Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Złodzieje wody grasują w Polsce. "Mamy rozplombowane hydranty"

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
403
Podziel się:

Woda staje się dobrem deficytowym. Zwłaszcza latem, kiedy opadów jest mało, wysychają studnie, obniżają się poziomy rzek, a władze wprowadzają jej reglamentację z powodu małych zasobów. To właśnie wówczas nasila się proceder jej kradzieży.

Złodzieje wody grasują w Polsce. "Mamy rozplombowane hydranty"
Gminy walczą m.in. z rozplombowanymi hydrantami (Wikimedia Commons, Rzepin)

Klimat się zmienia, a susze, które jeszcze w latach 80. występowały w Polsce średnio co pięć lat, obecnie dotykają nas każdego roku. Poziomy rzek opadają, podobnie wód gruntowych. Studnie wysychają, a gminy nakładają ograniczenia w poborze wody z sieci wodociągowych.

Obecnie, jak wynika z mapy opartej na wyliczeniach eksperckiego bloga Świat Wody, już w 244 gminach w całej Polsce pojawiły się apele o oszczędzanie wody i zakazy podlewania trawników i ogródków. Nie można też napełniać basenów i oczek wodnych czy myć samochodów.

Wodni złodzieje w akcji

Okazuje, że to, co wydawało nam się futurologią, dziś się urzeczywistnia. Woda słodka staje się towarem deficytowym również w Polsce. Jak ostrzegał w programie "Money. To się liczy" prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Przemysław Daca, mamy jej tyle, co kraje afrykańskie. Nasila się więc i proceder jej kradzieży.

Zobacz także: Polska ma tyle wody słodkiej, co kraje afrykańskie. Musimy oszczędać

- Mamy rozplombowane hydranty, z których ktoś pobiera znaczne ilości wody. Co miesiąc widzimy te ubytki w sprawozdaniach - przyznaje w rozmowie z money.pl Bogusław Czop, prezes Międzyrzeckiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Spółka z o.o.

- Część ubytku stanowią awarie i okresowe przepłukiwania sieci czy filtrów. Jednak kiedy mamy ponad 20 proc. strat wody, to jest to nieakceptowalne. A w ostatnim czasie przekraczamy ten stan - przyznaje szef międzyrzeckiego MPWiK.

Jak wyjaśnia, głównie ma to miejsce wieczorami. Dlatego też wysyłane są specjalne patrole, które sprawdzają ujęcia wody. Mimo tego, jak przyznaje, złapać złodzieja nie jest łatwo.

- Takie kradzieże są trudne do wykrycia. Szacujemy, że wyłapujemy około 25-30 proc. kradzieży. To niewielka skuteczność - przyznaje w rozmowie z money.pl Artur Kuczyński, burmistrz Szczuczyna. Jak duży to proceder? - Nawet do 30 proc. wody, która wychodzi z sieci miejskich, jest pobierana pozalicznikowo - dodaje.

Kto kradnie? Najczęściej sami mieszkańcy. - To zwykle pobór na posesjach. Czasem z sąsiedniego hydrantu na wsi. Metody są różne. Stosowanie magnesów na liczniki, obejścia, czasem również właśnie zerwanie plomb i pobór z hydrantów - wylicza Kuczyński.

Takich przypadków w Polsce jest znacznie więcej i pojawiają się od lat cyklicznie. Przykład? W połowie czerwca burmistrz Wyśmierzyc w powiecie białobrzeskim sam ustalił nagrodę za pomoc w ujęciu złodzieja wody, o czym donosiło radio RDC. Ostrzeżenia przed kradzieżą wody wydawały wcześniej choćby wodociągi leszczyńskie, podobnie te w Piasecznie czy w gminie Łukowica w Małopolsce.

- Niestety kradzieże wody powtarzają się sezonowo. Nasila się to zwłaszcza latem, kiedy zaczyna się podlewanie ogrodów, działek, pól, napełnianie ogrodowych basenów - przyznaje prezes międzyrzeckiego MPWiK Bogusław Czop.

Kara to nawet 5 tys. zł

Nielegalny pobór wody jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny do 5 tys. zł. Czy to dużo, aby odstraszać złodziei?

- Jeśli średni rachunek kwartalny za wodę to około 120 zł, to kara 5 tys. powinna być dość skutecznym rozwiązaniem - mówi burmistrz Szczuczyna. Jednocześnie przyznaje, że pewnego roku jeden z mieszkańców został złapany dwukrotnie.

MPWiK w Leszczynie również za przykład podawało wyrok Sądu Rejonowego w Lesznie w sprawie kradzieży wody z przydrożnego hydrantu w Wilkowicach. Sprawcy wymierzono karę w postaci prac społecznych w wymiarze 30 godzin w ciągu miesiąca oraz finansową - pokrycie kosztów za ukradzioną wodę.

- Robimy, co możemy, aby ten proceder ukrócić - zapewnia Bogusław Czop. Jak podkreśla, gminy aktywnie przyłączają się do walki z tą patologią.

- Zmieniliśmy liczniki na takie z tworzywa PCV, odporne na sztuczki z magnesem. Wprowadzamy również specjalne liczniki z odczytem zdalnym, które pozwalają wykryć nieprawidłowości na bieżąco - wylicza Artur Kuczyński.

Jak przyznaje, pomocni w walce z tą patologią są również sami mieszkańcy, którzy są świadomi, że takie kradzieże odbywają się również ich kosztem. I chodzi nie tylko o kwestię tego, że za ubytki zapłacą wszyscy w rachunkach za metr sześcienny wody.

- Zdarza się też, że ktoś podłącza się i czerpie wodę z miejskiej sieci pozalicznikowo w dużych ilościach. Ciśnienie w sieci momentalnie spada, a stacje uzdatniania wody awaryjnie się wyłączają. W efekcie nikt nie ma wody w kranach - wyjaśnia burmistrz Szczuczyna.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(403)
Będzie bieda
2 lata temu
to i każdy będzie kradł co się da. W biedzie to normalka i styl życia. Z czasem nawet nie będą tego ścigać bo rodziny urzędników i policjantów też będą kradły i to nie tylko wodę. Jedzenie będą kradli, wodę, prąd, tak jak u Murzynów. No i odwierty w rurociągach koło rafinerii też będą.
Forfajter
3 lata temu
Obcinać takim ręce i do kamieniołomów. A jak nie będą tam kopać łopatami, to traktować batem.
wodociagowiec
3 lata temu
jest prawdą, że społeczeństwo złodziejstwo ma w genach.....
Mateuszek
3 lata temu
Trz wszystkim ryczałtowcom założyć wodomierze i problem zniknie.
OMO
3 lata temu
To jest sprawa dla superbohatera AS
...
Następna strona