Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|
aktualizacja

Oto co nas czeka po zakończeniu wojny. "Przyjazd pół miliona mężczyzn"

Podziel się:

Jeśli uda się doprowadzić do zakończenia rozpętanej przez Rosję wojny w Ukrainie, na polskim rynku pracy może dojść do dużej zmiany. Do naszego kraju będą mogli wówczas przyjechać z Ukrainy mężczyźni, którzy dziś takiej możliwości nie mają. Będziemy w stanie w wielu branżach zwiększyć produkcję - prognozuje założyciel firmy Personnel Service Krzysztof Inglot.

Oto co nas czeka po zakończeniu wojny. "Przyjazd pół miliona mężczyzn"
Fabryka Nestle w Torczynie w Ukrainie, zdjęcie ilustracyjne z 2023 roku (Bloomberg via Getty Images, Julia Kochetova)

Pełnoskalowa wojna w Ukrainie trwa od 24 lutego 2022 roku. Gdy Donald Trump kandydował na prezydenta, zapowiadał, że zakończy ją błyskawicznie. Gdy już wygrał, okazało się, że nie jest to jednak taka łatwa sprawa. Władimir Putin pokazuje, że na pokoju mu nie zależy, a negocjacje Waszyngtonu z Moskwą się przedłużają. W piątek sekretarz stanu Marco Rubio powiedział nawet, że Stany Zjednoczone w ciągu kilku dni zrezygnują z prób doprowadzenia do pokoju między Rosją i Ukrainą, jeśli nie będzie sygnałów, że porozumienie w tej sprawie jest do osiągnięcia.

W marcu Polska Agencja Prasowa zapytała ekspertów ds. rynku pracy, co potencjalne zakończenie działań wojennych oznaczałoby dla Polski. Założyciel firmy Personnel Service Krzysztof Inglot ocenił, że potencjalne zakończenie wojny w Ukrainie byłoby "dużym impulsem dla polskiej gospodarki". Jak ocenił, do Polski przyjechałoby wówczas "minimum pół miliona mężczyzn, którzy zasilą rynek pracy i wypełnią luki, jeśli chodzi o wakaty".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Od zera do miliardów złotych. Zdradza swoją żelazną zasadę

"Duży zastrzyk"

Będziemy w stanie w wielu branżach zwiększyć produkcję i dociążyć wydajnością polską gospodarkę. To będzie duży zastrzyk siły istotnego składnika wzrostu gospodarczego w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat - prognozował Inglot.

Z kolei główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski stwierdził, że imigracja jest sposobem na to, "byśmy jako konsumenci nie stanęli wobec deficytów złotych rączek, stolarzy, hydraulików, opiekunów osób starszych, personelu medycznego, czy pracowników produkcji i logistyki".

- To wszystko w ogromnym stopniu robią pracownicy z Ukrainy. Dziś cudzoziemcy stanowią 7 proc. wszystkich pracowników w Polsce. Według danych z urzędów pracy bezrobocie w przypadku Polaków wynosi 5,3 proc., a w przypadku pracowników z Ukrainy - 0,33 proc. Miejmy świadomość, że bez Ukraińców nasza gospodarka i nasz dobrobyt byłyby dużo słabsze - dodał.

- Z punktu widzenia gospodarki i rynku pracy Ukraińcy to prawdziwy skarb, bo dzięki nim nie mamy problemów z dostępnością towarów i usług - podkreślił.

Przypomniał też, że według danych ZUS pod koniec grudnia 2024 r. do ubezpieczeń społecznych zgłoszonych było ponad 1,1 mln cudzoziemców, z których 787,5 tys. to obywatele Ukrainy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło:
PAP