Polska spółka na krawędzi. Wskazuje na Turcję i Rosję. "Przemysł nie przetrwa"
Turcja systematycznie uzyskuje na rynku niższe ceny węgla niż Europa, nawet do 90 proc. W efekcie sankcje na Rosję mają ograniczony skutek, a europejski przemysł nie może konkurować - tak przedstawiciele spółki Qemetica (dawny Ciech) tłumaczą decyzję o przygotowaniach do zamknięcia zakładu w Janikowie.
Spółka Qemetica Soda Polska zamierza wstrzymać produkcję w zakładzie w Janikowie koło Inowrocławia. Pracę może stracić 350 osób. - Potrzebujemy pomocy - mówił money.pl prezes spółki Kamil Majczak w połowie marca. Mieszkańcy boją się nie tylko zwolnień. Od zakładu uzależnione jest też ciepło miejskie i gospodarka ściekami.
Dlaczego polska firma, kontrolowana przez miliardera Sebastiana Kulczyka, znalazła się w trudnej sytuacji? Jak sama tłumaczy, utrzymanie produkcji sodowej w Janikowie stało się niemożliwe z kilku powodów.
Pierwszym z nich są wysokie koszty energii wynikające z cen uprawnień do emisji CO2 w Unii Europejskiej, które negatywnie wpływają na konkurencyjność przemysłu. Drugim jest brak skutecznej ochrony przed nieuczciwą konkurencją spoza UE, szczególnie z Turcji. Trzecim - surowe regulacje środowiskowe, które ograniczają działalność europejskich firm, podczas gdy producenci z Turcji i USA nie podlegają podobnym restrykcjom - tak przedstawia to spółka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy wydają fortunę na Thermomixy. To on stoi za tym biznesem. Wojciech Ćmikiewicz w Biznes Klasie
Turecka soda zalewa rynek. Tania przez rosyjskie surowce
Qemetica (dawny Ciech) zwraca uwagę, że turecka soda, produkowana w oparciu o rosyjskie surowce, zdobyła już 30 proc. polskiego rynku i wyparła europejskich producentów. Twierdzi, że działania tureckich producentów "osłabiają efekt sankcji nałożonych w 2022 r. na Rosję".
"Jeśli chodzi o działalność tureckich producentów, otrzymujemy niepokojące sygnały dotyczące głównie grupy Ciner. Ich działania osłabiają efekt sankcji nałożonych w 2022 r. na Rosję. Import rosyjskiego węgla do Turcji istotnie wzrósł w ostatnich latach: z 25 proc. udziału w rynku tureckim w 2021 r., do 50 proc. w 2022 r., a następnie 74 proc. w 2023 r." - informuje spółka w komentarzu dla money.pl.
Turcja systematycznie uzyskuje na rynku niższe ceny węgla niż Europa, nawet do 90 proc. W efekcie sankcje na Rosję mają ograniczony skutek, a europejski przemysł chemiczny nie może dłużej konkurować cenowo z turecką sodą - ocenia polska firma.
Powstanie lista chemikaliów krytycznych?
Qemetica apeluje na forum krajowym i unijnym o wprowadzenie ceł wyrównawczych na turecką sodę, zmianę regulacji środowiskowych i obniżenie kosztów energii. Firma ostrzega, że "bez tego przemysł chemiczny w Europie nie przetrwa".
Warto zaznaczyć, że na ostatnim posiedzeniu Rady UE (12 marca), polscy europosłowie z EPL poparli pomysł utworzenia listy chemikaliów krytycznych, na którą wpisana byłaby soda. Ta inicjatywa nie ratuje naszej firmy dzisiaj, ale już za rok czy dwa, dzięki wprowadzeniu mechanizmów ochronnych, może pomóc naszym pozostałym zakładom sodowym w Polsce i Niemczech - wskazują przedstawiciele spółki.
"Miasteczko umrze"
Plany likwidacji zakładu w Janikowie wzbudzają obawy w całym regionie. Firma nie informuje o dokładnej dacie wygaszenia tam produkcji czy przyszłości zatrudnionych tam pracowników.
Jak relacjonuje "Gazeta Pomorska", mieszkańcy obawiają się, że ta decyzja może doprowadzić do ekonomicznej i społecznej zapaści całej miejscowości. Historia innych miast regionu, które straciły głównych pracodawców, nie daje nadziei na optymistyczny scenariusz. Podobny los spotkał inne miejscowości po likwidacji cukrowni - w Brześciu Kujawskim, Mełnie koło Grudziądza czy Żninie. Mieszkańcy Pakości do dziś odczuwają skutki zamknięcia zakładu włókienniczego "Roszarnia".
Mieszkanka Janikowa, pani Olga, której partner współpracuje z Qemeticą, boi się przyszłości.
Nikt nas nie informował, że jest bardzo źle. Nikt nas nie przygotował na szok, to stało się nagle. Jak można w kilka tygodni zwinąć największą fabrykę w mieście? I co my teraz, jako mieszkańcy, zrobimy? Bo 'Janikosoda' zapewnia nam nie tylko miejsca pracy, ale też świadczy usługi dostaw ciepła i odbioru ścieków - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Boją się efektu domina
Zamknięcie zakładu sodowego wpłynie nie tylko na jego pracowników, ale również na firmy współpracujące. Edward Antczak, prezes firmy Elektrorem w Janikowie, która świadczy usługi elektryczne i automatyki przemysłowej dla Qemetiki, w rozmowie z dziennikiem nie ukrywa swojego niepokoju.
- Jestem załamany. Zatrudniamy 70 osób i część będziemy musieli zwolnić, a co potem? Nie wiem. W Janikowie mamy również pracowników ze Strzelna, Inowrocławia, Mogilna, Pakości - wymienia.
Dariusz Giża, radny Janikowa, podkreśla skalę problemu. - Są rodziny na utrzymaniu, dzieci, młodzież szkolna, a tu człowiek traci pracę. Tragedia. Zakłady budowali nasi ojcowie, pracują tu całe rodziny, więc bez dochodu mogą nagle zostać dwie osoby - mówi "Gazecie Pomorskiej".
Zakład w Janikowie może przetrwać, ale potrzebne pilne działania
Prezes Qemetiki Kamil Majczak zapewnia, że decyzja o hibernacji zakładu w Janikowie może zostać cofnięta, jeśli pojawią się odpowiednie mechanizmy wsparcia.
- Zmiany, o jakie apelujemy, to wprowadzenie ceł wyrównawczych na turecką sodę, redukcja kosztów energii oraz zmniejszenie obciążeń regulacji środowiskowych lub inne, celowe i natychmiastowe mechanizmy wsparcia, które bezpośrednio mógłby zaproponować polski rząd - wylicza.
Zapewnia, że firma podejmowała intensywne działania ratunkowe do ostatniej chwili, jednak bez odważnych kroków ze strony decydentów wznowienie produkcji w Janikowie nie będzie ekonomicznie uzasadnione.
Program wsparcia dla pracowników i wyzwania dla miasta
Firma przygotowała specjalny program dla pracowników w wieku chronionym. Około 150 osób będzie mogło skorzystać z programu dobrowolnych odejść i otrzyma odprawy sięgające nawet kilkunastu pensji. Jednak dla wielu zatrudnionych nawet taka oferta nie jest pocieszeniem, bo pracy w regionie jest mało.
Zamknięcie zakładu niesie poważne konsekwencje nie tylko dla jego pracowników, ale dla całego miasta. Lokalny przedsiębiorca Grzegorz Sobański w rozmowie z money.pl zwraca uwagę na dodatkowe zagrożenia: ogrzewanie miasta oraz gospodarka ściekowa są uzależnione od zakładu Qemetiki, ponieważ Janikowo nie ma własnej ciepłowni ani oczyszczalni.
Sobański szanse na wznowienie działalności zakładu ocenia jako niewielkie.
- Jak raz coś zostanie zamknięte, to ja jeszcze nie słyszałem, żeby z powrotem fabryka powstała z popiołów. Niektórzy mówią, że poprzedni burmistrz mógłby zapobiec zamknięciu zakładu. Nie, nie załatwiłby tego, bo te problemy zaczęły się w Brukseli. A prywatny biznes umie liczyć. Excel jeszcze nikogo nie oszukał - uważa.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl