Prezydent zawetował pomoc dla Ukraińców. Ekspert: bez nich co piąta firma miałaby problem
- Wszystko to, co widzimy często w przekazie, że te osoby są nieaktywne, przyjeżdżają tutaj po socjal i z niego żyją, nie broni się na poziomie faktów - mówi money.pl Andrzej Kubisiak, wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Dane dowodzą, że bez 1,2 mln obcokrajowców Polska rozwijałaby się wolniej.
Prezydent Karol Nawrocki zawetował w poniedziałek trzy ustawy, w tym tę dotyczącą pomocy obywatelom Ukrainy. Wyjaśnił, że świadczenie 800 plus powinno należeć się tylko tym Ukraińcom, którzy podejmują pracę w Polsce. Wskazał też na preferencje w ochronie zdrowia, twierdząc, że Polacy są we własnym kraju traktowani gorzej niż goście z Ukrainy.
Tymczasem dane pokazują zupełnie inny obraz. O roli Ukraińców w polskiej gospodarce opowiedział money.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Ukraińcy wypełnili połowę luki demograficznej
Ekspert wskazuje, że już od 2013 roku Polska boryka się z ubytkiem osób w wieku produkcyjnym. Ten trend nie zanikł. Co roku z rynku pracy ubywa około 200-250 tysięcy osób. To skutek starzenia się społeczeństwa i niskiego współczynnika dzietności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwie walizki, bez znajomości polskiego. Dziś firma warta 2 MILIARDY - Gregoire Nitot Sii Polska
- Przez ostatnią dekadę Polska przeszła bardzo przyspieszoną transformację z kraju, który przez wieki był krajem emigracyjnym, w kraj przyciągający pracowników - mówi Kubisiak.
Ten obrazek doprowadził nas do tego, że dzisiaj w Polsce mamy pracujących legalnie, odprowadzających składki do ZUS-u ponad 820 tysięcy obywateli Ukrainy. To około 5 proc. całego polskiego rynku pracy. Gdy włączymy w to innych cudzoziemców, wskaźnik rośnie do ponad 1,2 miliona, czyli już ponad 7 proc. - wylicza wiceszef PIE.
Jak dodaje, wzrost w tym zakresie był spektakularny - z poziomu około 100 tysięcy cudzoziemców w 2014 roku do 1,2 miliona obecnie.
Wspomniany napływ - zaznacza Kubisiak - spowodował, że połowę luki demograficznej udało się wypełnić przez tę dekadę. Drugą połowę wypełnili Polacy, którzy zwiększyli aktywność zawodową, przechodząc ze statusu osób bezrobotnych czy biernych zawodowo do zatrudnienia.
Co piąta firma bez cudzoziemców miałaby ogromny problem
Andrzej Kubisiak przypomniał też, że Polski Instytut Ekonomiczny przeprowadził w maju badanie, pytając firmy, jak poradziłyby sobie w scenariuszu, w którym z dnia na dzień wszyscy cudzoziemcy pracujący w Polsce znikają. Odpowiedzi dają do myślenia.
Mniej więcej co piąta firma w Polsce powiedziała, że dla nich to byłoby ogromne wyzwanie. To głównie problem z realizacją już podpisanych kontraktów i zamówień, ale też z potencjałem pracy na przyszłość - wyjaśnia Kubisiak.
Dodaje, że konieczne byłoby chociażby zwiększenie godzin pracy obecnej załogi krajowej, żeby uzupełnić wakaty - wskazuje wiceszef PIE.
Ekspert przywołuje też szereg analiz ekonomicznych pokazujących wpływ migrantów na PKB. Badacze z centrum CASE wyliczyli, że gdyby po 2014 roku nie wystąpiły napływy migrantów, polskie PKB byłoby niższe o 2,3 proc. a w długookresowym scenariuszu do 2050 roku - niższe o 12,5 proc. Narodowy Bank Polski pokazuje z kolei, że w latach 2021-2023 migranci podnosili wzrost PKB w Polsce rocznie o pół punktu procentowego.
Deloitte Polska, który również badał tę kwestię, w analizie dla UNHCR wyliczył, że sami uchodźcy ukraińscy w 2024 roku wygenerowali 2,7 proc. całego PKB w Polsce.
- Różne źródła, różne analizy, wszystkie są spójne w tym, że to jest czynnik stymulujący i wspierający gospodarkę - podkreśla Kubisiak. Wskazuje na cztery płaszczyzny wsparcia: zwiększenie podaży pracy, zakładanie firm (co dziesiąta firma powstała między 2022 a 2024 rokiem została założona przez Ukraińca), wsparcie konsumpcji oraz większą skłonność migrantów do rozwijania ryzykownych inwestycji i innowacji.
Polska mistrzem świata w aktywizacji uchodźców
Andrzej Kubisiak przyznał też, że twarde dane przeczą narracji o niepracujących Ukraińcach żyjących z socjalu. Tego typu przekazy można spotkać m.in. ze strony prawicowych mediów czy polityków Konfederacji. Według ekonomisty Polska jest "mistrzem świata" w aktywizacji cudzoziemców na rynku pracy.
Dane OECD pokazują, że Polska obok Kanady ma najwyższy wskaźnik zatrudnienia uchodźców na całym świecie. Wskaźniki przekraczające 70 proc. zatrudnienia, blisko 80 proc. aktywności zawodowej są niespotykane przy większości tego typu sytuacji - podkreśla Kubisiak.
W niektórych badaniach widać natomiast, że uchodźcy nie są wyraźnie mniej aktywni zawodowo niż Polacy. Taki obraz wyłania się chociażby z raportu, który opublikował Narodowy Bank Polski. Wskaźnik aktywności zawodowej uchodźców w wieku produkcyjnym wynosi 78 proc., podczas gdy dla Polaków w tym samym przedziale to około 80 proc. W niektórych grupach kobiety z Ukrainy mają nawet wyższą aktywność zawodową niż Polki.
1,2 mln uchodźców. Bezrobotnych jest... 3823
Twarde dane ZUS-u są jeszcze bardziej wymowne. W 2024 roku było dokładnie 3823 bezrobotnych cudzoziemców zgłoszonych do ubezpieczenia emerytalnego i rentowego. To przy prawie 1,2 miliona wszystkich cudzoziemców pracujących w Polsce.
Wszystko to, co widzimy często w przekazie, że te osoby są nieaktywne, przyjeżdżają tutaj po socjal i z niego żyją, nie broni się na poziomie faktów - mówi stanowczo Kubisiak.
Dla porównania przywołuje Niemcy, gdzie wskaźnik aktywności zawodowej ukraińskich uchodźców osiąga około 30 proc., podczas gdy w Polsce przekracza 70 proc. Niemcy prowadzą u siebie debatę, co zrobić, żeby zbliżyć się do polskich poziomów aktywizacji.
Skąd biorą się mity o niepracujących migrantach?
Polski Instytut Ekonomiczny badał to zjawisko półtora roku temu. Okazało się, że społeczeństwo przyjmujące cudzoziemców przeszacowuje ich skalę i nie doszacowuje aktywność zawodową.
- Polacy byli przekonani, że mamy między 3-4 miliony cudzoziemców, kiedy realnie mieliśmy ich około 2,5 miliona - wyjaśnia Kubisiak. Gdy pytano o pracujących uchodźców, przeważały opinie, że pracuje poniżej połowy, podczas gdy wskaźnik jest wyraźnie wyższy.
To mechanizm psychologiczny, który powoduje, że przekaz o niepracujących migrantach może padać na podatny grunt. Jak zauważa ekspert, jeśli w głowie przeciętnego Kowalskiego jest przekonanie, że większość uchodźców nie pracuje, a dane mówią zupełnie co innego, to dochodzi do dysonansu. Skomplikowane raporty czy analizy nie zawsze są w stanie przebić się przez narrację osób na pierwszych stronach gazet.
Co dalej? 3 miliony dodatkowych migrantów albo rozwój technologii
Kubisiak nie ma wątpliwości - demografia to jedno z największych wyzwań dla Polski, zarówno społecznych, jak i gospodarczych. Polska będzie jednym z niechlubnych liderów europejskich w spadku liczby osób w wieku produkcyjnym, a najgorsza sytuacja będzie w latach 40. tego wieku. Jednocześnie, obok Korei Południowej, będziemy najszybciej starzejącym się krajem OECD do 2060 roku.
ZUS opublikował kilka miesięcy temu projekcję pokazującą skalę wyzwania. Jeśli chcielibyśmy utrzymać wskaźniki zastępowalności pokoleń na dzisiejszych poziomach, w ciągu zaledwie 10 lat potrzebowalibyśmy dodatkowe 3 miliony cudzoziemców na polskim rynku pracy.
Przez ostatnie 10 lat przyciągnęliśmy ich milion, więc ten scenariusz z 3 milionami do 2035 roku jest nierealny - mówi Kubisiak.
Jego zdaniem kluczem jest masowe wykorzystanie technologii związanych z automatyzacją pracy, robotyzacją i AI. To jedne z niewielu narzędzi mogących pomóc zmitygować negatywne trendy demograficzne. Cudzoziemcy są dodatkowym elementem układanki, wspierającym miejsca, gdzie technologii włączyć się nie da.
Potencjał aktywizacji Polaków też się kurczy. PIE wyliczył, że grupy niedoreprezentowane na rynku pracy - osoby z niepełnosprawnościami, młodzi uczący się bez pracy, osoby 50+ bierne zawodowo - to łącznie około miliona osób. Do tego dochodzi około 800 tysięcy bezrobotnych.
- Te zasoby kadrowe w Polsce w bardzo szybkim tempie się kurczą, a ich aktywizacja na pewno nie będzie prosta, bo są to grupy często przez wiele lat oddalone od rynku pracy - podsumowuje Kubisiak.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl