Akcje na głównej giełdzie Królestwa Arabii Saudyjskiej spadły nawet o 6,1 proc., podczas gdy wskaźniki w Katarze i Kuwejcie obniżyły się o ponad 5,5 proc. Spółka Saudi Aramco - największy eksporter ropy na świecie i akcjonariusz polskiej rafinerii - znalazła się wśród najbardziej poszkodowanych podmiotów, tracąc ponad 90 miliardów dolarów kapitalizacji rynkowej po gwałtownym spadku cen ropy. Wszystkie trzy rynki akcji były zamknięte w piątek, co spotęgowało reakcję inwestorów po weekendzie - donosi Bloomberg.
Straty w regionie pogłębiły się w następstwie globalnej wyprzedaży na rynkach, która rozpoczęła się w ubiegłym tygodniu po tym, jak prezydent USA Donald Trump wprowadził najwyższe cła w ciągu ostatniego stulecia. To działanie zagraża zakłóceniem łańcuchów dostaw, spowolnieniem wzrostu gospodarczego i wywołaniem szerszej wojny handlowej, co negatywnie wpływa na nastroje inwestorów na całym świecie.
Ropa Brent straciła 13 proc. w czwartek i piątek, gdy OPEC+ dodatkowo spotęgował chaos, zaskakując traderów surowcowymi nieoczekiwanym planem zwiększenia podaży w przyszłym miesiącu w stopniu większym niż przewidywano, co dodatkowo wpłynęło na spadek cen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagrożone finanse publiczne krajów naftowych
Na Bliskim Wschodzie długotrwały okres niższych cen ropy naftowej stanowi poważne zagrożenie dla finansów publicznych wielu krajów, które potrzebują wysokich cen, aby pokryć swoje wydatki. Arabia Saudyjska wymaga cen ropy powyżej 90 dolarów za baryłkę, według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, i już została zmuszona do ograniczenia inwestycji w niektóre projekty będące sercem wizji księcia Mohammeda bin Salmana dotyczącej transformacji gospodarki królestwa.
Irak również potrzebuje cen powyżej 90 dolarów za baryłkę, aby zbilansować swój budżet, podczas gdy Kazachstan wymagałby cen przekraczających nawet 115 dolarów za baryłkę według wyliczeń MFW. Utrzymujące się niskie ceny ropy mogą więc spowodować poważne problemy budżetowe dla tych gospodarek silnie uzależnionych od eksportu surowców energetycznych.
Analitycy rynkowi wskazują, że obecna sytuacja jest szczególnie trudna, ponieważ kraje Bliskiego Wschodu muszą jednocześnie radzić sobie z konsekwencjami potencjalnej wojny handlowej oraz niespodziewaną decyzją kartelu naftowego o zwiększeniu podaży, co dodatkowo pogarsza ich perspektywy gospodarcze w najbliższym czasie.