Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Anna Frankowska
|

Afera Amber Gold. "Każdy mógł dotrzeć do informacji o ostrzeżeniu KNF"

73
Podziel się:

Każdy mógł dotrzeć do informacji o ostrzeżeniu KNF ws. Amber Gold - mówił były rzecznik oraz dyrektor departamentu komunikacji społecznej Urzędu KNF Łukasz Dajnowicz we wtorek podczas przesłuchania przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold.

Afera Amber Gold. "Każdy mógł dotrzeć do informacji o ostrzeżeniu KNF"
(STEFAN MASZEWSKI/REPORTER)

Każdy mógł dotrzeć do informacji o ostrzeżeniu KNF ws. Amber Gold - mówił były rzecznik oraz dyrektor departamentu komunikacji społecznej Urzędu KNF Łukasz Dajnowicz. Trwa przesłuchanie przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold. Przed komisją ma stanąć także wiceszef departamentu prawnego urzędu KNF - Marcin Pachucki.

Witold Zembaczyński (N) pytał świadka m.in. o podstawę prawną prowadzenia listy ostrzeżeń publicznych, na którą KNF wpisała Amber Gold. Dajnowicz wyjaśnił, że nie było wtedy przepisu, który regulowałby prowadzenie takiej listy, ale fakt jej prowadzenia wywiedziono z "celów, zadań KNF, w szczególności z takiego zadania, jak prowadzenie działalności edukacyjnej i informacyjnej".

Dajnowicz przypomniał, że Amber Gold zwróciła się przeciw KNF do sądu administracyjnego, ale ten przyznał rację Komisji. "Sąd uznał, że nie trzeba prowadzić postępowania administracyjnego, nie trzeba wydawać decyzji o wpisie na listę (ostrzeżeń publicznych - PAP)" - powiedział.

Zembaczyński pytał też o finał sprawy z powództwa spółki przeciw KNF. "Jeśli chodzi o proces cywilny, czyli o ochronę dóbr osobistych, to Skarb Państwa (...) wygrał" - opowiedział Dajnowicz. Dodał, że sądzi też, iż prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie z zawiadomienia Amber Gold przeciw KNF.

"Na pewno żadna firma nie była zadowolona z takiego wpisania na listę" - powiedział, zaznaczając, że nie każda firma wpisana na listę, podejmowała taką walkę z KNF, jak Amber Gold.

Pytany był także, czy wie, dlaczego pismo przewodniczącego KNF do prokuratora generalnego z końca 2011 r. nie dotarło do adresata. Były rzecznik KNF powiedział, że nie pamięta, czy rozmawiał na ten temat, ale zastrzegł, że nie zajmował się współpracą z prokuraturą.

Poinformował ponadto, że KNF nie miała żadnych instrumentów nadzorczych wobec podmiotu, którego nie nadzorowała, czyli możliwości uzyskania od takiego podmiotu informacji, jak z banku, czy zakładu ubezpieczeń.

Odpowiadając na pytanie o ewentualny zamiar wejścia Amber Gold na giełdę, Dajnowicz odpowiedział, że nie słyszał, aby spółka ta składała prospekt emisyjny.

Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka m.in. o to, czy Komisja doszła do jakiejś konkluzji, po tym jak okazało się, że efektów jej działań nie ma.

"Każda osoba, która chciała dotrzeć do informacji o ostrzeżeniu, mogła to zrobić"

"Być może jest tak, że gdyby nie te ostrzeżenia, wątpliwości, artykuły w mediach, to więcej byłoby pokrzywdzonych" - ocenił Dajnowicz. W związku z tym Wassermann pytała o efekt wpisania Amber Gold na listę ostrzeżeń. "Efekt jest taki, że każda osoba, która chciała dotrzeć do informacji o ostrzeżeniu, mogła to zrobić" - odpowiedział.

Pytany przez Jarosława Krajewskiego (PiS) o to, czy sam podejmował inicjatywę dotyczącą informowania opinii publicznej o wątpliwościach dotyczących Amber Gold, były rzecznik KNF zapewnił, że starał się przy każdej okazji powtarzać komunikat w tej sprawie.

Amber Gold - krótka historia

Firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, powstała w 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem od 6 do 16,5 proc. rocznie. KNF już w grudniu 2009 r. złożyła doniesienie do prokuratury, podejrzewając, że Amber Gold prowadzi działalność bankową bez zezwoleń. Jednak Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

Pierwszy zarzut oszustwa wobec szefa Amber Gold Marcina P. prokuratura postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. W czerwcu 2015 r. sporządzono akt oskarżenia. W śledztwie prowadzonym z udziałem ABW, przesłuchano 20 tys. świadków. Akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów. Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w ramach piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów na sumę 851 mln zł.

Polub WP money na Faceboku:
KNF, prokuratura generalna, amber gold
Zobacz też: Pomysł na biznes: Elektryczny rower miejski
REKLAMA

[

Krzysztof Janoś redaktor Money.pl ]( http://www.money.pl/archiwum/autor/Krzysztof,Jano%B6,1.html )
Autor na Facebooku
Artykuły tego autora
Skontaktuj się z autorem
10.11.2016, godz. 16:09

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(73)
grad
7 lat temu
Pani Wasserman ma tyle energii i tak dobrych "współtowarzyszy" w komisji (np. Suski), że ta komisja jeszcze z dziesięć lat potrwa i do niczego sensownego dla poszkodowanych doprowadzi.
SZKODA CZASU ...
7 lat temu
SKORO PIENIĄDZE ZOSTAŁY PRZELANE DO TEJ FIRMY SAMOLOTOWEJ, TO WYTOCZYĆ SPRAWĘ O ZWROT KASY JEŚLI TO MOŻLIWE, A JEŚLI NIE TO PO CO TEN CYRK ???
pik
7 lat temu
Duzo chałasu w kolo sprawy - a nic z tego nie bedzie - jak zawsze - zamiotą pod dywan i tyle bedzie
zzz
7 lat temu
Nikt nic nie wie, czeski film :)
nieKRWIOPIJCA
7 lat temu
Mądry i rozsądny Obywatel -nie powierzył swoich oszczędnośći -lecz chytrussek,cwaniak,złodziej a może i trafił się i naiwny i poczciwy ! Więc Kogo komisyjo BRONISZ -skoro toczy sie proces sądowy ?
...
Następna strona