Co jeśli Rosja zdecydowałaby o odcięciu dostaw gazu? Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił w ostatnich dniach, że jesteśmy na taki potencjalny scenariusz przygotowani. Stwierdził nawet, że "w perspektywie najbliższego roku" Polska będzie w stanie prawie w całości uniezależnić się od gazu z Rosji.
Wicepremier wskazał tu na rozwijaną infrastrukturę, czyli gazoport w Świnoujściu i Baltic Pipe, która ma zapewnić dostawy gazu na następne 20-30 lat, i inne połączenia, m.in. poprzez Kłajpedę na Litwie. "To wszystko daje nam nadzieję, że już w perspektywie najbliższego roku będziemy w stanie się w znacznym stopniu, a właściwie prawie w całości uniezależnić od rosyjskiego gazu" - mówił Sasin w Polskim Radiu w niedzielę.
Zapasy gazu w Polsce. Jacek Sasin uspokaja
Wicepremier przekazał też, że polskie magazyny gazu ziemnego są wypełnione w 80-90 proc. "Zgoła inaczej wygląda to w innych krajach, które są w znacznym stopniu uzależnione od rosyjskiego gazu, jak Niemcy. To oznacza wielkie potencjalne zagrożenie dla Europy" - ocenił.
O tym, że polskie zapasy gazu sprawiają, że nie musimy obawiać się kryzysu w dostawach, Jacek Sasin zapewniał też następnego dnia. Wskazał przy tym, że z Rosji pochodzi nieco ponad połowa zużywanego w Polsce gazu.
"Znaczna część pochodzi z własnego wydobycia i jest sprowadzana jako LNG" - mówił Sasin. Ocenił, że ponieważ nasze magazyny gazu są wypełnione w ok. 80 proc., możemy dzięki temu przetrzymać kryzys spowodowany "zakręceniem kurka" na miesiąc, a nawet dwa przy założeniu, że żaden gaz nie dotrze do Polski w tym czasie.
Konflikt na Ukrainie a ceny gazu
Dr Michał Paszkowski z Instytutu Europy Środkowej, z którym rozmawiał money.pl, wskazuje, że trzeba rozważyć dwie sytuacje: pierwsza to taka, gdy następuje całkowite wstrzymanie gazu dostarczanego do Europy - co byłoby rzeczywiście poważną sytuacją kryzysową. Druga to ograniczanie dostaw, co ma miejsce obecnie.
- Jeżeli chodzi o poziom wypełnienia magazynów, to w całej UE w lutym ten poziom jest niższy niż w latach ubiegłych o ok. 9-15 proc. Natomiast jeśli chodzi o Polskę, to ten poziom jest prawie 10 proc. wyższy niż w latach ubiegłych, więc o nas bym się nie obawiał - mówi Paszkowski.
Przypomina, że mamy kontrakty długoterminowe z Katarem oraz z USA. - Natomiast jeśli chodzi o Europę, to są państwa w o wiele trudniejszej sytuacji. To przede wszystkim Austria, Holandia czy też Niemcy, w których działają magazyny gazu ziemnego należące do Gazpromu. W Niemczech Gazprom jest właścicielem ok. 30 proc. wszystkich pojemności magazynowych, a w 2021 r. mocno ograniczał te dostawy - wskazuje nasz rozmówca.
Jego zdaniem musimy mieć świadomość, że może dojść do - chociażby częściowych - ograniczeń dostaw gazu ziemnego, co może wpłynąć na ceny.
- Ewentualnej obniżki (cen - przyp. red.) można się spodziewać jedynie w okresie letnim, ale i to jest pod znakiem zapytania. Bo z jednej strony zapotrzebowanie będzie mniejsze, ale poziom wypełnienia magazynów w Europie jest niski, więc w okresie letnim będzie trwała jego odbudowa. Na duże obniżki pewnie nie ma co liczyć - uważa dr Michał Paszkowski.
- Natomiast w sytuacji dalszej eskalacji na linii Rosja-Ukraina, faktycznie można spodziewać się bardzo wysokich cen gazu ziemnego, co obserwowaliśmy w grudniu 2021 r., gdy 27 grudnia na giełdzie TTF w Holandii cena wzrosła powyżej 70 dol./mmBtu. Wtedy Gazprom wstrzymał dostawy gazu poprzez gazociąg Jamał-Europa. Gdyby doszło do eskalacji konfliktu na Ukrainie, tych cen, jakie widzieliśmy pod koniec roku, można by się spodziewać ponownie - uważa ekspert.
Bruksela przeanalizowała możliwe scenariusze
W ostatnich dniach głos w sprawie bezpieczeństwa energetycznego UE zabrała też przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Bruksela nie wyklucza, że Rosja może zdecydować się na użycie energii jako broni. Dlatego przeanalizowała możliwe scenariusze, także te najbardziej pesymistyczne.
W miniony weekend Von der Leyen mówiła, że "mimo desperackich prób Gazpromu, by dostarczać do Europy jak najmniej gazu, jesteśmy tej zimy bezpieczni". Przyznała jednak, że zapasy gazu w magazynach UE są w tym roku najniższe od 10 lat. "Dziś mogę jednak zapewnić, że nawet w przypadku pełnego zakłócenia dostaw gazu przez Rosję, tej zimy jesteśmy zabezpieczeni" - podkreśliła.
Kilka dni wcześniej szefowa KE poinformowała, że Unia przepracowała wszystkie możliwe scenariusze, jeśli chodzi o dostawy gazu i jest przygotowana na ewentualne przerwy. Komisja - według zapewnień Von der Leyen - od tygodni prowadziła negocjacje z państwami, które są gotowe zwiększyć dostawy tego surowca do Unii.
Zakręcenie kurka z gazem wcale nie jest takie proste
Czy Władimir Putin zdecyduje się na wykorzystanie gazu jako broni wymierzonej w Europę? Taki scenariusz ma zakładać też Wielka Brytania. Pod koniec stycznia dziennik "The Times" podał, że jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę i w odwecie zostaną nałożone sankcje, Putin odpowie właśnie w ten sposób, co jeszcze pogłębi kryzys energetyczny. Z tym że Wielka Brytania nie obawia się problemów z brakiem wystarczającej ilości gazu, a tego, że ceny znów poszybują.
Według Jaimego Conchy z think tanku Energy Intelligence, na którego szacunki powoływał się niedawno "The Economist", całkowite odcięcie gazu płynącego do Europy kosztowałoby Gazprom od 203 do 228 mln dol. dziennie (czyli ok. 816-917 mln zł), nie wliczając w to żadnych sankcji czy kar.
- Są sygnały, które mogą świadczyć o pełnym wstrzymaniu dostaw gazu do Europy, ale pod względem technicznym to nie jest takie proste - zastrzega dr Michał Paszkowski z Instytutu Europy Środkowej.
- Po pierwsze: w samej Rosji mamy bardzo wysoki poziom wypełnienia magazynów gazu ziemnego. Po drugie: trzeba pamiętać, że wstrzymanie wydobycia gazu ziemnego czy np. ropy naftowej to nie jest taki prosty mechanizm. Nie można sobie, ot tak, podjąć dziś decyzji, że wstrzymuje się dostawy. Zbyt szybkie zmniejszanie ciśnienia w złożu może spowodować zniszczenie złoża i późniejsza odbudowa mocy wydobywczej będzie o wiele trudniejsza. Można powoli zmniejszać produkcję, ale pytanie, czy Rosja jest gotowa na stratę tych źródeł. Jakby nie patrzeć, ropa naftowa i gaz ziemny to jej główne dochody - podkreśla rozmówca money.pl.