Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Tam węgiel jest metr pod ziemią. Kusi jak nigdy wcześniej

517
Podziel się:

Wysokie ceny węgla kamiennego spowodowały, że mieszkańcy Wałbrzycha i okolic przypomnieli sobie o czarnym złocie w swoich ogródkach i na posesjach. Wydobycie z biedaszybów idzie pełną parą, odradza się podziemna struktura wydobycia i sprzedaży. Policja i służby miejskie nie nadążają w likwidowaniu nowych dziur i tuneli. Tymczasem wydobywanie spod ziemi węgla - nawet z własnej nieruchomości - jest w Polsce nielegalne.

Tam węgiel jest metr pod ziemią. Kusi jak nigdy wcześniej
Służby porządkowe Wałbrzycha zasypały już 40 dziur po kopaczach (East News, TOMASZ GOLLA)

Miał na posesji 15 ton węgla. Policjantom, którzy go kontrolowali, powiedział, że wykopał go w swoim ogródku i nie sprzedawał go, ale rozdawał. Potrzebującym. Postawiono mu więc zarzut nielegalnego wydobycia.

– Węgiel, który znajduje się pod powierzchnią ziemi - bez względu z jakiej głębokości został wydobyty i że nieruchomość jest własnością prywatną - należy do Skarbu Państwa. Trzeba mieć koncesję na jego wydobywanie – przypomina podkom. Marcin Świeży, oficer prasowy z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.

Osób zajmujących się nielegalnym wydobyciem węgla w Wałbrzychu jest dużo więcej. Cała południowa część miasta położona jest na węglonośnej żyle. Ludzie mają cenną kopalinę dosłownie na wyciągnięcie ręki. Nowe wyrobiska pojawiają się również w okolicach Chełmca od strony Boguszowa-Gorc oraz na Sobięcinie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Embargo na ropę z Rosji. "Z dieslem będzie problem. Cała Europa szuka oleju na świecie"

Węgiel jest już na głębokości metra pod powierzchnią ziemi. Ale jest kiepskiej jakości, jest bardzo zwietrzały, więc kopacze schodzą niżej, na trzy do pięciu metrów głębokości. Ściągając w ten sposób na siebie i postronnych ludzi duże niebezpieczeństwo. W lasach przykrywają dziury dywanami i gałęziami. O wypadek nie jest trudno.

Tomasz Sakowski ze Straży Miejskiej w Wałbrzychu przyznał, że kilkakrotnie był już wyciągany przez kolegów z biedaszybów, w które wpadał. – Na dostępnym dla kopaczy poziomie węgla praktycznie już nie ma. To, co było, zostało wybrane lata temu, teraz została glina i trochę miału – powiedział kilka dni temu "Gazecie Wrocławskiej".

Według Sakowskiego wśród kopaczy raczej nie ma już byłych górników, którzy mieli jakieś pojęcie o tym, jak "należy" obudować i zabezpieczyć korytarz, by zwiększyć bezpieczeństwo. – To nigdy nie było bezpieczne, ale teraz w ogóle kopacze idą na żywioł, zdecydowana większość to kompletni amatorzy, którzy o sztuce górniczej w ogóle nie mają pojęcia – podsumował.

Zabawa w kotka i myszkę

– To cud, że nikomu jeszcze nie stało się nic poważniejszego, chociaż w przeszłości poważne wypadki u nas były – przyznaje pokom. Świeży. Dodaje, że policja wykonuje ok. 30 kontroli biedaszybów dziennie, ale rzadko udaje się im przyłapać kogoś na gorącym uczynku, podczas kopania węgla.

Zwykle, kiedy zjawia się patrol, po kopiących zostaje tylko dziura w ziemi, którą pracownicy magistratu od razu zasypują piaskiem. Miesięczny koszt dla miasta takiej "zabawy" w kopanie i zasypywanie dziur to ok. 7 tys. zł.

Z wyliczeń podkom. Świeżego wynika, że we wrześniu na gorącym uczynku - czyli podczas kopania dziur - zatrzymanych zostało 11 osób, a w październiku - 6.

Przeciw wszystkim skierowano wnioski do sądu z artykułu 177. punkt 2 Ustawy prawo geologiczne i górnicze. Grozi im wysoka kara grzywny, a nawet aresztu.

Zdaniem oficera prasowego, wraz z nadejściem chłodów, będzie coraz mniej chętnych do ciężkiej pracy fizycznej, chociaż jest ona dość intratna. Czteroosobowy zespół jest w stanie w ciągu godziny wykopać tonę węgla i zarobić ok. 1,5 tys. zł. To więcej niż 60 proc. tego, co przeciętny Polak zarabia tygodniowo.

Biedaszyby są, ale biedy nie ma

Jak relacjonuje podkom. Świeży, przez policyjne kartoteki przewijają się zwykle ci sami zatrzymywani kopacze – większość z nich biedę zna tylko ze słyszenia.

Bo jak podkreśla z kolei Edward Szewczak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wałbrzychu, chociaż biedaszyby kojarzą się zwykle z osobami bezdomnymi i najuboższymi, to w Wałbrzychu biedy wielkiej nie ma.

Bezrobocie w mieście wynosi 4 proc., w okolicznych wsiach - 12 proc. – Nie pracuje tylko ten, kto nie chce. To nie są już te czasy, kiedy ludzie kopali węgiel, by przeżyć, bo bezrobocie sięgało 20 proc. – ocenia urzędnik.

Zdaniem Szewczaka powrót do lokalnego folkloru, czyli kopania węgla, który 20 lat temu praktykowany był w Wałbrzychu i w okolicach na wielką skalę, dziś wynika głównie z cen tego surowca na rynku. – Jeśli ktoś ma w ogródku węgiel i może na tym szybko i dużo zarobić, to ulega tej pokusie i kopie – mówi krótko rzecznik.

A pokusa jest dosłownie wszędzie. – Niedawno, w trakcie budowy obwodnicy miasta, robotnicy, zdzierając warstwę ziemi, trafili na grubą żyłę węgla – podaje przykład Szewczak.

Dziury i tunele powstają również w lasach, na polach i w zaroślach. Nie wszyscy wiedzą, jednak, jak szukać nowych pokładów. Wiedza ta odeszła wraz z przejściem na emerytury najstarszych górników z zamykanych w Wałbrzychu kopalń. A było ich aż pięć.

– W miejscach, które monitorowaliśmy przez ostatnie lata, jest więcej wyrobisk – powiedział Bloombergowi Mateusz Majchrzyk, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Wałbrzych. I dodał:

Zauważyliśmy wzmożoną aktywność wokół kopalń, wydajemy też więcej pieniędzy na piasek, którego używamy do wypełniania dołów.

Z informacji przekazanych dziennikarzom programu "Uwaga" w TVN przez kopaczy oraz nielegalnych dystrybutorów wynika, że w Wałbrzychu odradza się podziemny, zorganizowany biznes węglowy z monitorowanymi całą dobę minikopalniami oraz nielegalnymi składami węgla.

Rzecznik prasowy magistratu Edward Szewczak przekonuje jednak, że powrotu do węgla już nie ma. Mimo że wałbrzyski węgiel jest bardzo różnorodny i bardzo dobrej jakości, a złoża nie są jeszcze na wyczerpaniu.

Przed laty o zamknięciu tamtejszych kopalń zadecydowały dwa kluczowe czynniki: nieopłacalność produkcji i bezpieczeństwo ludzi pracujących przy wydobyciu. Czy i dzisiaj zapadłyby podobne decyzje dotyczące wałbrzyskich kopalń?

Próba wskrzeszenia wydobycia węgla kamiennego (koksującego) w Ścinawce Średniej wisi dosłownie na włosku. W projekt małej kopalni Heddi II zaangażowany jest niemiecki inwestor. Komisja Europejska miała jednak w połowie listopada postawić władzom regionu twarde ultimatum: albo fundusze, albo wydobycie węgla.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(517)
ot co
7 miesięcy temu
To już mafijne , klesie Państwo !!!. Daliśmy się nabrać na numer z krzyżykiem !!!. Czas odstawić ambony w niepamięć .
Piotr
7 miesięcy temu
Zapraszamy do Gdańska węgiel w każdej postaci dostępny bez ograniczenia. Przykładowo miał węglowy odsiewka 450 pln za tonę
Wojtek
rok temu
Kopcie głębokie baseny, piwnice ogrodowe, albo otwory w ziemi by solidnie osadzić trzepak a urobek dajcie tym, którzy mają napisane: przyjmę gruz do piwnicy. Tylko napiszcie umowę o przekazaniu gruzu za kwotę 0.01 PLNa. Agenci Stasi nie rozróżniają w tym państwie mułu od węgla. Policjo: pamiętaj, że nad władzą jest inna władza, jeśli Wasz szef nie słucha tej władzy to jest przestępcą. Każde nadużycie władzy to przestępstwo. Władza ma dobrze rządzić a nie ograbiać ludzi, bo nad każdą władzą stoi Najwyższy, który dba o prawo biedaków. Obecnie w RP przypowieść Jezusa o skarbie ukrytym na roli jest sprzeczna z przepisami RP! A to oznacza, że przepisy są bezprawne, bo Jezus jest nad Dudą i Morawieckim. Te przepisy są częścią tego chorego prawa, które jest prawem chciwym, obliczonym na zniewolenie ludzi, odebranie im możliwości wzbogacenia się na własnej ziemi. Czytanie z Ewangelii Mateusza: Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Zła nowina wg Mateusza Morawieckiego: Potem przyszedł urzędnik państwowy i ukradł biedakowi skarb oraz wsadził go do więzienia, żeby móc cieszyć się ukradzionym bogactwem. Zaprawdę powiadam wam: zarówno urzędnik jak i jego słudzy będą wydanie przez Króla na sąd, gdy Król wróci. A potem wydani będą katom, bo źle traktowali swoich braci, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Dziadek +80
rok temu
Taka to jest własność w tym kraju.To nie Ameryka gdzie można na swojej ziemi wydobywać i bogacić się .Tu nadal panuje komuna i pseudo własność.
jaro
rok temu
matiuszka rassija zaprasza eurosceptyków do siebie
...
Następna strona