Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Żółciak,Grzegorz Osiecki
|
aktualizacja

"Algorytm nie głosuje". Oto co dzieje się w sieci przed wyborami

179
Podziel się:

Już nie Sławomir Mentzen króluje w polskiej sieci, lecz Magdalena Biejat i Adrian Zandberg. Powód? Algorytm, który dostosowuje przekaz do tego, co ludziom się bardziej podoba. - Jeśli dana opcja jest dla nich nudna, algorytm zaczyna wyświetlać rzeczy, które ich zdenerwują - tłumaczy Michał Fedorowicz z Europejskiego Kolektywu Analitycznego "Res Futura".

Wybory prezydenckie
Wybory prezydenckie w Polsce już 18 maja (East News, GETTY, Jaap Arriens, Filip Radwanski, Piotr Kamionka, Jakub Steinborn)

Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl: Od kilku tygodni obserwujemy serię debat prezydenckich. Czy te wydarzenia rozpalają polski internet, a przez to - wyborców?

Michał Fedorowicz z Europejskiego Kolektywu Analitycznego "Res Futura": Zdecydowanie ma to wpływ na rzeczywistość. Wystarczy spojrzeć na statystyki - transmisje debat na Kanale Zero to najchętniej oglądane streamy live na YouTube na świecie. Liczby wyświetleń pokazują, że Polacy kochają debaty. I nie chodzi tu o merytorykę debat, ale sam fakt, że politycy stoją naprzeciwko siebie i mogą się ze sobą skonfrontować. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że w kwietniu byliśmy najbardziej rozpolitykowanym narodem na świecie.

Kto wygrał te debaty, przynajmniej w oczach użytkowników mediów społecznościowych?

To zależy od debaty. Pierwszą "półdebatę wiecową" wygrała Telewizja Republika za zorganizowanie debaty sejmikowej w stylu "cosplay z XVIII wieku". Co do debaty w Końskich, nie mam pewności, kto ją wygrał, ale na pewno zyskali na niej Magda Biejat i Szymon Hołownia. Biejat za postawę w sprawie flagi LGBT, Hołownia za swoje zachowanie. Na tej debacie zdecydowanie nie zyskali ani Karol Nawrocki, ani Rafał Trzaskowski. Jeśli chodzi o debatę w Telewizji Republika, najczęściej krytykowany był Sławomir Mentzen. W debacie w "Super Expressie", według analiz i grup fokusowych, niskie oczekiwania wobec Trzaskowskiego sprawiły, że wyszedł z niej zwycięsko, podczas gdy Nawrocki był odbierany jako spokojny. Ogólnie trudno wskazać jednoznacznego zwycięzcę - publiczność oczekuje konkretów, a większość tego, co mówią politycy, nie jest postrzegana jako konkrety.

Politycy Lewicy pokazują ostatnio różne wykresy i dane, z których wynika, że Magdalena Biejat wystrzeliła, jeśli chodzi o zasięgi i obserwujących.

To prawda. Wynika to z tego, jak działa algorytm. A on nie pozwala, by jedna narracja utrzymywała się długo. Jeśli spojrzymy na dane, to w lutym i marcu mieliśmy "za dużo Mentzena", on zalał internet swoimi treściami. Algorytm działa tak, by użytkownik się nie znudził, więc musi szukać kolejnej skrajności, aby utrzymać emocje. Podobna sytuacja miała miejsce w Niemczech – Die Linke (odpowiednik naszej partii Razem) miała w styczniu 4 proc. poparcia. Gdy Elon Musk poparł AFD, przekazy Die Linke zaczęły zyskiwać na znaczeniu, bo wywołało to strach i oburzenie.

Użytkownicy się zmobilizowali i partia uzyskała 9 proc. poparcia. W Polsce mamy podobny mechanizm - za dużo Mentzena w mediach wywołało reakcję. Paradoksalnie to Mentzen, swoimi skrajnie prawicowymi wypowiedziami o płatnych studiach czy aborcji, wywołał dużą aktywność w "bańce lewicowej". Do tego doszedł symbol - flaga LGBT, która została przejęta przez Lewicę jako ich znak rozpoznawczy. Zadziałały więc dwa mechanizmy: algorytm szukający alternatywy dla treści oraz pojawienie się wyrazistego symbolu.

Czy ta atmosfera, ten rozpolitykowany kwiecień, obudził jakieś konkretne grupy wyborców? W grudniu mówił nam pan, że wybijającym się typem użytkownika social mediów jest młody, sfrustrowany mężczyzna z prowincji.

Na pewno obudziła się Lewica. Do debaty w Końskich wszystko szło po myśli prawicy, ale później, zwłaszcza po wypowiedzi Mentzena o aborcji, nastąpiła zmiana. Zasięgi spadły, sentyment się pogorszył. Ta "rewolucja mężczyzn" z końcówki roku wywołała kontrrewolucję - teraz to Lewica zaczęła się organizować. Nagle Adrian Zandberg i Magdalena Biejat stali się bardzo popularni, pojawiły się ważne symbole. Większość kandydatów prezentowała konserwatywno-centrowe treści, a nagle okazało się, że agenda lewicowa i tożsamościowa jest atrakcyjna i generuje zaangażowanie. Dlatego w ostatnich dwóch tygodniach na TikToku nie Mentzen, a Biejat i Zandberg mają największe zasięgi.

Czy polityk jest w stanie jakoś zarządzić algorytmem? Czy Mentzen osiągnął formę olimpijską przed olimpiadą ze względu na algorytm i już do tej wysokiej formy nie wróci?

Algorytm nie głosuje. Dla niego ważne są opcje - bardziej prawicowa lub bardziej lewicowa. Dostosowuje przekaz do tego, co ludziom się bardziej podoba. Jeśli dana opcja jest dla nich nudna, algorytm zaczyna wyświetlać rzeczy, które ich zdenerwują. Mentzen naprodukował ogromną ilość treści w styczniu i lutym. To pokazuje też miałkość tradycyjnej prawicy w tamtym okresie - brakowało nowych idei i atrakcyjnych przekazów. Obecnie Mentzen nie produkuje już takiej ilości treści, a jego filmiki nie generują takiego zaangażowania. Po prostu "spalił się" przed startem.

Rysuje się więc obraz sieci zdominowanej najpierw przez Mentzena, a teraz przez Lewicę. A przecież główny pojedynek toczy się między Trzaskowskim a Nawrockim.

Paradoks polega na tym, że w sieci dominują skrajności lewicowe i prawicowe. Nawrocki i Trzaskowski są lżejszymi wersjami tych dwóch opcji, ale utrzymują się w tych samych "silosach". Mentzen dał prawicowej bańce dużo treści do konsumowania. Do tego dorzucają się Marek Jakubiak i inni mniejsi kandydaci oraz oczywiście Nawrocki. Z drugiej strony, silos progresywno-centrowy i lewicowy dotąd nie produkował dużo treści, dopiero po debacie w Końskich się obudził. Dla Trzaskowskiego nie było problemu do momentu Końskich. Nagle pojawiła się Lewica, która w sposób naturalny zajmuje wszystkie tematy bardziej skrajne i dlatego buduje zasięgi w mediach społecznościowych. Czy to przekłada się na poparcie i głosy? To już nie jest takie proste.

Jeśli chodzi o skuteczne sposoby dotarcia w kampanii, które serwisy społecznościowe mają największe znaczenie?

Za 60 proc. interakcji - kliknięć, udostępnień, wyświetleń - odpowiada TikTok. Na drugim miejscu jest Facebook, a na trzecim dopiero Twitter.

Na TikToku formalnie nie można dystrybuować reklam politycznych.

To prawda, natomiast politycy opowiadają tam o polityce bez polityki. Przekazy są dość luźne, lifestylowe - jak legendarny Andrzej Halicki pokazujący swoje psy. TikTok jest dziś główną platformą, na której konsumujemy treści polityczne bez polityki.

Jakie tematy najbardziej interesują wyborców w tej kampanii?

Najlepiej się klika bezpieczeństwo i to w trzech wymiarach: kwestie migracyjne i bezpieczeństwo granic, bezpieczeństwo wschodnie (zabezpieczenia muru wschodniego i tematyka wojenna) oraz bezpieczeństwo infrastruktury (projekty typu CPK). Te kwestie zlewają się w jeden wielki temat bezpieczeństwa. 20 proc. wszystkich interakcji dotyczy bezpieczeństwa granic i migracji. Następnie mamy politykę społeczną i prorodzinną (kwestie jak 800 plus) - to około 16 proc. Gospodarka i podatki (w tym deregulacja, mieszkania) stanowią 15 proc. Suwerenność i stosunki z Unią Europejską to około 10-15 proc. interakcji. Co ciekawe, służba zdrowia, która w badaniach opinii publicznej często wychodzi jako priorytet, w mediach społecznościowych stanowi tylko 1,8 proc. komunikacji kandydatów. Nie ma tego tematu w kampanii, nikt nie chce tego słuchać.

Która strategia komunikacyjna jest skuteczniejsza – rozsmarowanie przekazu na różne tematy czy postawienie na jeden, dominujący aspekt?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. W "lajkach" najbardziej zgadza się Mentzenowi, więc teoretycznie przekaz konfrontacyjny działa, ale u Nawrockiego sprawdza się to gorzej. To raczej kwestia segmentacji badań i grup docelowych - nie wiemy dokładnie, do jakich grup kandydaci chcą dotrzeć. Widać wyraźnie, że tematy bezpieczeństwa i granic są ważne dla wyborców Konfederacji i PiS, więc kandydaci z tej strony sceny politycznej się tu prześcigają. Jednocześnie kandydaci absolutnie nie komunikują tematów, które mobilizują negatywnie elektorat, jak Zielony Ład czy ekologia. Kandydaci komunikują o zagrożeniach bezpieczeństwa, konieczności wzmacniania ochrony granic, polityce społecznej i rodzinnej, obniżce PIT-u, programie 800 plus, inwestycjach, deregulacji, seniorach. Kampania opiera się na pewnych strachach i nadziejach. 

Co zadecyduje o wyniku - danie nadziei czy skuteczniejsze straszenie?

Obecnie obserwujemy ciekawą dynamikę. Na początku kampanii Nawrocki szukał drogi do serc wyborców, próbując odkryć, kim ma być. Po debacie w Końskich, podobną drogę przechodzi Trzaskowski - szuka swojej tożsamości. To walka o wyobrażenie kandydata. Wyborcy szukają archetypu prezydenta, "marszałka Polski". Kandydaci muszą się dostosować do społecznej percepcji, a nie przekonywać do siebie. Poszukiwany jest kandydat, który zagwarantuje bezpieczeństwo i będzie nas godnie reprezentował. Z perspektywy mediów społecznościowych poszukiwany jest "silny facet", który nas poprowadzi. Pytanie brzmi, jak wyborcy definiują "silnego faceta" - czy ma to być dżentelmen, James Bond, czy człowiek, który "jest silny fizycznie i sprawia wrażenie, że nie boi się niczego".

Czy jest szansa, że jakiś nowo kreowany polityczny król internetu zostanie czarnym koniem wyborów? 

Mamy 16 dni do pierwszej tury. Gdyby się nic nadzwyczajnego nie wydarzyło, to raczej nie ma miejsca na nowy zwrot - jesteśmy już tak zalani treścią polityczną, że trudno o przełom. Natomiast gdyby doszło do nieprzewidzianych wydarzeń, zwłaszcza dotyczących bezpieczeństwa - jak na przykład dyskusja o pakcie z Francją, broni atomowej czy nuclear sharing - to mogłoby zmienić percepcję wyborców. Ktoś, kto dobrze wykorzysta internet w takiej sytuacji, mógłby zyskać lub stracić bardzo dużo.

A co z dezinformacją w sieci i obcymi wpływami? Daje się to zauważyć?

To, co nazywaliśmy "głosem Rosji" w polskim internecie, nadal istnieje. Konta i przekazy sugerujące, że Rosja jest "fajna", że Ukraina powinna się poddać, że Polska powinna być bardziej prorosyjska i antyukraińska - to wszystko działa bez zmian. Wbrew zapowiedziom i deklaracjom, te konta cały czas nadają - nic się nie zmieniło. Oficjalne kampanie antydezinformacyjne mają więc ograniczoną skuteczność.

Co z tematami gospodarczymi w kampanii? Które z nich najbardziej rezonują w sieci?

W kwestiach gospodarczych zarysowują się dwie wyraźne wizje Polski. Z jednej strony mamy socjalną gospodarkę promowaną przez lewicę, z drugiej stronę mocno liberalną agendę deregulacyjną. Ta polaryzacja jest bardzo widoczna w mediach społecznościowych. Popularność Adriana Zandberga wśród młodych ludzi wiąże się właśnie z jego spójną wizją państwa socjalnego. Młodzi internauci reagują pozytywnie na postulaty dotyczące dostępności mieszkań, kredytów mieszkaniowych po przystępnych cenach i większej roli państwa w gospodarce.

Z kolei druga strona debaty ekonomicznej koncentruje się wokół deregulacji, wolności gospodarczej i ograniczania roli państwa, czego symbole jest Menzten. To, co obserwujemy, to zdecydowany podział na linii "merkantyliści kontra szkoła liberalna". Jeśli spojrzymy na konkretne tematy gospodarcze, które angażują użytkowników, to są to przede wszystkim: kredyty mieszkaniowe, deregulacja, energetyka, klimat, migracja ekonomiczna, demografia, inwestycje publiczne, kryptowaluty, stopy procentowe.

A kto wygrywa w internetach - Polska socjalna czy liberalna?

W mediach społecznościowych socjalne państwo zdecydowanie wygrywa tę dyskusję. Nasze badania pokazują, że Polska liberalna jest w wyraźnym odwrocie. Doskonale to widać na przykładzie debaty o podatku katastralnym, który dzieli społeczeństwo nie według partii politycznych, lecz według dostępności dóbr - to zupełnie nowa linia podziału, wykraczająca poza tradycyjny podział PiS-PO. Ta kampania pokazuje ogromny głód nowych idei ekonomicznych. Dlatego Mentzen początkowo zyskał tak dużą popularność - wszedł z propozycją wykraczającą poza utarty podział. Ludzie chcą się spierać, ale już nie na zasadach czysto politycznych. To, co robili Mentzen i Zandberg, to spór ideowy o model gospodarczy państwa.

Paradoksalnie, mimo że kwestie gospodarcze budzą duże zainteresowanie, główni kandydaci - Trzaskowski i Nawrocki - unikają wyrazistych deklaracji w tych tematach. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że wejście w konkretne postulaty programowe jest ryzykowne i może wywołać podziały wśród własnych zwolenników. Wyraźne opowiedzenie się po stronie państwa socjalnego lub liberalnego może kosztować utratę części elektoratu. Dlatego ekstremalną polaryzację na tych tematach obserwujemy raczej na skrzydłach - między Lewicą a Konfederacją, podczas gdy główni kandydaci pozostają ekonomicznie enigmatyczni.

Czy internet zapowiada koniec polaryzacji?

Internet jest zmęczony polaryzacją. Gdyby było inaczej, skąd brałaby się popularność trzygodzinnych wywiadów Stanowskiego? Skąd popularność podcastów, które przez godzinę lub dwie analizują jeden temat? Skąd rosnące zainteresowanie mikroinfluencerami zajmującymi się poważnymi tematami? Paliwo polaryzacji PO-PiS się wyczerpuje. Przychodzi normalne życie i z nim rzeczywiste problemy - podatek katastralny, deregulacja, stopy procentowe, inwestycje, kryptowaluty. Te tematy wykraczają już poza tradycyjny podział PO-PiS.

Rozmawiali: Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(179)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Jarek K.
2 miesiące temu
druga tura bez rajfura. Trzask prask i załatwmy wszystko w pierwszej turze, a zaoszczędzone setki mln można będzie przeznaczyć choćby na obronę kraju
Stańczyk
2 miesiące temu
niesie się po Polsce kwik niesłychany!!!Tłuste koty nie mogą już kraść zgodnie z procedurami!!! Lament niesie się nad polami, ojczyznę dojną racz nam zwrócić panie! Na nic płacze i kwilenia, przyszedł czas na rozliczenia!!
Polak
2 miesiące temu
Rodacy! pamiętajcie o najważniejszym. Nie może wygrać Nowogrodzki bo to było by dalsze blokowanie Polski i polisa PiSu na uniewinnienia i tłuste koty mieli by gdzie się ukrywać np w pałacu prezydenckim. Menzen tu sprawa jest prosta bo konfederosja to partia proputinowska która też kumpluje się z niemieckimi neofaszystami z AfD dążącymi do rewizji naszej zachodniej granicy! Więc wybór jest oczywisty. Trzaskowski i dajmy Tuskowi szansę na zrealizowanie wszystkich konkretów.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
to nie hejt
2 miesiące temu
po wyborach 2023r spokojnie można powiedzieć,że Polacy są NAJGŁUPSZYM narodem na świecie
o co kaman?
2 miesiące temu
za kupowanie wozów strażackich dla wszystkich,które teraz Biebrzę gasiły, tusk i bodnar ludzi zamykają do więzień i ich torturują, a za kupowanie przez trzaskowskiego radiowozów dla policjantów, nic się nie dzieje
tak tylko
2 miesiące temu
a czy wiecie,że ta budka kiblowa w Warszawie za 650 tys zł i przez długi czas nieczynna,bo zaraz po uruchomieniu awaria,,to była stawiana przez firme z Rybnika, z którego żonadupjażapochodzi?
...
Następna strona