Rekordowa łapówka na Ukrainie. Były urzędnik liczył na osobliwy prezent urodzinowy
Aż 6 mln dolarów łapówki miał wręczyć Andrij Kicza służbom antykorupcyjnym. Za co te pieniądze? Za umorzenie sprawy byłego ministra Mykoły Złoczewskiego. Co ważne, postępowanie miało być zamknięte szybko, bo do minionej niedzieli. Dlatego, że Złoczewski miał wtedy urodziny.
Jak informuje PAP, afera łapówkarska na Ukrainie wybuchła pod koniec ubiegłego tygodnia.
To w miniony piątek Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna poinformowała, że detektywi Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy udokumentowali próbę wręczenia łapówki kierownictwo obu służb. Pieniądze miał przekazać zaufany człowiek "wysoko postawionego przedstawiciela władz".
W zamian za pieniądze służby miały zamknąć postępowanie w sprawie Mykoły Złoczewskiego. Były minister ds. ekologii w rządzie Janukowycza (dziś właściciel firmy gazowej Burisma) jest podejrzewany o współudział w przywłaszczeniu środków z Narodowego Banku Ukrainy.
Obejrzyj: Koronawirus. Polska. Tłumy Ukraińców na granicy. "Wyjątkowa sytuacja"
Kwota łapówki może robić wrażenie, bo wyniosła aż 6 mln dolarów. Kierownictwo Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej przyznało, że jest to rekord w najnowszej historii Ukrainy.
Ale cena musiała być wysoka, bo "usługa" miała być wykonana ekspresowo. Wręczający chciał bowiem, by sprawa Złoczewskiego zakończyła się do jego urodzin. Te przypadały w niedzielę 13 czerwca.
W sprawie zatrzymano 3 osoby. Jedną z nich jest Andrij Kicza, przedstawiany przez media jako dyrektor ds. prawnych Budismy. Firma jednak się od niego odcina. Kicza jednak już wyszedł z aresztu po wpłaceniu 1,5 mln dolarów kary.
Na próbie przekupstwa wzbogaci się budżet. To tam trafia pieniądze z łapówki oraz kaucji.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie