Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Budowa dróg w Polsce. Ambitne plany rozbiją się o brak pracowników i cenę betonu

95
Podziel się:

Ponad 10 mld zł na kolej i grubo powyżej 20 mld zł na drogi. Tyle musimy wydawać każdego roku, żeby zrealizować rządowe plany dotyczące infrastruktury. Choć premier i minister infrastruktury zapewniają, że wszystko idzie dobrze, to może się okazać, że te plany spalą na panewce. Na przeszkodzie stoi brak rąk do pracy i brak materiałów.

Premier i minister infrastruktury uspokajają. Ale rzeczywistość branży drogowej i kolejowej wcale nie wygląda różowo
Premier i minister infrastruktury uspokajają. Ale rzeczywistość branży drogowej i kolejowej wcale nie wygląda różowo (Jan BIELECKI/ EastNews)

Ponad 10 mld zł na kolej i grubo powyżej 20 mld zł na drogi. Tyle musimy wydawać każdego roku, żeby zrealizować rządowe plany dotyczące budowy infrastruktury. Choć premier i minister infrastruktury zapewniają, że wszystko idzie dobrze, to może się okazać, że te plany spalą na panewce. Na przeszkodzie stoi brak rąk do pracy i brak materiałów.

Program Budowy Dróg Krajowych opiewa na 135 mld zł, ale przedstawiciele ministerstwa infrastruktury od dawna mówią, że właściwie zapisane w nim inwestycje są warte prawie 200 mld zł. Ile musielibyśmy wydawać rocznie, żeby zamknąć się z jego realizacją do 2023 r.? Z pomocą idą wyliczenia ekspertów Deloitte. I tak w przyszłym roku trzeba wydać 22,3 mld zł, w 2019 r. 24.,5 mld zł, w 2020 r. - 23,5 mld zł. Zrealizowane albo realizowane jest 55 proc. zaplanowanych inwestycji, a kolejne 14 proc. w toku.

Jednak już wiadomo, że w przyszłym roku pieniędzy będzie mniej. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad miała otrzymać na budowę dróg szybkiego ruchu prawie 17 mld zł, a na utrzymanie i remonty miało trafić 5,3 mld zł. Łącznie właśnie 22,3 mld zł. Ale, jak już pisaliśmy w money.pl, w projekcie budżetu na przyszły rok zaplanowano 20,4 mld zł. Czyli o jedną dziesiątą mniej. Ministerstwo finansów przykręciło kurek z pieniędzmi, tłumacząc to zaawansowaniem prac. Innymi słowy, resort nie wierzy, że drogowcy sobie poradzą z wydaniem całej kwoty.

Zobacz także: Zobacz też: Nowe drogi w Polsce. 397 km bez autostrad

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na kolei. Choć tam pieniądze są sporo mniejsze. Wartość Krajowego Programu Kolejowego to ponad 66 mld zł. Zrealizowane jest na razie zaledwie 7 proc. programu, 31 proc. jest w realizacji, 42 proc. dopiero w planach. Kolejarze musieliby wydawać ponad 10 mld zł rocznie. Tyle że dotąd roczny rekord wynosił 7,7 mld zł.

- Kwota 66 mld zł wydaje się w wydatkowaniu absolutnie niezagrożona - mówił we wrześniu minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Natomiast premier Beata Szydło zapewniała, że jest zadowolona z tempa kontraktowania inwestycji kolejowych. Mniej optymistyczne głosy dobiegają od praktyków, czyi firm budowlanych realizujących ambitne rządowe plany.

Ile kosztuje asfalt

A te borykają się z problemami, które często powoduje rządowa administracja. Przykład. Przez pierwszy rok po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość zarówno w budownictwie drogowym, jak i kolejowym nie działo się niemal nic. Przetargi stanęły, nie było nowych umów. To się zmieniło dopiero w drugiej połowie 2016 r. Ale ten czas firmy musiały jakoś przetrwać. Nie wszystkim się udało.

W zeszłym roku upadło 135 firm budowlanych. Trudności finansowe miały głównie firmy wykonujące infrastrukturę drogową i wodociągową. W pierwszej połowie 2017 roku zanotowano wzrost liczby upadłości o 19 proc. w porównaniu do I połowy 2016 roku.

Drogowcy i kolejarze starają się nadrobić stracony czas i ogłaszają przetarg za przetargiem. Można się więc spodziewać kumulacji robót w latach 2018- 2020. To z kolei oznacza wzrost cen materiałów budowlanych i problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników.

To się zresztą już dzieje. Materiały budowlane drożeją i to mocno. - Wełna 18 proc., silikaty 20 proc., rozjazdy 15 proc., podkłady 10 proc., kruszywa 8 proc., transport od 30 do 50 proc., asfalt modyfikowany 38 proc., asfalt drogowy – 55 proc. Miedź 23 proc., beton 12 proc., zbrojenia i prefabrykacja 33 proc. - wylicza prezes Budimeksu Dariusz Blocher. - To są fakty. Pomijając już to, że niektórych materiałów w ogóle nie da się już kupić - dodaje.

Wyjaśnia, że nawet jak już się uda kupić materiały, to dowiezienie ich na plac budowy wymaga nie lada gimnastyki. Na przykład między Warszawą a Lublinem jednocześnie trwa budowa drogi i remont linii kolejowej.

Do tego jeszcze brak pracowników. - W 2012 r. w branży budowlanej było zatrudnionych pół miliona osób. Dziś jest 350 tys. Pracy przybywa, a ludzi wciąż jest tyle samo - mówi Blocher.

Z czego żyją firmy

Jarosław Tomaszewski, prezes Trakcji PRKiI, firmy zajmującej się głównie budownictwem infrastrukturalnym na kolei, zgadza się, że brak pracowników to teraz jedna z największych bolączek branży budowlanej. Jego zdaniem to pokłosie kilku ostatnich lat, kiedy sytuacja na rynku była tak trudna, że pozbawione zamówień firmy musiały ścinać zatrudnienie.

Do tego dochodzi opóźnienie w realizacji programu kolejowego. - Jesteśmy trzy i pół roku po rozpoczęciu perspektywy unijnej, a jeszcze ani jedna złotówka nie została zafakturowana. Firmy nie żyją z ogłaszanych przetargów, firmy żyją z wykonawstwa i sprzedaży - mówi Tomaszewski.

Kolejarze, chcąc wykorzystać unijne pieniądze, muszą zakontraktować wszystkie prace do końca 2020 r. To z kolei oznacza kumulację prac - podobnie jak w przypadku dróg. Wszystkie umowy trzeba więc podpisać przez najbliższe trzy lata. To mało czasu. - Kumulacja robót w tak krótkim czasie spowoduje, że trzeba będzie zamykać całe linie kolejowe. Narzekamy na remonty na kolei, ale prawdziwe wyzwania są dopiero przed nami - ocenia Jarosław Tomaszewski.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(95)
LOLO
6 lat temu
Ceny betonu... Jeśli Balcerowicz sprzedał wszystkie cementownie zachodnim koncernom, to czemu się dziwić??? Polski frajer będzie skrojony równo i gładko.
y6ry
6 lat temu
Niestety tak jest , nie zawsze warto iśc do pracy tam gdzie szukają ludzi do pracy !
mowe
6 lat temu
Ja pracowałem przez 14 lat po budowach ! były to lata męki praca po 10 godzin + 2 soboty . W ciągu tych lat zostałem oszukany przez pracodawców na (skłatki ubezpieczeniowe jak również nie otrzymałem wynagrodzenia za pracę ) .Oficjalnie pożegnałem sektor budowlany !!!!!!!! (wery end) nie mam zamiaru pracować w takim czymś .A wszystkim moim oszustą (pracodawcom ) serdecznie dziękuję ?.Już nigdy nie podejmę się pracy po budowach za półdarmo ? .Co mnie obchodzą czyjeś budowy !!!!!!!!!!!!
PanKracy
7 lat temu
Wlaśnie wyraźnie widać po tym jak się porówna wzrosty cen materiałów, że trzeba z betonu robić drogi. Nie dość że taniej to, jeszcze się nie rozejdą w szwach zaraz i nie rozjadą pod kołami cięższych samochodów
momo
7 lat temu
firmy poupadały bo poprzedni rząd nie płacił za wykonanie robót przy autostradach ,pamietacie protesty tych firm i przekrety przy budowach
...
Następna strona