Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|
aktualizacja

Uderzenie w portfele Polaków. GUS podał najnowsze dane o inflacji

Podziel się:

Inflacja w kwietniu 2023 r. w Polsce wyniosła 14,7 proc. rok do roku - podaje Główny Urząd Statystyczny. W marcu wyniosła ona 16,1 proc. r/r. Widać zatem, że wzrost cen z miesiąca na miesiąc spowalnia. To jednak koniec dobrych informacji. Dojście do normalności zajmie nam lata, a każdy najmniejszy szok może na nowo narobić NBP nie lada problemów - przewidują eksperci.

Uderzenie w portfele Polaków. GUS podał najnowsze dane o inflacji
Ceny w sklepach rosną wolniej, ale wciąż są na nieakceptowalnych poziomach (EAST_NEWS, Bartlomiej Magierowski)

Rynek przed publikacją GUS-u oczekiwał spadku inflacji w kwietniu w okolice 15 proc. (w marcu wyniosła ona 16,1 proc.). Należy przy tym zaznaczyć, że spadek inflacji nie oznacza spadku cen w kraju. Wskaźnik mówi nam jedynie, że podwyżki w sklepach hamują, ale wciąż osiągają nieakceptowalne poziomy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polacy będą najbardziej uderzeni cenami w całej Unii. "Samotny lider"

Inflacja w kwietniu 2023 r. w Polsce - dane GUS

Niemniej, kwietniowy odczyt na poziomie 14,7 proc. jest zbliżony do konsensusu rynku. Co ważne, względem marca ceny przyspieszyły o 0,7 proc. To o 0,1 pkt proc. mniej, niż spodziewali się ekonomiści. W sumie w ciągu czterech miesięcy tego roku inflacja wzrosła o 5,6 proc.

GUS podaje, że ceny żywności rosły w kwietniu o 19,7 proc. względem kwietnia 2022 r. Z kolei nośniki energii były droższe o 23,5 proc. Staniały za to paliwa, choć bardzo nieznacznie - o 0,1 proc.

Specjaliści zwracają uwagę, że nadszedł czas w roku, kiedy podwyżki cen żywności zaczynają hamować, co przekłada się na ogólny odczyt GUS-u. Pytanie, co wydarzy się dalej.

- Wygląda na to, że spadek światowych cen żywności zaczyna "przefiltrowywać się" do polskiej gospodarki. Pomaga tu solidna marcowa obniżka cen gazu i nawozów w Polsce oraz do pewnego stopnia kryzys zbożowy. Żywność dalej będzie napędzać dezinflację, paliwa tanieją. To wystarczy? - pyta retorycznie Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

To wszystko będzie długo trwać

Ekonomiści Goldman Sachs wskazywali kilka dni temu, że za spadek inflacji odpowiadać ponownie będą sprzyjające efekty bazy (żywność, energia dla gosp. domowych).

"Uważamy, że spadki inflacji będą kontynuowane w II i III kw., a główny wskaźnik CPI potencjalnie może pod koniec roku powrócić na jednocyfrowe poziomy. W kontraście do tego szczegóły dotychczasowych tegorocznych odczytów wskazywały na relatywnie 'jastrzębi' obraz inflacji bazowej (...)" - pisali w zapowiedzi ekonomiści Goldman Sachs.

Przestrzegali oni, że wciąż istnieje poważne ryzyko, iż nawet przy spadku zasadniczej miary inflacji poniżej 10 proc. dalsze obniżanie się wskaźnika będzie rozciągnięte w czasie i trudniejsze do osiągnięcia. Pisaliśmy o tym w money.pl m.in. TUTAJ.

Do dezinflacji daleko

Co na gorąco o danych GUS piszą ekonomiści? Ci z Pekao przekonują, że widzimy kolejną "inflacyjną niespodziankę". "CPI wyhamowało w kwietniu do 14,7 proc. r/r, głównie za sprawą niewielkiego wzrostu cen żywności. Inflacja bazowa w przedziale 12,3-12,4 proc. r/r - tutaj dezinflacji nie ma" - komentują na gorąco specjaliści banku z żubrem.

Przypomnijmy, że inflację bazową liczy NBP z wyłączeniem cen żywności i energii. To ona obecnie lepiej oddaje procesy cenowe w polskiej gospodarce niż ogólna inflacja CPI, która obniża się pod wpływem wysokiej bazy odniesienia sprzed roku, kiedy wybuchła wojna (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ).

Z kolei ich koledzy z ING Banku Śląskiego pytają, czy "dezinflacja to dobre słowo, jeżeli spadek (inflacji - przyp.red.) wynika z ustępowania szoków w paliwach, energii i żywności, a inflacja bazowa pozostaje wysoka pomimo recesji w konsumpcji?".

Swoje zdanie na ten temat ma również Marek Rozkrut, partner i główny ekonomista EY na Europę i Azję Centralną. W programie Money.pl w czwartek podkreślał on, że w przyszłym roku inflacja w Polsce będzie się obniżać o wiele wolniej niż w innych państwach i wyniesie średnio 7,3 proc., czyli najwięcej w całej Unii Europejskiej.

Przyczynią się do tego nadal relatywnie wysoka dynamika nominalnych wynagrodzeń, wzmacniana przez silny wzrost płacy minimalnej, przynajmniej częściowe odmrożenie cen energii oraz powrót stawek VAT na podstawowe produkty żywnościowe do wcześniejszych, wyższych poziomów. Dopiero w 2025 r. inflacja zbliży się do 3,5 proc.

Jak mówił nam Rozkrut, rośnie w nim obawa, że w takim środowisku każdy najmniejszy szok w światowej gospodarce będzie nad Wisłą od razu przekładał się na wyższe ceny, co narobi nie lada kłopotów NBP, który jawnie zgadza się na tolerowanie wyższej inflacji przez dłuższy czas.

Długi proces pozbywania się inflacji przed nami

Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego uważa, że proces wyhamowania inflacji będzie w naszym kraju długotrwały.

- Spodziewamy się, że w maju inflacja spadnie o kolejny punkt procentowy, ale ponownie głównie obniży się tempo wzrostu cen żywności. Tempo wzrostu cen w większość kategorii dóbr i usług, które tworzą inflacje bazową pozostaje na najwyższych poziomach od 2000 r., a perspektywy na wyraźną zmianę trendu są nikłe - przekonuje.

Według niego inflacja pozostanie dwucyfrowa przez większą część roku. Rybacki spodziewa się, że na koniec roku dalej będzie zbliżona do 9 proc.

- Spadek cen żywności i energii będzie znaczący, jednak ceny usług wciąż będą rosnąć w tempie przekraczającym 10 proc. Dlatego też inflacja bazowa na koniec 2023 r. będzie wyższa niż główny wskaźnik CPI - podsumowuje. O tym wątku więcej znajdziecie w naszym artykule "Polska odjeżdża Europie. Najbliższy czas 'będzie trudny'".

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl