Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
KRJ
|

"Rybka" nad morzem? Tak, ale raz w tygodniu. "Organizm musi mieć czas, by się oczyścić"

59
Podziel się:

Dwa lata temu udało się naukowcom wykryć w bałtyckich rybach substancje pochodzące ze starej broni chemicznej, zatopionej w Bałtyku po II wojnie światowej. W wodach Bałtyku mamy też pod dostatkiem: dioksyn, rtęci, polichlorowanych bifenyli, substancji rakotwórczych, mutagennych i neurotoksycznych.

"Rybka" nad morzem? Tak, ale raz w tygodniu. "Organizm musi mieć czas, by się oczyścić"
Przez lata wrzucaliśmy do morza: odpady przemysłowe, budowlane, domowe, oleje do silników, odchody zwierząt (GETTY, Sergei Malgavko/TASS, Sergei Malgavko)

Najnowsze badania dowodzą, że w wodach Bałtyku w różnym stężeniu unosi się osiem różnych chemikaliów, część bardziej niebezpieczna niż sam iperyt. Potrafią uszkodzić DNA człowieka. Najwięcej z nich stwierdzono w Głębi Bornholmskiej. Tam Rosjanie zrzucili do wody ponad 35 tysięcy ton pocisków.

To ważne miejsce dla dorszy, bo tu samice tej ryby składają największą ilość ikry. Tam groźne chemikalia zawiera 80 procent pobranych próbek.

Skąd wzięła się broń chemiczna w Bałtyku? W 1925 roku 44 państwa, w tym Polska, podpisały umowę, w której wyrzekły się używania broni chemicznej. Głównie chodziło tu o iperyt siarkowy, silnie toksyczny i parzący. Podczas wojny środek ten zwany był pod postacią gazu musztardowego. Zapasy trafiły do Bałtyku.

Zobacz także: Praca za granicą? Już nie tak łatwo. Ukraińcy wypchnęli Polaków

Również po drugiej wojnie światowej i w jej czasie do Bałtyku trafiły niezliczone ilości broni konwencjonalnej i chemicznej. To wyrzucanie za burtę skończy się w 1947, ale potem do pomysłu wrócono w 1954 roku.

Poparzeni rybacy

Według danych oficjalnych na Głębi Gdańskiej, 13 mil od Helu, Niemcy zrzucili amunicję konwencjonalną – naboje, rakiety, miny. Problem w tym, że tuż po tym w Jastarni wyrzuciło na brzeg bombę z iperytem. Niedługo po tym kolejną wyciągała z wody rybak - czytamy w Gazecie Wyborczej"

Potem podobne ładunki wyławiano jeszcze wielokrotnie, ostatnio w 1997 roku, kiedy poparzyła się nim ośmioosobowa załoga kutra z Władysławowa. Duńczycy conajmniej raz w roku wyławiają podobne ładunki.

Niemieckie testy wykazały, że rozpuszczony w wodzie trotyl uszkadza DNA ryb. Szwedzka Agencja ds. Żywności ogłosiła, że kobiety planujące ciążę powinny ograniczyć spożywanie śledzia i łososia z Morza Bałtyckiego. Wskazano roczne spożycie na poziomie dwóch, trzech ryb w roku.

Wszystko dlatego, że szkodliwych substancji takich jak dioksyny, rtęć czy polichlorowane bifenyle w wodach Bałtyku mamy pod dostatkiem.

Katastrofa ekologiczna

Przez lata wrzucaliśmy do morza: odpady przemysłowe, budowlane, domowe, oleje do silników, odchody zwierząt. Do Bałtyku spływały też chemiczne nawozy stosowane w rolnictwie Dlatego Ryby w Bałtyku mają też w sobie dużo rtęci i metali, będących wynikiem spalania węglem i wielu lat istnienia przemysłu ciężkiego.

Co to oznacza dla nas konsumentów? Ryby z Bałtyku możemy jeść raz w tygodniu. - Organizm musi mieć czas, by się z tego oczyścić - prof. Jacek Bełdowski.

Materiały wybuchowe, takie jak trotyl, degradują się do związków rakotwórczych, iperyt do substancji chemicznych - rakotwórczych, mutagennych i neurotoksycznych.

Zdaniem naukowca, ma to wpływ na skorupiaki, proste organizmy, prawdopodobnie też larwy ryb. Jeśli dorosła ryba przeżyje, choć najpewniej zachoruje, to ikra już się nie rozwinie.

- Jeśli dorzucimy do tego skażone dno, gdzie żyje flądra, wszystko, co potrzebne do katastrofy ekologicznej - podsumowuje w gazecie Bełdowski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(59)
Alu
3 lata temu
Dużo komentarzy że straszą że to nagonka itd. itp. Ale gdy później ktoś z bliskich umiera na raka to smutek i tragedia rodzinna niestety nikt nie umie powiązać spożywania różnego rodzaju śmieci z hipermarketów z tą chorobą. Taka jest niestety prawda dzisiejszych czasów, jemy tony chemii czy to z ryb, czy z innych produktów. Niby człowiek to jedyne zwierzę które umie myśleć, ale jednak 90% ludzi chyba tego nie potrafi, dodajcie 2 do 2 bystwierdzić że może jednak warto coś zmienić we własnym życiu i ograniczyć spożywanie szkodliwych substancji. Oczywiście można też pomarudzić machnąć ręką i czekać na dzień w którym diagnoza z ust lekarza zwali was z nóg, a wtedy każdy gram toksyn przyjęty z pokarmem pokaże swoją siłę.
Andrzej 11
3 lata temu
Ale rybę sprzedają w marketach ni podają ze jest zatruta. To smutne jeździłem od lat na Bornholm i łowię dalej to co wymyślają to jest niedozeczne. Teraz wszędzie jest chemia.
Gdanszczanka.
3 lata temu
No to gruba przesada,czytałam,słyszałam, że wcale nie jest tak źle z rybami w Bałtyku, ktoś chce, żeby nie jeść rybek z Bałtyku?Ja jem, bo mieszkam nad Bałtykiem i dość długo już żyje.
Turysta
3 lata temu
I tak co rok Bałtyk bee,a na kanarach 80milionow litrów co dzień idzie do oceanu i rybki super,to samo w Chorwacji kanały z fekaliami do Adriatyku i jest super.
Tom
3 lata temu
Hehehe, piszą : straszycie, szukacie sensacji;) to smacznego -na potęgę jeść proszę ;) nikt wam nie broni opierdzielic flądry w ilości hurtowej.
...
Następna strona