Donald Trump oraz sekretarz handlu USA Howard Lutnick zapowiedzieli wprowadzenie tzw. złotych kart, które umożliwią cudzoziemcom osiedlenie się na stałe w Stanach Zjednoczonych. Koszt takiej karty ma wynieść 5 mln dol. Prezydent USA podkreślił, że program ma na celu przyciągnięcie inwestorów, którzy przyczynią się do rozwoju gospodarczego kraju.
Trump i "złote karty" dla oligarchów z Rosji. "Stać ich"
Nie wykluczył, że z oferty skorzystają m.in. rosyjscy oligarchowie. - Tak, to możliwe. Znam trochę rosyjskich oligarchów i są to bardzo mili ludzie. Nie są tak bogaci, jak kiedyś, ale myślę, że stać ich. Więc wielu ludzi będzie chciało przyjechać do tego kraju - podsumował w swoim stylu Trump.
- Zakończymy program EB-5 (program wizowy, umożliwiający inwestorom uzyskanie zielonych kart dla siebie i członków rodziny - przyp. red.) Zastąpimy go "złotą kartą" Trumpa, która tak naprawdę będzie zieloną kartą - oznajmił Howard Lutnick.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump znów szokuje. Eksperci uspokajają
O zaskakujące słowa prezydenta ws. rosyjskich oligarchów zapytaliśmy ekspertów. Dr Michał Kuź (UJ) z Klubu Jagiellońskiego nie ma złudzeń, że to kolejna słowna utarczka ze strony Trumpa w kierunku prezydenta Ukrainy.
- To charakterystyczne dla Trumpa prowokacje retoryczne. "Złote karty" zastąpią zielone karty, nie dotyczą też tylko rosyjskich oligarchów. On na ostatniej prostej negocjacji porozumienia ws. ukraińskich minerałów zakpił sobie z Zełenskiego w złośliwy sposób - ocenia dr Michał Kuź.
I zaznacza, że ten rodzaj wizy, umożliwiający uzyskanie amerykańskiego obywatelstwa po spełnieniu warunków, istniał już wcześniej dla zagranicznych inwestorów wchodzących na rynek USA. Czy Trump może wprowadzić "złote karty" pomijając Kongres USA? - To może być zaskarżone do sądu, ale teoretycznie może to zrobić - ocenia ekspert.
Publicysta Rafał Michalski, znawca systemu politycznego USA ocenia, że Donald Trump patrzy na Rosję, jak i Ukrainę, na innych poziomach. - On zarazem postrzega Rosję jako państwo z wpływem na świecie, ale też w orbicie chińskiej, a Chiny są głównym oponentem Ameryki - zauważa Michalski.
Dopytywany o propozycję tzw. złotych kart dla Rosjan podkreślił, że w USA nie radzą sobie z kryzysem migracyjnym, a Trump łączy to z tworzeniem przyjaznych warunków biznesowych w Ameryce. - W sądach są tysiące zaległych spraw. Wcześniej mieliśmy tzw. wizy inwestorskie - przedsiębiorca który zainwestował 1,050 mln dolarów w USA i utworzył minimum dziesięć miejsc pracy, uzyskiwał pozytywną opinię m.in. SEC (Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd - przyp. red.) i mógł uzyskać zieloną kartę - tłumaczy Rafał Michalski.
- Donald Trump chce pokazać, że USA to państwo które zaprasza wszelkich inwestorów. Jest szeroki program deregulacji w Teksasie, Ohayo, na Florydzie. Mamy zapowiedzi ceł, by inwestorzy zakładali biznesy w Stanach. Widzimy, że ta polityka ochrony amerykańskiego kapitału jest daleko idąca. Takich zapowiedzi nie pamiętam u wcześniejszych prezydentów, nawet za pierwszej kadencji Trumpa - komentuje znawca polityki amerykańskiej.
Dubisz: Oddzielmy słowa Trumpa od realnych działań
- Rozdzielam to, co jest mówione przez prezydenta USA i wybrzmiewa w mediach, od realnych działań. Pomoc amerykańska wciąż ma miejsce. Mamy potwierdzenie umowy minerałowej. Pierwsze dokumenty w tej sprawie mają charakter memorandum - podkreśla Oleg Dubisz, przewodniczący rady Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Dubisz zaznacza, że w umowie amerykańsko-ukraińskiej wciąż "brakuje konkretów ws. gwarancji bezpieczeństwa", na które czeka Ukraina. - Prezydent Zełenski ma udać się w tej sprawie do USA. Do tego czasu powinno się już to wyjaśnić - ocenia Dubisz.
"Złote karty" z pominięciem Kongresu?
Zdaniem Rafała Michalskiego jest niejasne, czy Trump wprowadzi "złote karty" z pominięciem Kongresu. - Na poziomie ogólnoustrojowym Trump nie może zawiesić systemu wizowego. W definicji obywatela nie mieści się ten, który zapłacić 5 mln dol. za złotą kartę. Moim zdaniem to będzie próba przeprowadzenia zmian w obecnym programie migracyjnym, ze zmianę jego nazwy - komentuje Michalski.
I precyzuje, że w USA jest ustawa z 1990 roku w tej sprawie i program migracyjny, którego nie można zlikwidować. - Sąd Najwyższy USA od zawsze powtarza, że władza wykonawcza nie ma jednostronnego prawa do samodzielnego przyznawania funduszy. Musi być podkładka Kongresu - przypomina ekspert.
Nowa inicjatywa Trumpa ma pomóc w redukcji deficytu budżetowego. Podobne programy istnieją w innych, ale budzą kontrowersje. W USA "złote karty" mają być dostępne za dwa tygodnie, choć ich realizacja z pominięciem Kongresu może napotkać przeszkody prawne i polityczne.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz money.pl