Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Putin zdany na Erdogana. Wybory w Turcji kluczowe dla Rosji

Podziel się:

Hub gazowy, atom, gospodarka i turystyka – Turcję i Rosję łączą liczne wspólne interesy, przez lata wspierane osobistymi relacjami Recepa Tayyip Erdogana z Władimirem Putinem. Władca Kremla stawia więc na reelekcję tureckiego przywódcy, choć na wierną przyjaźń liczyć nie może.

Putin zdany na Erdogana. Wybory w Turcji kluczowe dla Rosji
Wkrótce wybory w Turcji. "Oczy świata zwrócone na Ankarę" (Getty Images, Mikhail Svetlov)

Starcie obecnego prezydenta Turcji Recepa Tayyip Erdogana z demokratą Kemalem Kilicdaroglu w drugiej turze wyborów będzie pilnie śledzone przez świat, a jego wynik będzie kluczowy również dla Kremla.

Już samo to, że pierwszy raz w historii w Turcji konieczna jest druga tura wyborów prezydenckich, wskazuje na poważną polaryzację społeczeństwa i słabnącą pozycję rządzącego od ponad dwóch dekad Erdogana.

To bardzo ważne wybory. Tak dla samej Turcji, jak i dla targanego konfliktami świata. W cieniu kryzysu energetycznego, spowolnienia gospodarczego, krwawej wojny w Ukrainie i napięcia na linii Rosja – NATO, w którym Turcja jest drugą co do wielkości armią, kluczowe będzie to, czyimi rękami będzie kształtowana polityka Ankary – zaznacza w rozmowie z money.pl dr Przemysław Zaleski, ekspert Fundacji Pułaskiego i Politechniki Wrocławskiej.

Adam Michalski z Ośrodka Studiów Wschodnich, specjalista od Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej określa je wręcz "wyborami stulecia". – Oczy świata zwrócone są teraz na Ankarę – wskazuje.

Moskwa liczy na Erdogana

W Turcji ścierają dwie siły. Pierwszą reprezentuje sprawujący od dwóch dekad, coraz silniej autorytarną władzę Recep Tayyip Erdogan i popierany przez opozycję zwolennik republikańskich tradycji Kemal Kilicdaroglu.

Z punktu widzenia Rosji wygrana opozycji byłaby kolejnym ciosem politycznym. – Kemal Kilicdaroglu jest nastawiony na współpracę z USA i przywrócenie wartości republikańskich. Wspierające go ugrupowania mają dobre relacje z demokratami z USA. Dążą, by przywrócić republikę i państwo świeckie – zaznacza dr Zaleski.

Nic więc dziwnego, że dla Kremla dalsze rządy Erdogana są kluczowe. Jednak nie tylko przez wzgląd a politykę, ale również poprzez gospodarkę ma to znacznie. Turcję i Rosję łączą bowiem liczne wspólne interesy.

Turcję i Rosję łączą duże projekty strukturalne, energetyka, turystyka, nie mówiąc już o kwestiach politycznych. To będzie przekładać się na dalsze relacje niezależnie od tego, kto zwycięży w tych wyborach. Jeśli ponowne wybrany zostanie Erdogan, to wciąż będzie utrzymywał relacje biznesowe i polityczne z Rosją i będzie czerpał z nich korzyści. Ale nawet wygrana opozycji nie będzie oznaczała odcięcia tych powiązań – mówi money.pl Michalski z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Gazowy układ

Jednym z głównych projektów zbliżających Rosję i Turcję jest nowy hub gazowy, który z udziałem Turcji miałby zaopatrywać Europę w błękitne paliwo z Rosji. Przypomnijmy, że Moskwie, która w dużej mierze utraciła rynek europejski, trudno się pogodzić z topniejącymi wpływami.

Próbą zabezpieczenia swoich interesów była propozycja, jaką w październiku ubiegłego roku złożył Turcji Władimir Putin. Na forum energetycznym Russian Energy Week w Moskwie zapowiedział, że Rosja jest gotowa stworzyć nowy szlak gazowy do Europy przez Morze Czarne.

Jak przekonywał, Moskwa może przekierować utracone przepływy gazu ze szlaków Nord Stream i Nord Stream 2 na korytarz południowy, czyniąc go  jak to określił Putin podczas spotkania z tureckim prezydentem  "najbardziej niezawodną drogą" transportu surowca z Rosji do Unii Europejskiej.

Turcji pomysł ten przypadł do gustu, bowiem wzmacnia interesy Ankary w regionie. Choć w obecnych warunkach dostarczanie europie rosyjskiego surowca jest pomysłem karkołomnym, to plan Erdogana sięga w znacznie dalej.

Erdogan świetnie rozumie, że surowce energetyczne to potęga. Bez nich nawet bogata Europa czy USA nie dadzą sobie rady. Nie wszystkich będzie stać na SMR czy nowe technologie energetyczne – zaznacza dr Zaleski.

Turcja już w tej chwili odgrywa rolę hubu gazowego w tej części świata. Przez dwie nitki eksportowe TurkStream transportuje 14 mld m sześc. gazu do Europy. Możliwości tego szlaku to 32 mld m sześc. Układ z Putinem pozwala jednak zabezpieczać własne potrzeby surowcowe, a rozbudowana infrastruktura daje możliwość rozdysponowania nadwyżka z innych nieobjętych sankcjami kierunków. Jak pisaliśmy w money.pl, Ankara nie bez powodu rozwija swoje magazyny i negocjuje z Turkmenistanem nowe dostawy, które mogłyby płynąć przez Turcję do Europy.

Erdogan jest jednym z niewielu przywódców blisko związanych z Zachodem, który chce z Putinem rozmawiać i wciąż robić biznes. W tym aspekcie jest mocno od niego zależny - podkreśla Michalski z OSW.

– Prezydent Turcji wykorzystuje tę relację, realizując własną politykę – dodaje.

Atomowa zależność

Niespełna miesiąc wcześniej miało miejsce uruchomienie pierwszej elektrowni jądrowej w Turcji. To również projekt, który łączy oba kraje. Tym razem jednak to Rosja rozdaje karty.

Elektrownia Akkuyu ma umożliwić dywersyfikację źródeł energii, którą dziś pozyskuje się z elektrowni węglowych, gazowych i wodnych. Dla samego Erdogana inwestycja w atom ma być wizytówką jego rządów. Problem w tym, że choć znajduje się ona na terytorium Turcji, to przez swoją strukturę właścicielską jest kontrolowana przez Rosatom. Jak zauważa Zuzanna Krzyżanowska z OSW, uruchomienie pierwszego reaktora elektrowni Akkuyu zwiększy zależność energetyczną Ankary od Moskwy.

– Ze względu na formułę współpracy władze tureckie są uzależnione od Rosatomu w praktycznie każdym aspekcie działalności jednostki – od budowy, przez eksploatację, kształcenie kadr czy dostawy paliwa, po likwidację. Ponadto obiekt powstaje w strategicznym miejscu – w prowincji Mersin, na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Do elektrowni przynależy także infrastruktura portowa. W bliskim sąsiedztwie znajdują się amerykańska baza İncirlik oraz terminal przeładunkowy ropy naftowej w Ceyhan – zaznacza.

Jak podkreśla Michalski, podobnych dwustronnych powiązań jest znacznie więcej. – Choćby turystyka jest takim obszarem. Przynosi ona Turcji miliardy dolarów, a dla Rosjan jest oknem na świat – zaznacza. – Turcja będzie utrzymywać stosunki z Rosją, bo przynosi jej to realne korzyści. W relacji z Zachodem zaś stawia Ankarę w roli negocjatora – dodaje. 

Gra na wielu frontach

Hub gazowy, atom, gospodarka i turystyka to z całą pewnością punkty wspólne. Jednocześnie jednak dotychczasowa polityka Erdogana pokazywała go jako skutecznego gracza, który sprawnie lawiruje między liczącymi się na arenie międzynarodowej graczami, bezwzględnie realizując własną politykę.

Mimo utrzymywanej przez lata relacji przywódcy Turków z Putinem o przyjaźni nie ma mowy. Trzeba pamiętać, że są rywale, a ich współpraca ma raczej charakter pragmatyczny – wyjaśnia Michalski.

Choć Erdogan dyplomatycznie wciąż utrzymuje swoje relacje z Rosją, spotyka się z Putinem i deklaruje możliwość mediacji w spawie wojny w Ukrainie czy transportu zboża, to jednocześnie od miesięcy prowadzi rozmowy z USA o zwiększeniu zakupu amerykańskiego LNG.

Chociaż Turcja nie poprała sankcji, jakie nałożyły na Rosję Unia Europejska i Wielka Brytania, to z początkiem ubiegłego roku grudnia wprowadziła dodatkowe wymagania dla tankowców, które przewożą ropę przez cieśninę Bosfor.

Syndrom Boga

Jak zaznacza dr Zaleski, Erdogan jest właściwie jedyną opcją, na jaką może liczyć Moskwa, ale to rasowy gracz, który z każdej sytuacji stara się wyciągnąć korzyść dla siebie.

Poza tym, podobnie jak Putin, cierpi na syndrom Boga. Uważa się za jednego z tych, który ma wpływ na kształtowania świata. Stawia się w równym szeregu z Xi Jinpingiem, Joe Bidenem czy właśnie Putinem – podkreśla ekspert Fundacji Pułaskiego.

Swoją rolę nie raz też podkreślał w reakcji z przywódcą Rosji. Spotkanie w Teheranie w 2022 roku było tego najlepszym przykładem. Erdogan celowo spóźnił się na spotkanie z Putinem, każąc mu na oczach kamer czekać blisko minutę. Nagranie tego incydentu obiegło świat i było szeroko komentowane.

Mimo to zdaniem dra Zaleskiego podobieństwo autorytarnych charakterów powoduje, że obaj politycy doskonale się rozumieją. – Każdy z nich wie, gdzie uderzyć i na jakiej nucie zagrać, by rozgrywać własne cele – mówi.

Chociaż zwycięstwo Erdogana byłoby po myśli Rosji, to jak przekonuje Zaleski, nie oznacza przegranej Zachodu. Jak wyjaśnia, obecny prezydent jest partnerem przewidywalnym niż zależny od sześciu niezależnych partii Kilicdaroglu.

Z punktu widzenia bezpieczeństwa surowcowego i militarnego lepszy dla Zachodu zdaje się Erdogan. Nie przekroczy granic, to nie Putin. Mimo swoich wad został wychowany w duchu Atatürka. Będzie pokazywał siłę i udowadniał niezależność, ale nie przekroczy czerwonej linii – podsumowuje dr Zaleski.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl