Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PBE
|
aktualizacja

"Nowy przyjazny dla Rosji przywódca". Wielki powrót u sąsiada Polski?

Podziel się:

Były premier Słowacji Robert Fico może znów zostać szefem rządu po wyborach do parlamentu, które zaplanowano na 30 września. Fico sprzeciwia się dostawom broni na Ukrainę oraz włączeniu Kijowa do NATO. - Rosja może wkrótce zyskać nowego przyjaznego przywódcę w Europie - pisze Bloomberg.

"Nowy przyjazny dla Rosji przywódca". Wielki powrót u sąsiada Polski?
Robert Fico może wrócić do władzy na Słowacji. W opinii Bloomberga Władimir Putin może zyskać sojusznika (Getty Images,, Contributor, Michaela Nagyidaiova Bloomberg)

Robert Fico rządził na Słowacji od 2006 do 2018 r. z przerwą w latach 2010-2012. Lider partii Smer musiał pięć lat temu zrezygnować z urzędu po największych od czasu komunizmu protestach po zabójstwie dziennikarza śledczego Jana Kuciaka oraz jego narzeczonej. Przeprowadzone w tej sprawie ujawniło liczne nadużycia ówczesnej władzy. Fico jednak obiecał, że jeszcze wróci i niewiele osób traktowało go poważnie - czytamy w Bloombergu. Opozycyjni do Fico politycy obawiają się, że jego wygrana doprowadzi do zawłaszczenia wymiaru sprawiedliwości.

Teraz jego partia prowadzi w sondażach, chociaż jeszcze niedawno pod względem zaufania publicznego szorowała po dnie. Obecnie ma blisko 20 proc. poparciowe - największe w kraju.

"Robert Fico widział, jak jego najbliższy sojusznik odchodzi, by utworzyć nową partię, prokuratorzy próbują wsadzić go i jego współpracowników za kratki za domniemaną korupcję, a jego partia Smer spadła do rekordowo niskiego poziomu w sondażach opinii publicznej" - donosi agencja Bloomberga.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Mocny głos z Kijowa. Deputowany uderza w Dudę i Zełenskiego

Słowacja i wojna w Ukrainie

Partia Smer zaczęła się piąć w sondażach po wybuchu wojny w Ukrainie. Bloomberg zwraca uwagę, że licząca 5,4 mln obywateli Słowacja jest "najbardziej prorosyjska w regionie". Fico obiecał, że w przypadku wygranej zakończy pomoc wojskową dla Kijowa. W jego opinii prezydent kraju Zuzana Čaputova to "amerykański agent". Nie chce też widzieć Ukrainy w NATO. Słowacja w przeliczeniu na PKB - to szósty kraj na świecie z największym wsparciem dla Ukrainy.

Największa agencja prasowa na świecie dodaje, że Słowacja na mapie Europy znajduje się pomiędzy Węgrami, "rządzonymi przez naczelnego destruktora Viktora Orbana, a Polską, której rządząca nacjonalistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość dąży do wygrania trzecich z rzędu wyborów 15 października". W ostatnich tygodniach wspomniane trzy kraje łączył jeden wspólny mianownik - sprzeciwiały się przedłużeniu zakazu importu zboża z Ukrainy. Fico zapowiada, że w przypadku wygranej w wyborach zakaz ten przedłuży.

Te słowa trafiają na podatny grunt. Część przeprowadzonych badań opinii publicznej wskazywała, że według większości Słowaków za wybuch wojny w Ukrainie odpowiada Zachód. Wygrana Fico może zbliżyć Słowację do Węgier - ocenia Bloomberg.

Słowacja jak Węgry

Zbliżające się wybory do Rady Narodowej zdecydują o tym, czy Słowacja nadal będzie uczestniczyć w międzynarodowej koalicji polityczno-militarnego wsparcia dla Kijowa. W skrajnym scenariuszu mogą skutkować nawet izolacją państwa w UE, na podobieństwo Węgier. Będą także istotne w kontekście procesów uzdrawiania instytucji państwa i walki z korupcją, których kontynuacja stanie pod znakiem zapytania. Wytyczą też na najbliższych kilka lat "czerwone linie" w silnie polaryzujących społeczeństwo kwestiach moralno-obyczajowych - ocenia Krzysztof Dębiec w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich.

Należy jednak podkreślić, że to za rządów Fico w 2009 r. Słowacja weszła do strefy euro. Polityk współpracował m.in. z Angelą Merkel, a sam kraj należał do największych na świecie producentów samochodów w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Zmodernizowano również siły zbrojne, podpisując umowy ze Stanami Zjednoczonymi.

Cele Fico wywołają sprzeciw i niezadowolenie za granicą, a to może doprowadzić do izolacji Słowacji - uważa Grigorij Meseznikov, prezes think tanku Institute for Public Affairs.

Sama polityka Fico jest dwutorowa. Były premier nie zgadzał się z sankcjami unijnymi nałożonymi na Moskwę w 2014 r. po aneksji Krymu, ale zaakceptował je. Ponadto w latach 2015-16 "kierował wówczas antymigracyjne przesłanie do krajowego elektoratu (co walnie przyczyniło się w 2016 r. do jego zwycięstwa w wyborach parlamentarnych), a jednak Słowacja jako jedyne państwo V4 przyjęła minimalną liczbę uchodźców w ramach mechanizmu relokacji, co pozwoliło uniknąć sporu przed Trybunałem Sprawiedliwości UE" - przypomina ekspert OSW.

Koalicja ze skrajną prawicą

Analitycy zaznaczają, że Fico może stworzyć koalicję rządową ze skrajnie prawicową Republiką, której korzenie sięgają środowisk neonazistowskich, oraz z prorosyjską Słowacką Partią Narodową (SNS).

Wszystkie partie łączy skrajna retoryka liderów, chociaż lider Republiki "Milan Uhrík odstąpił od gloryfikacji zależnego od III Rzeszy rządu Jozefa Tisy i potępił jego antyżydowskie działania, czego wcześniej nie chciał uczynić" - podkreśla Krzysztof Dębiec z OSW.

Próg wyborczy (5 proc.) może przekroczyć wspomniana też partia SNS. "Jej szef Andrej Danko swoją prorosyjskość ukrywa pod hasłem polityki wielowektorowej – jako przewodniczący Rady Narodowej w poprzedniej kadencji wielokrotnie odwiedzał Moskwę, ale też kontrolowany przez jego partię resort obrony modernizował armię na podstawie umowy z USA (w jednej z debat obrazowo podkreślał, że "ma w garażu i ładę, i forda")" - dodaje Dębiec.

"Rosja nie odda Krymu"

Antywojenne nastroje w kraju Fico wykorzystuje na swoją korzyść, co może przeważyć szalę na jego stronę.

- Nie chcę dostarczać Ukrainie śmiercionośnej broni tylko ze względu na dobry wizerunek wśród krajów zachodnich - oświadczył Fico w jednym z wywiadów, których udzielił w kwietniu. - Irracjonalne byłoby myślenie, że Rosja wycofa się z Krymu. Takie podejście Zachodu w pewnym momencie zniszczy Ukrainę - dodał.

W 2020 r. wybory wygrała partia OĽaNO (Zwyczajni Ludzie i Niezależne Osobistości), której lider Igor Matovič. Teraz jego partia może nie przekroczyć nawet progu wyborczego. "Centroprawica płaci bowiem rachunek za trudny okres pandemii i kłopotów gospodarczych, ale także chaotycznych rządów pełnych wewnętrznych sporów programowych i personalnych, które wielu spraw, np. w zakresie reformy wymiaru sprawiedliwości, nie pozwoliły doprowadzić do końca" - ocenia Krzysztof Dębiec.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl