Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

Schroniska dla zwierząt biznesowym eldorado. Patologię, zdaniem ekologów, umożliwia wadliwe prawo

93
Podziel się:

Tylko przez cztery lata wydatki na schroniska wzrosły w całym kraju o 37 proc. To przyciąga przedsiębiorców, szukających szybkiego zarobku. Efekt? Zwierzęta z różnych województw przewożone są do gigantycznych schronisk z tysiącami czworonogów i kilkoma pracownikami. Trudno w takich warunkach dbać o dobrostan zwierząt.

Los wielu bezdomnych zwierząt może zmienić nowa ustawa
Los wielu bezdomnych zwierząt może zmienić nowa ustawa (123RF)

Według Inspekcji Weterynaryjnej wydatki na działanie schronisk dla zwierząt w latach 1998 – 2017 wzrosły ze 143 mln zł do 196 mln zł, czyli o 37 proc. W ślad za tym utrzymuje się, a nawet rośnie, liczba przebywających tam zwierząt. Tymczasem powinna ona maleć, gdyby działania samorządów w tym obszarze były efektywne.

- Niestety świeższych danych nie ma. Inspekcja ich już nie zbiera od samorządów i nie publikuje. Jednak zarówno z naszych, jak i Biura Ochrony Zwierząt ustaleń wynika, że te wydatki nadal rosną. Jeśli połączyć to z ustawowym obowiązkiem gmin do posiadania umowy ze schroniskiem i hyclem, to jasnym się staje, że jest tu obszar do nadużyć - mówi money.pl Marcin Mańk, członek zarządu Unii Felinologii Polskiej (UFP).

Zobacz także: Wzrost cen w Polsce. Ekspert: "Inflacja wciąż jednak pod kontrolą"

Na czym mogą one polegać? Według ekspertów UFP, za sprawą dużych pieniędzy w tym "biznesie schroniskowym" tworzą się prawdziwe konglomeraty. Jedna firma podpisuje umowy z wieloma gminami, zarówno na odławianie zwierząt, jak i ich przetrzymywanie w schroniskach.

Schroniska giganty?

- Z naszych ustaleń wynika, że sumy jednostkowe nie są zbyt duże. Dla małej gminy może być to 15 tys. zł rocznie. Jednak wszystko się zmienia, kiedy taki konglomerat podpisze umowy z wieloma samorządami. Z setkami kontraktów to już spora suma. Potem zwierzęta z różnych województw przewożone są do gigantycznych schronisk z tysiącami czworonogów i kilkoma pracownikami. Trudno w takich warunkach dbać o dobrostan zwierząt - mówi Mańk.

Poprosiliśmy kilka największych firm w Polsce w tej branży o komentarz do ustaleń UFP. Niestety, do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie wiemy więc, jak wiele mają umów, jak duże schroniska, ile tam jest zwierząt i ilu pracowników o nie dba.

Według organizacji, te największe mogą pomieścić nawet po kilkanaście tysięcy psów i kotów. Dlatego UFP próbuje naciskać na rządzących, by ci zmienili prawo. Co jest zatem do zmiany?

Psiodniówka

- Nazywamy to "psiodniówką". Oznacza to dzienny koszt utrzymania psa w schronisku. Na tej podstawie byłyby opłacane schroniska. Wiadomo byłoby, ile jest psów, co się z nimi dzieje i przedsiębiorcy zależałoby na utrzymaniu ich przy życiu. Teraz tak nie jest. Wygrywa oferta schroniska, które utrzymuje i odławia zwierzęta jak najtaniej i to bez względu na liczbę zwierząt - mówi Mańk.

Jak dodaje, dość powszechnym zjawiskiem jest odławianie zwierząt na terenie jednej gminy i wypuszczanie ich na terenie innej, odpowiednio odległej, z którą umowy nie ma. - Samorządy płacą hyclowi za odłowienie, a on ma wytyczne, by gdzieś je zdeponować. Tego się jednak nie sprawdza - mówi przedstawiciel UFP.

Sytuację zmieniłoby powszechne czipowanie psów i kotów. Takiego obowiązku jednak w Polsce nie ma. Tymczasem istnieją już przecież ogólnodostępne bazy czipów. Niczego nie trzeba tu tworzyć, a pozwoliłoby to karać właścicieli za porzucenie zwierząt. Łatwiej byłoby też nadzorować pracę schronisk.

Ustawa w zamrażarce

- Obowiązek czipowania ograniczyłby też koszty związane z łapaniem i przechowywaniem zwierząt w schroniskach. Konieczne jest również ustawowe zapobieganie nadmiernemu rozmnażaniu zwierząt. Trzeba zakazać rozmnażania zwierząt rasowych poza oficjalnymi dopuszczonymi międzynarodowymi organizacjami oraz całkowicie zdelegalizować rozmnażanie zwierząt w typie rasy oraz mieszańców - mówi Mańk.

To doprowadziłoby do spadku liczby zwierząt. Mniej byłoby atrakcyjnych ofert zakupu pieska dla dziecka. Zwierzaka, który potem porzucany jest na drodze lub w lesie, kiedy tylko trochę podrośnie i się znudzi.

- Współpracujemy z posłami Pawłem Suskim, szefem Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt i Krzysztofem Czabańskim - odpowiedzialnym w PiS za prace nad tą ustawą. W 2017 r. pojawiła się poselska inicjatywa nowelizacji. Udało nam się za pomocą lobbingu i pomocy na komisjach lekko ją zmodyfikować, bo też błędów nie brakowało. Jednak dokument trafił do sejmowej zamrażarki i szybko z niej nie wyjdzie - mówi przedstawiciel UFP.

Dlatego, jego zdaniem, najlepiej byłoby ustawę napisać od początku. - Zwierzęta nie głosują, zwierzęta cierpią. Oby w nowej kadencji udało się im pomóc - podsumowuje. Do tematu jeszcze wrócimy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
ekologia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(93)
Konstanty Mik...
rok temu
Zwierzęta cierpią ale jak się krzywdzi ludzi to pewnie są pełni szczęścia
Emma
3 lata temu
Ile jeszcze zwierzęta będą cierpieć? Za naszą kasę właściciele schronisk się bogacą. Nie wpuszczają nawet wolontariuszy. Rząd nic nie robi z tym
ko787
3 lata temu
Surowo karać złodziei zwierząt!!! Dokładnie określić co to jest bezdomne zwierzę!!! Zakazać zabierania zwierząt ich właścicielom!!! Bezdomność psów, kotów jest sztucznie, ohydnie naciągana.
Katarzyna
4 lata temu
Jakieś schronisko ma powstać czy być przeniesione... Szczegółów jeszcze nie znam. Do moich rodziców przyjechali Państwo ze schroniska z prośbą o oddanie młodych miesięcznych psiaków. Nie dość, że biorą kosmiczne pieniądze, które należą się tym biednym psom a nie im to jeszcze szukają psów w okolicy, żeby na nich ZAROBIĆ. To nie są ludzie tylko zwyrodniały, to nie są schroniska! A władze niby opiekują się schroniskami gminnymi. W głowie się nie mieści.
bartek
4 lata temu
słodziak
...
Następna strona