Praca listonosza w czasie epidemii. "Aby zachować bezpieczeństwo, trzeba naginać procedury"

Trwa epidemia, ale ktoś musi dostarczać listy i przesyłki. Pocztowcy i kurierzy są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem i – jak relacjonuje nasz rozmówca – nie mają wystarczającego zabezpieczenia. - Dostaliśmy po jednej maseczce. Nie ma procedur, jak dostarczać listy polecone. Poczta Polska odpowiada, że tam, gdzie jest kwarantanna, listy i paczki nie są dostarczane.

Koronawirus. Jeśli chodzi o adresy objęte kwarantanną, Poczta informuje, że dostaje takie dane z Ministerstwa Zdrowia, a przesyłki pod te adresy są wstrzymywane.
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Marcin Łukasik

- W ubiegłym tygodniu dostaliśmy środki ochronne w postaci żelu i rękawiczek. Jest jedno opakowanie żelu na oddział i można sobie przelać trochę do własnej buteleczki, jak ktoś ma. A jeśli chodzi o rękawiczki, to każdemu przysługuje jedna para dziennie. Można ją pobrać z gabinetu pani naczelnik – opowiada pan Maciej.

Mężczyzna jest listonoszem. Pracuje w dużym mieście w województwie łódzkim. Nie chce zdradzać prawdziwego imienia ani gdzie dokładnie mieszka. Nasz rozmówca ryzykowałby w ten sposób utratę pracy, choć jak przyznaje, warunki, w jakich pracuje, też wiążą się z dużym ryzykiem.

- Dostaliśmy po jednej masce. Taka maska jest jednokrotnego użytku i po użyciu ląduje w koszu. W pracy zapewniają nas, że maseczek będzie więcej, podobno właśnie jadą z Chin. Ale ludzie nie chcą czekać. Każdy próbuje załatwiać we własnym zakresie. Tylko że jest problem z dostępnością, a i ceny są wysokie – opowiada pracownik Poczty Polskiej.

Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

Mężczyzna zwraca też uwagę na inny problem: brak jasnej informacji od szefostwa Poczty Polskiej o tym, czy i które adresy obsługiwane przez listonoszy, są objęte kwarantanną.

- Do zeszłego tygodnia w ogóle nie dostawaliśmy takiej informacji. Próbowaliśmy się tego dowiadywać na własną rękę, np. poprzez znajomych, którzy pracują w policji. Teraz udaje nam się zdobywać takie informacje z sanepidu – wyjaśnia pan Maciej.

Listonosz podkreśla, że ma swój rejon, po którym roznosi korespondencję. Łącznie – jak tłumaczy – ma do obsłużenia "1400 klamek". Chodzi o liczbę mieszkań, które wchodzą w zakres rejonu.

- Jednego dnia słyszałem, że w tym rejonie jest jeden adres objęty kwarantanną. Następnego dnia takich adresów było już siedem. Teraz siedzę i zachodzę w głowę, czy w ostatnim czasie chodziłem tam, gdzie jest kwarantanna i podawałem ludziom jakieś listy.

Nasz rozmówca przyznaje, że od czasu wybuchu epidemii ma więcej pracy. Część urzędów zawiesiła swoją działalność, a pocztowcy nie mogą tak po prostu odmówić dostarczania przesyłek.

- Sądy się pozamykały, urzędy się pozamykały, wszyscy ogony pod tyłki pochowali, a dalej ślą masę listów poleconych. Z jednej strony psioczy się na pocztowców, a z drugiej w trudnym momencie całą robotę się na nich zwala – tłumaczy pan Maciej.

- Aby zachować bezpieczeństwo, trzeba naginać procedury. Często proponuję klientom, że podpiszę za nich, a list polecony zostawię im w skrzynce. 90 proc. zgadza się na to. Ale 10 proc. chce osobiście odebrać list, ja nie mam pewności, czy wśród nich nie ma osoby chorej – dodaje.

Jak tłumaczy, część osób – zwłaszcza emeryci – sami są przerażeni sytuacją: - Pamiętam pewną panią, której przynosiłem emeryturę, sama prosiła, abym zostawił pieniądze w skrzynce. Wytłumaczyłem jej, że tak nie można, bo co jeśli coś nie będzie się zgadzało. Do kogo wtedy będę pretensje.

Pan Maciej nie oskarża jednak o bałagan swoich bezpośrednich przełożonych. Jego zdaniem, wina leży wyżej, po stronie zarządu państwowej firmy. - To nie dzieje się z winy naczelników. To "góra" zawaliła sprawę, bo nie potrafi opracować bezpiecznych procedur dostarczania przesyłek – podkreśla pracownik Poczty.

Co na to Poczta Polska? Wysłaliśmy do biura prasowego firmy nasze pytania o bezpieczeństwo pracy listonoszy. Odpowiedziano nam, że pracownicy dostają rękawiczki, płyny oraz są szkoleni w kierunku minimalizacji czasu obsługi.

- Poprzez kontakty na rynku polskim, w Chinach czy w Brazylii Poczta Polska pozyskała ponad sto tysięcy podręcznych buteleczek z płynem dezynfekcyjnym i kilkanaście tysięcy litrów tego płynu w baniakach o wyższej pojemności. Pracownicy otrzymali już łącznie ponad milion par rękawiczek i ponad 120 tys. maseczek. Kolejna partia środków ochrony jest dystrybuowana. Oprócz tego pracownicy otrzymali po 50 zł na indywidualne zakupy potrzebnych im środków – tłumaczy rzeczniczka Poczty Polskiej Joanna Siwek.

Jeśli chodzi o adresy objęte kwarantanną, Poczta informuje, że dostaje takie dane z Ministerstwa Zdrowia, a przesyłki pod te adresy są wstrzymywane.

- Do czasu zakończenia przymusowej izolacji, przesyłki będą przechowywane w placówkach pocztowych. Spółka przypomina jednocześnie, że w ramach swoich usług umożliwia m.in. zlecenie przedłużonego przechowania w określonym czasie przesyłki rejestrowanej. Klienci mogą skorzystać z usługi przechowania przesyłki nawet do czterech tygodni od pierwszej próby doręczenia – dodaje Joanna Siwek.

Przedstawiciele firmy tłumaczą, że jest możliwe dostarczanie listów poleconych do skrzynki, aby wykluczyć kontakt pomiędzy listonoszem a klientem. W tym celu jednak klient musi wypełnić formularz, a następnie przekazać go listonoszowi lub zostawić w placówce Poczty.

Problem dostaw zauważa też Urząd Komunikacji Elektronicznej. Chodzi nie tylko o pocztowców, ale też o kurierów czy pracowników firm telekomunikacyjnych, którzy stają przed dylematem, że wchodzą do mieszkania, w którym na przykład jest osoba na kwarantannie.

- Dlatego wystosowaliśmy apel do operatorów, aby przekazać pracownikom specjalne aplikacje, które podpowiedzą, gdzie odbywa się kwarantanna domowa. Nas nie interesuje informacja o tym, kto tam przebywa, jak się nazywa. Nas interesuje lokal, w którym może być osoba podwyższonego ryzyka. I to jest dla operatorów telekomunikacyjnych, ich serwisantów, i także dla kurierów szalenie istotna informacja – powiedział w specjalnym wydaniu programu "Money. To się liczy" Marcin Cichy, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Takie narzędzia są już stosowane m.in. w Bułgarii, w Chorwacji, w Czechach. Poprzez geolokalizacje firmy telekomunikacyjne mogą współpracować z instytucjami państwowymi, a osoby mające styczność z różnymi klientami, mają informację, gdzie trwa kwarantanna.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Wielka awaria w internecie. Jest problem z Cloudflare
Wielka awaria w internecie. Jest problem z Cloudflare
Netflix wyłożył gotówkę. Przejmie właściciela TVN? Nowe informacje
Netflix wyłożył gotówkę. Przejmie właściciela TVN? Nowe informacje
Nowa edycja programu "Mój Prąd". Ministra składa deklarację
Nowa edycja programu "Mój Prąd". Ministra składa deklarację
Reforma emerytalna pogrąży rząd Merza? Sądny dzień w Bundestagu
Reforma emerytalna pogrąży rząd Merza? Sądny dzień w Bundestagu
Karol Nawrocki zdecydował ws. miliardów dla NFZ
Karol Nawrocki zdecydował ws. miliardów dla NFZ
Bezalkoholowe piwo i wino mają być droższe. Oto ile zarobi państwo
Bezalkoholowe piwo i wino mają być droższe. Oto ile zarobi państwo
Ukraińska spółka planuje wydobycie węgla w Polsce. Oto szczegóły
Ukraińska spółka planuje wydobycie węgla w Polsce. Oto szczegóły
Tak Putin odwdzięcza się sojusznikom. Dane są ukrywane
Tak Putin odwdzięcza się sojusznikom. Dane są ukrywane
Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Oto na jakie pieniądze mogła liczyć
Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Oto na jakie pieniądze mogła liczyć
Kurierzy toną w długach. Eksperci tłumaczą: syndrom darmowej paczki
Kurierzy toną w długach. Eksperci tłumaczą: syndrom darmowej paczki
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025