Porzucony wagon na kolei. "Uchroniło nas cudem od ogromnej katastrofy"
Na węźle kolejowym w Katowicach nieznany sprawca odczepił nocą od składu i zostawił na torach 20-tonowy wagon, co spowodowało poważne utrudnienia i realne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Sprawę badają służby - informuje "Rzeczpospolita".
W nocy z 2 na 3 września 2025 r. na trasie Katowice-Katowice Ligota znaleziono pusty wagon, który został odłączony od składu towarowego. Jak informował portal mojekatowice.pl, maszynista zorientował się o braku wagonu dopiero na końcowej stacji. Porzucony wagon, stojący na torach w Katowicach, nie miał żadnych odblasków. Był niewidoczny dla maszynistów innych pociągów jadących tą trasą - opisuje "Rzeczpospolita".
Jak ustalił dziennik, pociąg, od którego odczepiono wagon, należał do spółki Kolprem, która świadczy usługi kolejowe dla koncernu ArcelorMittal Poland, potentata branży stalowej i największej koksowni w Europie.
Incydent na kolei. Sprawę bada prokuratura
Porzucony wagon stał na jednym z kluczowych węzłów kolejowych w Polsce, gdzie kursują zarówno pociągi towarowe, jak i pasażerskie. Zdarzenie spowodowało opóźnienia czterech pociągów pasażerskich oraz konieczność skierowania trzech składów na objazdy - opisuje "Rzeczpospolita".
Nowa opłata w sklepach od 1 października. Tak to wygląda w praktyce
Policja i prokuratura "dla dobra prowadzonego postępowania" nie chcą na razie udzielać informacji na temat tego zdarzenia. Wiadomo jedynie, że śledztwo toczy się w sprawie i dotychczas nie przedstawiono nikomu zarzutów.
Jak doszło do odczepienia wagonu
3 września po północy pociąg Kolpremu, relacji Dąbrowa Górnicza Towarowa - kopalnia Szczygłowice odjechał w kierunku posterunku odgałęźnego Panewnik (dzielnica Katowic) ze stacji Katowice-Ligota.
ArcelorMittal Poland tłumaczy "Rzeczpospolitej", że "w trakcie jazdy doszło do spadku ciśnienia w przewodzie hamulcowym, co skutkowało zatrzymaniem składu pociągu". Pociąg z wagonami ruszył "po automatycznym odhamowaniu składu", a więc kiedy zadziałały systemy bezpieczeństwa pojazdu. Po dojeździe do stacji końcowej - kopalni Szczygłowice - "maszynista na ostatnim wagonie zauważył rozkręcony i zwisający sprzęg śrubowy oraz prawidłowo umieszczone sygnały końca pociągu" - opisuje dziennik.
Jak wyjaśnia Marzena Rogoźnik z biura komunikacji ArcelorMittal Poland, "po zweryfikowaniu numeru wagonu zorientował się, że wagon osygnalizowany sygnałami w rzeczywistości jest wagonem przedostatnim z listy wagonów, a ostatniego wagonu nie ma w składzie".
To, że stało się o tej porze, kiedy ruch jest mniejszy i że maszynista zorientował się w miarę szybko, uchroniło nas cudem od ogromnej katastrofy kolejowej
Czy na Śląsku mieliśmy do czynienia z aktem sabotażu? "Mamy dziś taką sytuację geopolityczną, że banalne i niebanalne zdarzenia mogą mieć zatrważający kontekst. W tym przypadku trudno znaleźć logiczne wyjaśnienie tego incydentu" - mówi w rozmowie z dziennikiem doświadczony funkcjonariusz ABW.
To wygląda na zaplanowany atak
"Zależy nam na dogłębnym wyjaśnieniu okoliczności tego poważnego zdarzenia i ujęciu sprawcy, dlatego aktywnie uczestniczymy w pracach komisji kolejowej i udzielamy wszelkich niezbędnych informacji, które posiadamy" - przekazała "Rz" Marzena Rogoźnik.