Pielęgniarki mają dość. Żądają zmian i stawiają postulaty
Pielęgniarki wchodzą w spory zbiorowe ze swoimi pracodawcami. I przedstawiają żądania. Koszty są duże. "Nasze postulaty są do rządu, nie do dyrektorów szpitali" - zaznaczają.
Pielęgniarki z świętokrzyskich szpitali mają dość. Chcą wypłaty dodatku covidowego, z wyrównaniem od marca 2020 r, a także odszkodowań wypłacanych każdej zakażonej koronawirusem pielęgniarce wysokości 5 tys. zł. - wylicza "Gazeta Wyborcza".
W przypadku śmierci zatrudnionej pielęgniarki jej rodzina miałaby dostać z kolei szpitala 250 tys. zł.
Dlatego też wchodzą w spory zbiorowe z dyrektorami szpitali. Ci, choć rozumieją determinację pielęgniarek, nie są w stanie spełnić tych oczekiwań. Po prostu ich na to nie stać.
- Postulaty są nie do spełnienia i krótko mówiąc, oznaczają bankructwa szpitali. W tym roku kosztowałoby nas to 19 mln zł, a w przyszłym już 24 mln zł – wylicza na łamach dziennika Youssef Sleiman, dyrektor szpitala w Czerwonej Górze. Roczny budżet szpitala to ok. 90 mln zł.
Pracownice szpitala mają jednak tego świadomość. Mówią wprost, że ich postulaty są kierowane do rządu, a nie do dyrektorów szpitali - zaznaczają.
Jak sugeruje "Gazeta Wyborcza" sytuacja jest napięta, a pielęgniarki już wykonały pierwszy krok w stronę strajku.
- System się załamał - przekonują pielęgniarki z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, które w piątek manifestowały przed siedzibą KPRM. Jak podkreślają, personel jest niewykorzystywany prawidłowo. Dlatego też protestują.
W Polsce mamy ponad 100 tys. pielęgniarek, które przeszły 7 letni proces szkolenia. - Kiedy mamy największy deficyt dostępności do opieki zdrowotnej, nasi rządzący nie pozwolili, aby podjęły rolę, do której są przygotowane. Mogą samodzielnie diagnozować i podejmować opiekę, monitorować pacjentów - wyliczały przed KPRM. - Od lat nie zmieniło się myślenie decydentów o roli pielęgniarki w systemie. Traktuje się ją, jako osobę asystującą, pomagającą.
Pielęgniarki nie zgadzają się taką postawą, chcą pracować, ale też być dobrze za tę pracę wynagradzaną. Zapowiadają strajk.
Pielęgniarki grożą strajkiem. Duda wzywa rząd do reakcji
- Wspieramy wszystkich pracowników, którzy pracują w szpitalach jednoimiennych oraz na oddziałach przy zakażonych koronawirusem. Napisałem do premiera Morawieckiego pismo z prośbą, by nie dzielił pracowników na lepszych i gorszych. Skoro ma być wyższy dodatek dla lekarzy i pielęgniarek, ale nie ma dla salowych, sanitariuszek i innych pracowników, to my, jako "Solidarność" tego kompletnie nie rozumiemy - powiedział w programie "Newsroom" Piotr Duda, szef NSZZ "Solidarność".
- Nie dość, że salowe na co dzień zarabiają najmniej, to jeszcze im się dodatek nie należy. Chcemy, by minister zdrowia zmienił zdanie. Mam nadzieję, że rząd i premier Morawiecki nie będą dzielić pracowników na lepszych i gorszych. Wywołuje się "Solidarność" do dialogu, a nie ma odpowiedzi na normalne, urzędowe pisma otwarte do ministra Niedzielskiego czy premiera Morawieckiego. Mam nadzieję, że ktoś nam wreszcie odpowie - dodał Piotr Duda.