Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

"Piach i błoto". Węgiel z importu rozgrzewa do czerwoności

461
Podziel się:

Trzeba uważać na indonezyjski węgiel. Ma dużą zawartość siarki, która może zniszczyć domowy piec. Ten z Australii też nie jest lepszy. Ma z kolei 20 proc. popiołu - ostrzegają eksperci. Według nich rząd przepłacił na imporcie, a teraz wciąga do współpracy samorządy, by podzielić się kłopotem.

"Piach i błoto". Węgiel z importu rozgrzewa do czerwoności
(Adobe Stock, Parilov)

Nasze porty zasypane są węglem z całego świata. W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że mamy ok. 4 mln ton tego surowca. Jest on jednak bardzo różnej jakości i trzeba uważać, co się kupuje. Osoby z branży węglowej pytane o surowiec, który przyjechał z Indonezji i Australii, używają na ogół określeń typu "piach" i "błoto". Wszystko przez jego kiepski skład.

W przypadku węgla z Indonezji chodzi głównie o wysoką zawartość siarki. Money.pl dotarł do certyfikatu wystawionego przez indonezyjskiego producenta. Wynika z niego, że surowiec ten zawiera aż 1,4 proc. siarki. To zbyt wiele dla domowych instalacji grzewczych nowszej generacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ekonomista nie zostawia suchej nitki na rządzie. "To byłby scenariusz katastroficzny"

Z obawy o zniszczenie instalacji i kotłów grzewczych indonezyjskiego węgla z zawartością siarki na poziomie 1,4 proc. nie kupiły nawet niektóre ciepłownie. - Ma 1,4 proc. siarki? - pyta z niedowierzaniem serwisant Tekli, dużego producenta pieców węglowych. - Przy takim zasiarczeniu podzespoły i kocioł długo nie posłużą. Siarka skróci im życie - kwituje krótko nasz rozmówca.

Według dr. Przemysława Zaleskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa energetycznego z Fundacji Pułaskiego i wykładowcy Politechniki Wrocławskiej, tak wysoki poziom siarki z reguły wyklucza możliwość wykorzystania surowca w energetyce. - LWB Bogdanka ma zasiarczenie na poziomie jednego procenta, dużo wyższe niż w innych polskich kopalniach. A to już branża energetyczna uznaje za wysoki stan - podaje przykład nasz rozmówca.

W składach opałowych węgla z Indonezji nie brakuje, chociaż nie handlują nim wszyscy. Nam taki opał udało się znaleźć w dwóch punktach, po 3350 zł za tonę (skład opałowy w Poznaniu) i po 3480 zł za tonę (skład ze Szczecina). Pracownicy obu składów zapewniali, że jest niezłej jakości.

Trzeba podkreślić, że węgiel z Indonezji jest bardzo różny, pochodzi z wielu kopalń, ale większość tego surowca sprowadzanego do Polski zawiera i tak więcej niż jeden procent siarki.

Strach tym handlować?

Jeszcze ostrzejsze słowa krytyki usłyszeliśmy pod adresem węgla sprowadzanego z Australii. Tu z kolei problemem jest wysoka zawartość popiołu, sięgająca nawet 20 proc. Warto przypomnieć znowu, że polski węgiel kamienny dobrej jakości zawiera do 8-10 proc. popiołu.

Co istotne, węgiel używany w domowych piecach nie powinien posiadać od 10 do maksymalnie 14 proc. popiołu. Popiół jest bowiem odpadem. Jego duża zawartość w węglu bardzo destrukcyjnie wpływa na domowe instalacje grzewcze. Po prostu je zapycha.

Prof. Piotr Gradziuk, ekspert od biomasy z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk, mówi krótko:

Węglem, który zawiera 1,4 proc. siarki, nie powinno się palić w domowych piecach. Również małe ciepłownie, które nie mają instalacji do odsiarczania, nie mogą go używać.

Jego rekomendacja dotycząca węgla o wysokiej zawartości popiołu jest identyczna:

Węglem, który ma 20 proc. spopielenia, nie wolno palić w domowych piecach. Nowoczesne piece tego nie wytrzymają. Ulegną zniszczeniu. Takim węglem można palić jedynie w bardzo prymitywnych urządzeniach.

Kiepskie parametry sprawiają, że składy opału boją się handlować niektórymi rodzajami importowanego przez rząd węgla. - Przedsiębiorcy boją się procesów sądowych o odszkodowania za zniszczone piece węglowe – komentuje dr Przemysław Zalewski.

Cenowy rollercoaster

Okazuje się, że handlujący węglem obawiają się nie tylko przyszłych procesów sądowych. Kiedy zapytaliśmy pracownicę poznańskiego składu opałowego, czy nie będzie problemu z zakupem węgla z Indonezji, odpowiedziała, że ich plac jest "zawalony tym surowcem". Za to klientów jest jak na lekarstwo.

Ludzie przestali kupować węgiel, bo usłyszeli, że samorządy będą go sprzedawały teraz po 2 tys. zł za tonę - informuje kobieta.

Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW), która zrzesza składy opałowe w całym kraju, przyznaje, że po zapowiedziach przedstawicieli rządu, iż węgiel będzie po 2 tys. zł za tonę, ruch w składach praktycznie zamarł. Ludzie wstrzymują się z zakupem, a składy przestały sprowadzać surowiec. - Wielu klientów wciąż dopytuje o węgiel za obiecywane 996,60 zł za tonę - przypomina prezes Horbacz.

Z danych IGSPW wynika, że zatowarowanie w składach jest o 80 proc. niższe niż rok temu o tej samej porze. To nie pierwszy raz w tym roku.

- W czerwcu, kiedy węgiel był w składach po 2 tys. zł za tonę, rząd namawiał Polaków, by go nie kupowali, bo na pewno stanieje - przypomina Horbacz i dodaje:

Teraz wyznaczają samorządom maksymalną cenę sprzedaży po 2 tys. zł za tonę i nie jest już ona za wysoka?

Ceny węgla

Ceny węgla szaleją, a słowa przedstawicieli polskiego rządu są - zdaniem ekspertów - natychmiast podchwytywane przez światowych traderów i producentów.

- Premier Mateusz Morawiecki, mówiąc publicznie, że rząd będzie sprowadzał miliony ton węgla, skąd się tylko da, nakręcił koniunkturę i wywindował ceny. Wyszliśmy na desperatów, płaciliśmy za węgiel drogo - ocenia jeden z analityków rynku, który prosi o anonimowość.

Jako przykład podaje ceny węgla kamiennego w portach ARA (Amsterdam–Rotterdam–Antwerpia), które są kluczowe dla dostaw różnych surowców. W czerwcu – kiedy rząd kupował węgiel - wynosiły one 381 dol. za tonę. Obecnie to już 269,5 dol. za tonę. Różnica to ponad sto dolarów za tonę.

Zdaniem naszego rozmówcy, gdyby węgiel nie był kupowany na górce cenowej, cena węgla sortowanego w porcie wynosiłaby teraz ok. 1,5 tys. zł za tonę. Tymczasem węgiel jest w portach po 2,1 tys. zł.

- Ktoś tu przepłacił - uważa nasz rozmówca. Dodaje, że rząd ma teraz twardy orzech do zgryzienia, bo musi ten drogi węgiel zbyć i wciąga do tej gry samorządy, których większość nie pali się do tej współpracy.

Zapytaliśmy Ministerstwo Środowiska i Klimatu, ile węgla z Indonezji zakontraktowano, czy w portach, po rozładunku, sprawdzana jest jego jakość i kto będzie wypłacał ewentualne odszkodowania za zniszczone piece węglowe.

Zapytaliśmy również spółkę PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, która ma wprowadzić do sprzedaży dla odbiorców indywidualnych węgiel brunatny (zawartość siarki w polskim węglu brunatnym wynosi od 1 do nawet 6 proc., a jego popielność sięga nawet 50 proc.) o wolumen sprzedaży, cenę i parametry.

W obu przypadkach czekamy na odpowiedzi na nasze pytania.

Nasi rozmówcy doradzają, by domagać się okazania dokumentów przy zakupie węgla oraz by brać małe ilości na próbę (np. worek na początek).

Węgla zabraknie?

Łukasz Horbacz twierdzi, że wystarczą dwa tygodnie przymrozków, by węgla opałowego zabrakło. - Co z tego, że miliony ton półproduktu leżą w porcie, jeśli wymaga on czasochłonnego przetworzenia i uzyska się z niego maksymalnie 20 proc. węgla sortowanego? - pyta nasz rozmówca.

Według niego fakt, że płynie do nas jeszcze więcej milionów ton półproduktu sytuację zmienia w niewielkim stopniu. A dodatkowo prowizoryczna sieć dystrybucji w samorządach ruszy pewnie nie wcześniej niż w grudniu.

- Na wiosnę będziemy mieć nadmiar drogiego węgla z importu. Jeśli jednak zima będzie choćby umiarkowanie chłodna, doświadczymy kryzysu, jakiego Polska jeszcze nie widziała - uważa prezes Horbacz.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(461)
Wielkopolska ...
rok temu
Kilka dni temu odebrałem z gminy (woj Wielkopolskie gminna Siedlec) pierwsza transze 1,5 tony węgla w cenie 1950zl. Mogę powiedzieć, że węgiel jest dobrej jakości, dobrze się spała i nie ma z nim żadnych problemów, o czym pisały niby nasze media strasząc, że to nie węgiel a błoto, który w dodatku nie chce się palić. Niestety ale kłamstwo ma krótkie nogi. Tak więc straszcie i piszcie nieprawdę dalej, dzięki temu PIS trzecia kadencje będzie miał w kieszeni.
pigwa
rok temu
Patopropaganda już wie że węgiel z importu się pali. "Ja prezes i właściciel Królik" wielki magik/laborant-tester węgla dokonał testu TVN-owsko łopacianego przy rozdartym pysku Tuska. Nie wypaliła całkowicie ta propaganda. Dalej trzeba temat wałkować pitoląc o jakiejś wysokiej zawartości siarki, popiołu nie przedstawiając ŻADNYCH wiarygodnych testów wykonanych w laboratoriach politechnik czy niezależnych instytucji tym się zajmujących... Ale co tam wiarygodne testy najważniejsza jest propaganda... tylko za taką propagandę powinno trafiać się na Sybir do kopalń co najmniej na 25 lat.
Przemo
2 lata temu
Po co się produkujecie ,ludzie siarka to we węglu łatwopalny związek trujocy w szklarniach jest wykorzystywana do likwidowania i oczyszczania powietrza z różnych patogenów, bardzo łatwo się zapala
Przemo
2 lata temu
Tysiące komentarzy i co to pomoże ?tysiące ton węgla sprowadzone,węgiel który nie pali się w piecach ,zasiarczony to normalne, TAMTEN WEGIEL JEST Z INNEGO KLIMATU NIE WOLNO TEGO POROWNYWAC! lgdzie ta ekologia ?
PROFESORTUTKA
2 lata temu
Jak ten opał wygląda tak jak te bzdury zawarte w artykule to szkoda słów .
...
Następna strona