Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Weronika Szkwarek
|
aktualizacja

Strategia demograficzna. Oto jak rząd chce walczyć z niską dzietnością

286
Podziel się:

Rząd w połowie listopada przyjął "Strategię Demograficzną 2040". Podstawowym celem tego dokumentu ma być zwiększenie wskaźnika dzietności w Polsce, który zagwarantuje zastępowalność pokoleń. Na razie jest to jednak kilkadziesiąt stron, które nie mają jeszcze pełnego poparcia w przygotowanych ustawach, a problemy związane z niską dzietnością, zdaniem ekonomistów, będziemy odczuwać szybciej, niż myślimy.

Strategia demograficzna. Oto jak rząd chce walczyć z niską dzietnością
Barbara Socha, wiceminister rodziny i polityki społecznej, przekonywała, że w ciągu 20 lat rząd jest w stanie zrealizować swoje cele dotyczące strategii demograficznej (PAP, Piotr Nowak)

Na stronie 108 "Strategii Demograficznej 2040" znajdują się wskaźniki monitorowania. Wśród kilkunastu z nich należy wymienić: wzrost współczynnika dzietności, liczby urodzonych dzieci przez kobiety w wieku 25-34 lat, wzrost dochodu rozporządzalnego na jedną osobę w gospodarstwie domowym z dwójką dzieci, większą przeciętną powierzchnię użytkową mieszkania w małżeństwie z trójką i więcej dzieci, a także spadek rozwodów czy niższy odsetek ciąż zakończonych cesarskim cięciem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rynek pracy wchodzi w kryzys? "To początek jego zadyszki"

Czas do 2040

Zdaniem Barbary Sochy, wiceminister rodziny i polityki społecznej, 20 lat jest realnym czasem na osiągnięcie wspomnianych założeń.

– Nieprzypadkowo nasza strategia nazywa się Strategia Demograficzna 2040. To jest właśnie taki czas, w którym realnie jesteśmy w stanie zmienić te współczynniki, a możemy to zrobić poprzez likwidację barier, które dzisiaj powodują, że młodzi ludzie mają problem z założeniem czy powiększeniem rodziny – mówiła Barbara Socha w Polskim Radiu 24.

O tym, że negatywne trendy demograficzne już odczuwamy, przekazuje nam Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. – Już obserwujemy wpływ pogarszającej się demografii na rynek pracy. Zaczął się w 2015 roku, jednak na początku można było zauważyć pozytywne zmiany: gwałtowny spadek bezrobocia przy niższym wzroście zatrudnienia. Demografia pozwoliła nam zlikwidować problemy społeczne w gronie osób pracujących, ale wywoła inne problemy – wśród emerytów czy wszystkich osób, które chcą konsumować, a mają produkcję wytworzoną mniejszą liczbą rąk – mówi nam Kamil Sobolewski.

Aktywizacja zawodowa czy zwiększenie dzietności

Rządowa strategia demograficzna jest oparta na trzech filarach: wzmacnianiu rodziny, znoszeniu barier dla rodziców chcących mieć dzieci oraz na podniesieniu jakości zarządzania i wdrażania polityk. Brakuje we wspomnianych "mierzalnych" wskaźnikach np. informacji o aktywizacji zawodowej osób starszych.

W 2014 roku polska gospodarka osiągnęła swój szczyt, jeśli chodzi o liczbę osób w wieku produkcyjnym, które utrzymują jedną osobę w wieku poprodukcyjnym i wynosiła 3,4. Teraz jesteśmy na trajektorii spadkowej, ciągle ponad trójką, a docelowo będziemy gdzieś w granicach 1,7, czyli dwa razy mniej osób będzie pracować na jednego emeryta. Biorąc pod uwagę, że partycypacja zawodowa w Polsce oscyluje około 70 proc., to oznacza, że 10 osób pracujących będzie utrzymywać 7 osób w wieku produkcyjnym, które z jakichś powodów nie pracują oraz 10 osób w wieku poprodukcyjnym oraz dzieci – wylicza w rozmowie z money.pl Kamil Sobolewski i dodaje, że to ogromne wyzwanie.

– Tym poważniejsze, że Polska nie jest samotną wyspą, jeśli chodzi o problemy demograficzne. My nie będziemy mieli łatwo, jeśli chodzi o konkurencję o pracowników, którzy będą mogli wytwarzać PKB - zarówno o Polaków będziemy musieli zabiegać, ale i o imigrantów. Skala napięć z tym związanych będzie nieporównywalna do stanu, w jakim obecnie się znajdujemy – wyjaśnia.

Aktywizacja kobiet?

Powstaje pytanie, czy w takim razie należy również zadbać o to, aby kobiety były aktywne zawodowo. W rządowej strategii znalazł się bowiem czynnik, który mówi o tym, że powinniśmy odnotować wzrost kobiet pracujących zdalnie oraz pracujących w niepełnym wymiarze godzin. Jednocześnie oczekuje się spadku średniej tygodniowej liczby godzin, jakie dziecko do lat 3 spędziło w placówkach opieki instytucjonalnej.

– Z jednej strony mamy stworzyć możliwość, żeby kobiety rodziły więcej dzieci, a z drugiej - mamy chęć, aby kobiety były bardziej aktywne zawodowo. Jeśli spojrzymy na wskaźnik aktywności zawodowej kobiet między 24. a 49. rokiem życia, który wynosi 80 proc. i przekracza średnią w Unii Europejskiej, to zobaczymy, że nie ma specjalnie problemu z aktywnością zawodową kobiet w wieku produkcyjnym. Gdyby maksymalnie wykorzystać ten potencjał, moglibyśmy jeszcze zaktywizować 700 tys. kobiet w tym wieku. To jest ekwiwalent 2 pełnych roczników kobiet i mężczyzn. Jednak biorąc pod uwagę liczbę osób ogółem pracujących, czyli 17 mln osób, to jest niecałe 4 proc. Dlatego uważam, że praca nad dzietnością to jest słuszny kierunek – mówi nam Kamil Sobolewski.

Luki, które można wypełnić

Pytamy głównego ekonomistę Pracodawców RP o metody, jakie rząd mógłby wprowadzić na rynku pracy, aby przyczynić się do realizacji założeń strategii demograficznej.

Moim zdaniem najwięcej do zrobienia, jeśli chodzi o aktywność zawodową, jest w gronie osób 50 plus, a nawet w gronie 60 plus, bo to grono będzie puchło w zastraszającym tempie. Liczba emerytów się podwoi, podczas gdy ogólna liczba Polaków spadnie o 7 mln w ciągu najbliższych 30 lat. Tu jest bardzo wiele prostych metod, które można byłoby wprowadzić, aby zaktywizować emerytów – komentuje Kamil Sobolewski.

Czy to oznacza wprowadzenie wyższego wieku emerytalnego? – W Polsce nie w każdym zawodzie da się zrezygnować z pracy i przejść na emeryturę, a następnie podjąć się innego zatrudnienia – jak w przypadku nauczycieli. To np. można byłoby zmienić. Powiedziałbym również, że możemy nie ruszać wieku emerytalnego, ale niech osoby, które zdecydują się na pracę przez 2-3 lata po jego osiągnięciu, będą mogły otrzymywać dużo wyższe świadczenie. Być może zachętą byłaby rezygnacja z części składek ubezpieczenia, co przekładałoby się na wyższe wynagrodzenie – ocenia nasz rozmówca.

Kamil Sobolewski dodaje, że zwiększenie dzietności to zwiększanie produkcji jutro. Jednak od nacisku na dzietność ważniejszy jest ich późniejsza przyszłość.

– Najważniejszą sprawą jest konkurencyjna gospodarka. Kiedy mamy ją zapewnioną i dzięki której możemy dobrze płacić za pracę i mniej zabierać na podatki, to wówczas ludzie chętniej u nas szukają zatrudnienia. Gdybyśmy mieli sytuację, że rodzi się dużo dzieci, a nie mamy konkurencyjnej gospodarki, obserwowalibyśmy to, co się dzieje dziś Rumunii czy co działo się w Polsce w czasach brytyjskiej emigracji – uzupełnia główny ekonomista Pracodawców RP.

Kolorowe strony i brak ustaw

Prace nad SD rwały już od wielu miesięcy, a dopiero w połowie listopada została ona oficjalnie przyjęta. Nie ma jeszcze informacji

– Sygnały, jakie rząd wysyła z tego dokumentu, nie zachęcają, aby decydować się na dziecko. Pamiętajmy również, że strategia sama w sobie nie jest dokumentem prawnym czy zbiorem ustaw. Perspektywa roku 2040 jest dość bliska, a dokładając do tego okres wyborczy, ten czas nam się skraca. Demograficznie 15-18 lat to jest moment. W praktyce widzimy jednak same opóźnienia – dyrektywa unijna Work-life balance miała zostać wprowadzona w sierpniu tego roku, a ona również miała przyczynić się do zachęcania młodych rodziców do posiadania potomstwa, dzięki na przykład dłuższym urlopom – mówi nam Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej oraz ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting

Podczas konsultacji społecznych, jakie obyły się w czerwcu 2021 roku, Mateusz Morawiecki podał, co będzie towarzyszyło realizacji SD. Przekazał on, że strategia jest kompatybilna z Polskim Ładem i Strategią na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Proponujemy rozwinięcie i uzupełnienie dotychczasowych działań na rzecz rodziny takich, jak: Program 500+, Dobry start, Maluch+ czy Karta Dużej Rodziny i podejmujemy się realizacji nowych programów, które – dzięki swojej kompleksowości - zniosą wszystkie bariery dzietności – przekonywała z kolei Marlena Maląg, minister resortu rodziny.

Poprosiliśmy Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej o stanowisko w tej sprawie. Zapytaliśmy o projekty ustaw, regulacje prawne oraz o wskazanie kroków, jakie zostały już poczynione. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy w tej sprawie odpowiedzi.

Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(286)
Aleks
3 miesiące temu
Zarabiam bardzo dobrze, chce dzieci. Biedolenie o cenach, i o jakieś doplatach, to bezsens. Mam jedno dziecko i bardzo go kocham, ale mam aktywiscze wychowane tymi artykułami i innymi lgbtq która już nie chcę dzieci, a teraz nawet próbowała mi ograniczyc kontakt z moim dzieckiem. Problem w tym że pOlka ma tylko prawa i zero obowiązków, może w dowolnej chwili odejść i pobierać alimenty i zabrać dziecko. Dlatego niestety tylko dupcze babki. Nie mogę mieć rodziny, bo w tym.nie ma sensu, jak w dowolnej chwili coś puknie w głowie i nagle spoko babka staje potworem i zabiera u Ciebie twoich dzieci. A bardzo bym chciał. Uwaga idio..i. w tym jest problem.
jan
11 miesięcy temu
Ludzie planują dzieci jak już się dorobią. Ale połowa nigdy się nie dorobi bo ma za wysokie ambicje.
kinga
11 miesięcy temu
Każdy musi mieszkać, ale nie każdy we własnym mieszkaniu w stolicy województwa.
Giga
rok temu
Mieszkanie, żłobek, przedszkole, płaca wystarczająca na utrzymanie rodziny - to takie trudne do zrozumienia? Jak młodzi ludzie mają myśleć o dziecku i kolejnych, gdy mieszkają z rodzicami w wydzielonym, np. 12 metrowym pokoju, kilka osób czekających w kolejce do łazienki, niemożliwość uzyskania miejsca w żłobku i przedszkolu, co za tym idzie marne środki na utrzymanie rodziny, gdy pracuje tylko jedno z rodziców - no to gdzie tu jeszcze drugie lub trzecie dziecko? Rządzący myślcie, to przecież nie boli! A może w ich przypadku boli?
Singiel
rok temu
Mam już 35 lat i nie mam dzieci. I nie mam zamiaru ich mieć. Dużo dzieci to życie w biedzie.
...
Następna strona