Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|
aktualizacja

Polacy kradną wodę na potęgę. To już prawdziwa plaga

Podziel się:

Problem braku wody nabrzmiewa, a to powoduje jej kradzieże. W Polsce w niektórych miejscach nawet do 30 proc. wody z sieci miejskich jest pobieranych poza licznikami - alarmuje Portal Samorządowy. Proceder nie jest nowy, a może tylko narastać. Bo coraz więcej gmin apeluje o oszczędne używanie wody lub zakazuje stosowania jej do celów innych niż bytowe.

Polacy kradną wodę na potęgę. To już prawdziwa plaga
Polacy kradną wodę na potęgę. Dlaczego? (East News, Monkpress)

Jak przekonuje Portal Samorządowy, kradzieże wody są trudne do wykrycia, ponieważ odbywają się najczęściej pod osłoną nocy. "W Polsce, co roku w okresie wiosenno-letnim przedsiębiorstwa wodociągowe zgłaszają nieprawidłowości, które wskazują, że część wody jest pobierana nielegalnie. W niektórych gminach nawet do 30 proc. wody wydostającej się z sieci miejskich jest pobierane poza licznikiem" - czytamy.

Polacy kradną wodę na potęgę

Woda staje się dobrem deficytowym. Zwłaszcza latem, kiedy opadów jest mało, wysychają studnie, obniżają się poziomy rzek, a władze wprowadzają jej reglamentację z powodu małych zasobów. To właśnie wówczas nasila się proceder jej kradzieży.

Klimat się zmienia, a susze, które jeszcze w latach 80. występowały w Polsce średnio co pięć lat, obecnie dotykają nas każdego roku. Poziomy rzek opadają, podobnie wód gruntowych. Studnie wysychają, a gminy nakładają ograniczenia w poborze wody z sieci wodociągowych.

Na koniec lipca, jak wynika z mapy opartej na wyliczeniach eksperckiego bloga Świat Wody, już w 339 gminach w całej Polsce pojawiły się apele o oszczędzanie wody i zakazy dotyczące jej użycia do celów innych niż bytowe. Nie można więc nią podlewać trawników i ogródków. Nie można też napełniać basenów i oczek wodnych czy myć samochodów.

Kiedy i kto kradnie wodę?

Jak pisaliśmy w money.pl już rok temu, do kradzieży głównie dochodzi wieczorami. Dlatego też wysyłane są specjalne patrole, które sprawdzają ujęcia wody. Mimo tego złapać złodzieja nie jest łatwo.

- Takie kradzieże są trudne do wykrycia. Szacujemy, że wyłapujemy około 25-30 proc. kradzieży. To niewielka skuteczność - przyznawał w rozmowie z money.pl Artur Kuczyński, burmistrz Szczuczyna. Jak duży to proceder? - Nawet do 30 proc. wody, która wychodzi z sieci miejskich, jest pobierana pozalicznikowo - dodawał.

Kto kradnie? Najczęściej sami mieszkańcy. - To zwykle pobór na posesjach. Czasem z sąsiedniego hydrantu na wsi. Metody są różne. Stosowanie magnesów na liczniki, obejścia, czasem również właśnie zerwanie plomb i pobór z hydrantów - wyliczał Kuczyński.

Nielegalny pobór wody jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny do 5 tys. zł. Czy to dużo, aby odstraszać złodziei? - Jeśli średni rachunek kwartalny za wodę to około 120 zł, to kara 5 tys. powinna być dość skutecznym rozwiązaniem - mówił nam swojego czasu burmistrz Szczuczyna.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl