Wygląda na to, że rząd naprawdę wierzy w drastyczny spadek inflacji. Oto dowód
We wtorek (14 czerwca) Rada Ministrów przyjęła założenia do budżetu na przyszły rok. Wynika z nich, że 2022 r. ma zakończyć się z inflacją na średnim poziomie 9,1 proc. Rząd prognozuje, że w 2023 r. dynamika wzrostu cen będzie niższa. Spaść ma do średniego pułapu 7,8 proc. Przypomnijmy, iż obecnie wynosi blisko 14 proc.
Rząd spodziewa się, że tempo wzrostu cen wkrótce zacznie stopniowo wyhamowywać. Rada Ministrów zakłada, że stanie się to od III i IV kwartału tego roku. Spadek inflacji ma spowodować zacieśnianie polityki monetarnej, a także oczekiwana stabilizacja cen surowców energetycznych.
Nie są to jednak prognozy pewne. Wręcz przeciwnie. Rząd zaznacza w komunikacie, że prognozy dotyczące inflacji mogą się zmienić "zależnie od sytuacji geopolitycznej". Nie tylko chodzi o wojnę w Ukrainie, ale też o zaburzeniach w globalnych sieciach produkcji w wyniku m.in. o powrót polityki lockdownów w Chinach.
Jak ustalił money.pl, rząd jest przekonany, że wysoka inflacja za kilka miesięcy ustąpi. Jeszcze pod koniec tego roku może być ona jednocyfrowa, a pod koniec przyszłego roku – o ile nie wydarzy się na świecie nic nadzwyczajnego – ma wynosić ok. 4 proc.
Z tego powodu Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Sochaczewie zapowiedział, że rząd nie podniesie pracownikom budżetówki wynagrodzeń o 20 proc., czego domagają się m.in. trzy największe centrale związkowe. PiS uważa, że inflacja w przyszłym roku spadnie, a wtedy wysokich podwyżek cofnąć się już nie da.