Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Afera Amber Gold. Niedostarczone pismo warte setki milionów zł

611
Podziel się:

- Dostaliśmy na dyskach 65 gigabajtów dokumentów, ale nie ma tam śladu postępowań służbowych wobec prokuratorów związanych z PiS, którzy nie dostarczyli kluczowego pisma w tej sprawie - mówi Krzysztof Brejza, członek komisji śledczej ds. Amber Gold. W tym tygodniu rozpoczęły się długo oczekiwane przesłuchania.

Afera Amber Gold. Niedostarczone pismo warte setki milionów zł
(STANISLAW KOWALCZUK/EAST NEWS)

Dlaczego pismo z KNF, ostrzegające przed Amber Gold jako piramidą finansową nigdy nie dotarło do Andrzeja Seremeta? To może być kluczowe pytanie, na które odpowiedź będzie musiała znaleźć komisja śledcza ds. Amber Gold. Krzysztof Brejza z PO złożył wniosek o przesłuchanie w tej sprawie prokuratora, który w 2011 roku był wicedyrektorem biura generalnego Seremeta. Ten jednak nie spotkał się z akceptacją pozostałych członków komisji. Dlaczego? "Wygląda na to, że ekipa PiS chciała ukryć kluczowe dokumenty przed komisją śledczą" - uważa poseł PO.

- Dostaliśmy na dyskach 65 gigabajtów dokumentów, ale nie ma tam śladu postępowań służbowych wobec prokuratorów związanych z PiS, którzy nie dostarczyli kluczowego pisma w tej sprawie - mówi Krzysztof Brejza, członek komisji śledczej ds. Amber Gold. W tym tygodniu rozpoczęły się długo oczekiwane przesłuchania.

Zaczęło się od falstartu, bo mająca zeznawać we wtorek prokurator Kijanko, która odmówiła wszczęcia śledztwa w 2010 r., przesłała zwolnienie lekarskie.

Dzień później poseł Krzysztof Brejza (PO) wnioskował o przesłuchanie prokuratora Piotra Wesołowskiego. Dlaczego to takie istotne?

W ocenie polityka obecnej opozycji tylko w ten sposób można wyjaśnić, dlaczego nie przekazał on swojemu szefowi Andrzejowi Seremetowi pisma KNF z 28 listopada 2011 roku. Zdaniem Brejzy jest to jedno z kluczowych pytań dla wyjaśnienia afery. Trudno to też ustalić na podstawie dokumentów, bo członkowie komisji nie dostali akt z postępowania wyjaśniającego przyczyny, dla których ten list nie dotarł.

Zamiatanie pod dywan?

Wniosek o przesłuchanie nie spotkał się jednak z akceptacją innych członków sejmowej komisji, ale na swoim profilu na Facebooku po ostatnim posiedzeniu komisji Brejza napisał: "Wygląda na to, że ekipa PiS chciała ukryć kluczowe dokumenty przed komisją śledczą. Skandaliczne zaniedbanie ze szczytów Prokuratury Generalnej jednak ujrzy światło dzienne".

- Ktoś w Prokuraturze Generalnej podjął decyzję, aby nie informować Andrzeja Seremeta o tym, że Amber Gold jest piramidą finansową - mówi Brejza. W jego ocenie stało się to w bardzo ważnym momencie i dlatego nie można tu mówić o przypadku. To właśnie pod koniec 2011 zarejestrowana została spółka OLT i niedługo potem Amber Gold zaczął transferować środki do nowo tworzonych linii lotniczych.

- Ponad 300 mln zł klientów tej firmy zostało zmarnowanych. Gdyby to pismo z 24 listopada 2011 roku dotarło do rąk Andrzeja Seremeta, wiele z tych środków można byłoby odzyskać - dodaje polityk.

Nie było to pierwsze pismo KNF do prokuratury ws. Amber Gold. Komisja już w grudniu 2009 r. zawiadamiała Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz o możliwych nieprawidłowościach w działalności tej firmy. Było to jednak pismo wyjątkowe, bo po raz pierwszy w tej sprawie pisał bezpośrednio przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak i list adresowany był do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Wcześniej kontakty KNF z prokuratorami były na dużo niższym szczeblu. Tak jak w przypadku pierwszego z 2009 na poziomie wicedyrektorów i prokuratury rejonowej. Dlatego to niezwykle istotny dokument i wydarzenie. W liście tym Jakubiak prosi prokuratora o skorzystanie z narzędzi nadzorczych, bo jego zdaniem dochodzenie prowadzone jest nieudolnie.

"Istnieje poważne ryzyko pokrzywdzenia wielu osób w wyniku utraty znaczących środków finansowych, być może łącznie sięgających nawet setek milionów PLN. Mając na uwadze dotychczasowy przebieg postępowań przygotowawczych w ww. sprawie uprzejmie zwracam się o rozważenie, w ramach nadzoru służbowego, możliwości powierzenia postępowania przygotowawczego do dalszego prowadzenia innemu prokuratorowi" - czytamy w piśmie KNF opublikowanym na Twitterze Brejzy.

- Powody nie przekazania tego pisma są tym istotniejsze, że taka możliwość istniała i gdyby prokurator Seremet wiedział o nim, zapewne przeniósłby postępowanie do wyspecjalizowanej prokuratury apelacyjnej zajmującej się przestępczością zorganizowaną - mówi Brejza.

Dokumenty są, ale ich nie ma

To pismo jednak nie dotarło do Seremeta. W ocenie polityka PO zatrzymali je prokuratorzy związani z PiS, którzy obecnie świetnie radzą sobie w wymiarze sprawiedliwości zarządzanym przez Zbigniewa Ziobrę.

Problem w tym, że aby w ogóle móc ustalić, dlaczego doszło do takiego zaniedbania, potrzebne są dokumenty, których nie dostali członkowie komisji. Chodzi o akta z postępowania PG wyjaśniające przyczyny, dla których list nie dotarł do Seremeta.

- Dostaliśmy na dyskach 65 gigabajtów dokumentów, ale nie ma tam śladu tego właśnie dochodzenia służbowego wobec prokuratorów związanych z PiS, którzy nie dostarczyli kluczowego pisma w tej sprawie - mówi Brejza.

Dlatego poseł już dwa miesiące temu wnioskował, żeby te brakujące materiały przekazać komisji. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego efektu, bo jego wnioski nie były popierane przez pozostałych członków, a przewodnicząca komisji Małgorzata Wasserman zapewniała, że wszystkie dokumenty zostały przekazane.

Brejza nie dał jednak za wygraną i wystąpił do PG bezpośrednio. Okazało się, że mimo iż w pakiecie dla komisji ich nie ma, to jednak takie dokumenty istnieją. Polityk zamieścił odpowiedź PG w tej sprawie na swoim profilu na Facebooku.

Pomyłka i zła ocena wagi korespondencji?

Ówczesny zastępca dyrektora biura prokuratora generalnego prokurator Wesołowski w pisemnym oświadczeniu tłumaczy, że pismo szefa KNF przekazał zgodnie z właściwością do miejsca, gdzie trwa postępowania przygotowawczego.

Ta krótka notka nie wyjaśnia jednoznacznie, dlaczego nie przekazał go bezpośrednio swojemu szefowi choć z treści wynikało, że to bardzo poważna sprawa i chodzi o setki milionów złotych. - Prokurator Wesołowski, który pochodzi z Gdańska zdecydował o tym żeby przekazać je do... Gdańska, gdzie te błędy popełniano, o czym informował szef KNF - mówi Brejza.

W piśmie, które otrzymał Brejza od PG znalazła się też adnotacja, że kopia akt tego postępowania została wreszcie przekazana komisji śledczej.

Potwierdzenie tej informacji dostaliśmy również w odpowiedzi na nasze pytania o przyczyny, dla których posłowie nie otrzymali tych dokumentów wraz z innymi. "Kopia akt postępowania wyjaśniającego została przekazana komisji śledczej 3 listopada 2016" - czytamy w mailu.

Niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania, jak doszło do tego, że w dokumentach, które pierwotnie otrzymali członkowie komisji, ich nie było? Nasze pytanie o to, czy PG nie przesłało ich wraz z pozostałymi, czy też może doszło do ich selekcji już w komisji, również pozostało bez odpowiedzi. Niestety do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi w tej sprawie od przewodniczącej komisji Małgorzaty Wasserman.

Amber Gold - krótka historia

Firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, powstała w 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem od 6 do 16,5 proc. rocznie. KNF już w grudniu 2009 r. złożyła doniesienie do prokuratury, podejrzewając, że Amber Gold prowadzi działalność bankową bez zezwoleń. Jednak Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

Pierwszy zarzut oszustwa wobec szefa Amber Gold Marcina P. prokuratura postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. W czerwcu 2015 r. sporządzono akt oskarżenia. W śledztwie prowadzonym z udziałem ABW, przesłuchano 20 tys. świadków. Akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów. Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w ramach piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów na sumę 851 mln zł.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(611)
bolek
5 lata temu
"Co b y było gdyby..." Brejza miał więcej oleju w głowie i oceniał sprawy według faktów a nie gdybał. I tak już zgodnie z tradycja WP podaje stare wiadomości bo nie jest w stanie wymyslec cos nowego. Typowe niemieckie :fantazje"
TYTAN 777
7 lat temu
Należało by przywrócić przepis o utracie majątku osobistego który by dotyczył funkcjonariuszy państwowych na wysokich stanowiskach a takich afer by nie było.
gość
7 lat temu
a przecież po to rzadzą aby brać
jabol
7 lat temu
no to jezeli nie wiadomo o co chodzi to wszyscy wiedza o co.
podpis
7 lat temu
6 mld straty Skoków.... i masz odpowiedź. 6 mld >> 850 mln. Nigdy nie będzie żadnej komisji ani dochodzenia....ani za PiSu ani za PO, ani nawet jak będzie rządził Korwin, czy Putin. To po prostu pieniądze gwarantujące immunitet.
...
Następna strona