanowią kobiety w wieku okołoemerytalnym, chcące sobie dorobić. Wyjeżdżają do obcego kraju, zgadzając się na określoną liczbę godzin zapisanych w umowie, a na miejscu zmuszane są do pracy ponad siły, po wiele godzin, w gotowości przez całą dobę. Osoby te spotykają się z różnymi nieprzyjemnymi sytuacjami. Zdarza się na przykład, że jadą do jednego podopiecznego, a wymaga się od nich, by opiekowały się dwoma, bądź w opisie podopieczny miał być samodzielny, a okazuje się, że jest w stanie leżącym lub wręcz agonalnym. Spotkałam się z przypadkami, gdy firmy wymagały od opiekunki pracy ponad ich kompetencje - pielęgniarskiej, bądź wręcz takiej jak w hospicjum - podkreśla Magdalena Kossakowska.

W przypadku, gdy po przybyciu do Niemiec opiekunki stwierdzają, że warunki zawarte w umowie, a realia świadczenia ich usług są zupełnie inne, wówczas podejmują działania mające na celu szybki powrót do Polski. - Spotkałam się z wieloma przypadkami, gdy firmy nie odpowiadały przez dłuższy czas na telefony czy maile opiekunek przebywających w Niemczech, nie ułatwiając im zakończenia takiego zlecenia - dodaje przedstawicielka OPZZ.

Co czwarta opiekunka czuje się zagrożenia

W lipcu i sierpniu bieżącego roku Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa przeprowadził badanie dotyczące sytuacji polskich pracowników opieki w Niemczech. Przebadaliśmy 178 opiekunów i opiekunek, którym zadaliśmy szereg pytań dotyczących warunków ich pracy.

Około 62 proc. osób zawierało umowę z polską agencją, 22 proc. z niemiecką agencją, a tylko 12 proc. porozumiało się bezpośrednio z rodziną niemiecką.

Przeważająca większość, bo aż 81 proc., zadeklarowała, że realny czas pracy nie odpowiada czasowi pracy wpisanemu w umowie. Blisko 3/4 przyznało, że pracuje ponad 40 godzin w tygodniu, a 85 proc., że nie ma wolnych weekendów i świąt.

Co ciekawe, zdecydowana większość osób pozytywnie ocenia relacje z osobami, którymi się zajmują i z ich rodzinami. Krytyczne opinie przeważają natomiast przy ocenie relacji z agencjami, które je zatrudniają.

Co czwarta opiekunka przyznała, że miała poczucie zagrożenia podczas pracy w Niemczech, a 24 proc. spotkało się z przejawami dyskryminacji - wynika z badań Związkowej Alternatywy.

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych uruchomiło punkt konsultacyjny dla opiekunów i opiekunek osób starszych delegowanych do pracy do Niemiec w dniu 15 kwietnia 2019 r. Biuro powstało w ramach realizacji projektu współfinansowanego przez Komisję Europejską. Projekt koordynuje niemiecki związek zawodowy DGB.

- Do naszego punktu konsultacyjnego w ciągu miesiąca zgłasza się około 10 osób. Czasami telefonów od opiekunek jest jednak dużo więcej. Pośredniczymy między opiekunkami/opiekunami a firmami. Część spraw jest dość skomplikowana. W niektórych mieliśmy trudności, by nawiązać kontakt z firmami, gdyż w ogóle brak było jakiejkolwiek reakcji z ich strony. Dużo spraw zakończyło się jednak dla opiekunek pomyślnie, udało się zawrzeć ugody lub wyjaśnić zaistniały spór - zapewnia Kossakowska.

Praca za grosze

Jak dodaje Pani Dorota, oferowane przez pośredników pieniądze nie są zawrotne. - Większość stawki zabiera firma. Za 5 tygodni pracy zarobiłam ledwie 1200 euro - mówi.

Podobne historie opowiadały nam i inne opiekunki, które zgłosiły się do naszej redakcji.

"Pracowałam w firmie, która od klienta brała 2400 euro, a ja dostawałam 900, 1000 euro, a w drodze łaski 20 euro dodatkowo za pracę w święta" - napisała do money.pl Nina.

Jak wynika z badań Związkowej Alternatywy, średnie zarobki netto wśród badanych wynoszą 1530 euro (nieco ponad 7 tys. zł). 72 proc. badanych zadeklarowało, że jest niezadowolonych z zarobków, a przeciętne oczekiwane wynagrodzenie to 2030 euro na rękę (ponad 9200 zł).

Jesteś lub byłaś/byłeś opiekunem za granicą? Też czujesz się niesprawiedliwie potraktowany/potraktowana przez pośrednika - skontaktuj się z nami przez dziejesie.wp.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(510)
Anna
2 miesiące temu
Dlaczego te Agencje jeszcze funkcjonuja na rynku. Jakim prawem. Ujawnic nazwy agencji, ujawnic wreszcie umowy i podac do sadu lub prokuratury. Kto sie wreszcie tym rozbojem prawnym zajmie. Kobiety wracaja w trumnach. Jakim cudem zamiata sie to pod dywan. Umarla przy po rodzie i afera a tu co, cisza. Gdzie sa rodziny tych pomordowanych za praca, dlaczego milcza. Wszystkie te panie z biur powinny dawno siedziec za oszustwo i handel ludzmi jak towarem pod batem. One sa gorsze niz SS Himmlera.
Opolanka
3 miesiące temu
Jestem w opiece pierwszy raz mam 25 lat . Leci już trzeci tydzien. Wyjechałam na dwa miesiace. Moja podopieczna jest miła sympatyczna nie mam z nią problemu porusza się na wózku inwalidzkim. Muszę jej pomóc wstać, pomoc w toalecie wstanie z łóżka mycie. Mam dobrze gdyż jest tu jeszcze jedna pani która z nią śpi i zabiera ją na trzy godziny do tak zwanego przedszkola. Wiadomo śniadanie obiad kolacja robię to ja. Jak narazie jestem zadowolona. Muszę sobie szukać zajęcia gdyż się trochę nudzę. 😄😄
Nemo
6 miesięcy temu
Ta praca w Niemczech,to oszustwo totalne.Tylko w Austrii ma ta praca sens.
9493nndd
10 miesięcy temu
Nie polecam tej pracy najgorszemu wrogowi, w 70 % jest się zwykłym niewolnikiem który musi pracować według życzeń zarozumialej rodziny Stos wymagań agencja zabiera 50 % wynagrodzenia jak niewolnik bez praw
barbara
11 miesięcy temu
o kazdej pracy mozna powiedziec ze jest ciezka i znalezc jakies ciemne strony, szczegolnie jesli w gre wchodzi opieka nad drugim czlowiekiem. juz lata jezdze z dobra sztela na zlecenia do niemiec i do wszystkich podopiecznych mam ogromny sentyment.. mialam duzo szczescia
...
Następna strona