Przedsiębiorcy sceptyczni wobec odwilży na linii USA — Chiny. "Trudne relacje"
Obniżenie amerykańskich ceł po szczycie prezydenta USA Donalda Trumpa i przywódcy ChRL Xi Jinpinga dają chińskim eksporterom chwilową ulgę, ale większość firm deklaruje, że będzie dalej przenosić produkcję i szukać nowych rynków — informuje agencja Bloomberga.
Prezydent USA ogłosił w czwartek, że zawarł z Chinami jednoroczne porozumienie obejmujące m.in. powstrzymanie się od kontroli eksportu metali ziem rzadkich przez Chińską Republikę Ludową, a także obniżenie ceł na towary z ChRL o 10 p.p. w zamian za obietnicę powstrzymania eksportu prekursorów do wytwarzania fentanylu.
Chiny zapowiadały wcześniej ustanowienie restrykcji eksportowych minerałów krytycznych do całego świata, co wstrząsnęło Donaldem Trumpem i sprowokowało zapowiedź odwetu, w tym nałożenia dodatkowych 100 proc. ceł. W wyniku rozmowy przywódców, groźby te nie zostaną zrealizowane przynajmniej przez rok, choć prezydent USA zapowiedział, że porozumienie zostanie prawdopodobnie odnowione.
Chińscy eksporterzy przyjęli z zadowoleniem obniżki amerykańskich ceł, ale podkreślają, że traktują to jako tymczasowe złagodzenie napięć i dalej będą się zabezpieczać przed ewentualnymi pogorszeniami relacji dwustronnych — informuje Bloomberg.
Tak nas widzą na świecie. "Nie walczycie o stołki"
"Dla kupujących i sprzedających towary konsumenckie w USA ryzyko polegania wyłącznie na Chinach jako centrum produkcyjnym — obejmującym od szybkiej mody po ozdoby świąteczne — zaczyna przewyższać korzyści związane z niskimi kosztami. Nawet po zawieszeniu taryf amerykańscy detaliści rzadko będą rewidować plany przenoszenia łańcuchów dostaw poza Chiny" — pisze agencja.
Bloomberg zaznacza, że chińscy producenci konsekwentnie rozszerzają eksport na inne rynki, by zmniejszyć swoją podatność.
— Obniżka ceł daje nam więcej czasu — powiedział agencji Huang Lun, kierownik sprzedaży w firmie z chińskiego Guangzhou sprzedającej bieliznę i spodnie do jogi za pośrednictwem platform takich jak Amazon, Shein i Temu. Amerykańscy nabywcy odpowiadali w ubiegłym roku za osiemdziesiąt proc. rocznej sprzedaży jego firmy.
Fabryki w różnych krajach
Z informacji Bloomberga wynika, że amerykańskie firmy, opierające się na dostawach z chińskich przedsiębiorstw, coraz częściej wymagają od swoich partnerów biznesowych otwarcia nowych fabryk poza Chinami. Nawet za cenę wyższych kosztów i dłuższego czasu realizacji zamówień w krótkim terminie.
— Zarówno my, jak i nasi klienci mamy jasność, że tempo dywersyfikacji się nie zmieni, bo relacje Chiny–USA wciąż są trudne — powiedział Lin Qian, którego fabryki zabawek działają w Shenzhen i w Wietnamie.
Dla firmy Lin budowa zakładu produkcyjnego w pobliskim Wietnamie było niezbędne, ponieważ amerykańskie marki zabawek odpowiadają za trzy czwarte jej przychodów. Klienci grozili wstrzymaniem zamówień, jeśli więcej produkcji nie zostanie przeniesione do Azji Południowo-Wschodniej.
— Nie boimy się już wahań w stawkach celnych — powiedział z kolei Barry Shan, którego firma produkuje ozdoby świąteczne dla Walmart w prowincji Zhejiang. Wkrótce zamierza produkować towary w nowym zakładzie w Kambodży.
Źródło: Bloomberg