Trump nakłada cła na Chiny. "To będzie szalony czwartek"
Donald Trump w środę ogłosił nowe cła na państwa z całego świata. Na szczycie listy, którą pokazał, były Chiny, na które zostaną nałożone 34-proc. taryfy. "To będzie szalony dzień na rynkach" - skomentował David Ingles, główny dziennikarz rynkowy Bloomberga.
Donald Trump w Dzień Wyzwolenia, jak nazwał środę 2 kwietnia, podpisał dokumenty nakładające nowe cła na kraje z całego świata. Stawka bazowa 10-proc. obejmie wszystkie importowane do USA towary, z kolei 25-proc. obejmie samochody. Mają one wejść w życie od 5 kwietnia. Do tego pokazał listę krajów, które obejmą "proporcjonalne" cła odwetowe, które wdrożone zostaną od 9 kwietnia.
Donald Trump nakłada cła na Chiny i inne kraje
- Dla krajów, które traktują nas źle, wyliczymy cła, które będą proporcjonalne do wszystkich ich taryf, niepieniężnych barier i innych form oszukiwania - zapowiedział. Dodał, że ponieważ Stany Zjednoczone są "bardzo uprzejme, ogłoszone przez USA cła będą stanowić połowę naliczonej sumy".
Na szczycie listy krajów, którą pokazał Trump, są Chiny. Mają one zostać objęte cłami w wysokości 34 proc. Sekretarz Skarbu Scott Bessent miał, według nieoficjalnych informacji, potwierdzić, że łącznie daje to 54 proc. stawki nałożone na Chiny, w połączeniu z wcześniejszymi, 20-proc. cłami. Jeffrey Kleintop, Chief Global Investment Strategist z firmy inwestycyjnej Charles Schwab, ocenił to jako "negatywną niespodziankę".
Jak wskazał z kolei David Ingles z Bloomberga, decyzja Trumpa od razu spowodowała wahnięcie kursu dolara do juana. "To będzie szalony czwartek na rynkach" - ocenił Ingles.
Na decyzję Trumpa zareagował nie tylko kurs juana, ale też m.in. kursy euro do dolara czy złotego. Jak oceniają eksperci, cła mogą mieć opłakane skutki dla USA. "Stany Zjednoczone zostaną odcięte od wielu globalnych łańcuchów dostaw" - stwierdził prof. Phillips P. O'Brien, prof. studiów strategicznych na Uniwersytecie St Andrews.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo