Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Czy leci z nami pilot? Pułapki na nowego prezesa PLL LOT

0
Podziel się:

Przed nowym prezesem LOT Rafałem Milczarskim stoi sporo wyzwań. Musi się uporać nie tylko z fatalnymi wynikami finansowymi przewoźnika czy niekończącą się restrukturyzacją.

Czy leci z nami pilot? Pułapki na nowego prezesa PLL LOT
(Aero Icarus/Flickr (CC BY-NC-SA 2.0))

Przed nowym prezesem LOT Rafałem Milczarskim stoi sporo wyzwań. Musi się uporać z fatalnymi wynikami finansowymi przewoźnika i niekończącą się restrukturyzacją. Czeka go też przeprawa ze związkami zawodowymi i ministerstwem skarbu. To ostatnie może być szczególnie trudne, bo Milczarski ma opinię człowieka bezkompromisowego, który bez ogródek mówi, co myśli.

Wybór Milczarskiego na fotel prezesa LOT kończy kilkumiesięczny okres bezkrólewia w spółce, który nastał po rezygnacji Sebastiana Mikosza. Mikosz złożył rezygnację, bo ministerstwo skarbu zatrzymało proces jego prywatyzacji. Po odejściu Mikosza obowiązki prezesa pełnił Marcin Celejewski. Wiadomo było jednak, że jego prezesowanie jest tymczasowe – w okresie wyborczym i zmiany władzy LOT chwilowo zszedł z radarów polityków.

Jednak kiedy tylko minister skarbu w rządzie PiS Dawid Jackiewicz okrzepł na stanowisku, zapowiedział, że prezes LOT będzie wybrany najpóźniej na przełomie stycznia i lutego. Milczarski został wybrany na prezesa 28 stycznia.

Kim jest nowy prezes

Szalenie dynamiczny, charyzmatyczny, twardy – tak mówią o Milczarskim osoby, które znają go z branży kolejowej. Bo nowy prezes LOT to kolejny po Celejewskim zaciąg z kolei - Celejewski, zanim trafił do LOT był prezesem PKP Intercity. Jednak o ile u Celejewskiego praca w PKP była epizodem, to Milczarski budował kolejowego przewoźnika Frightliner PL od podstaw. – Doprowadził Frightlinera do kilkuprocentowego udziału w rynku od zera, co na zabetonowanym kolejowym rynku jest ogromnym sukcesem – mówi jeden z kolejowych ekspertów. – Ma mocno prawicowe poglądy i nigdy tego nie ukrywał. Jednocześnie jest bardzo prorynkowy – dodaje.

Wiadomo też, że do pracy w LOT podchodzi bardzo poważnie. – Właściwie od miesiąca siedzi w tym LOT po 12-14 godzin dziennie i wgryza się we wszystko, co dotyczy tej spółki – mówi nam jeden ze współpracowników nowego prezesa.

Pytanie, jak Milczarski, który do tej pory pracował w prywatnych spółkach, poradzi sobie w firmie państwowej, której wyniki bywają tematem sejmowych debat. Nasz rozmówca uważa, że może mieć on kłopot z podporządkowaniem się politykom. – Zawsze mówi otwarcie o swoich poglądach. Tymczasem w firmach państwowych rola prezesa jest inna niż w firmach prywatnych. Tu już nie chodzi tylko o maksymalizowanie zysku, ale też ważenie racji, czy uspakajanie nastrojów – mówi.

Czy leci z nami pilot

O uspokojenie nastrojów w spółce może być akurat trudno. Nowego prezesa czeka przeprawa ze związkami zawodowymi. To codzienność szefa LOT-u. To właśnie konflikt ze związkowcami doprowadził do pierwszej dymisji Mikosza w 2010 r. Związki pisały też listy do premiera Donalda Tuska o odwołanie kolejnego prezesa Marcina Piróga. Powody zatargów były różne. A to stewardessy domagały się dodatkowych dwóch dni odpoczynku po lotach do krajów z inną strefą czasową, a to piloci chcieli przywrócenia możliwości prania mundurów na koszt pracodawcy i noclegów w czterogwiazdkowych hotelach, a nie w trzygwiazdkowych jak proponował zarząd.

Obecnie spór toczy się o wypowiedzenie układu zbiorowego i zmianę systemu płac – te mają być uzależnione od efektywnie przepracowanych godzin, z niskimi płacami podstawowymi. Pracownicy ruszyli do sądu i do tej pory wygrali cztery sprawy. Gdyby wszystkie się tak zakończyły, to LOT musiałby zwiększyć fundusz płac o 50 mln złotych. A tych pieniędzy w kasie po prostu nie ma.

Czy LOT umie zarabiać

Poza sporem zbiorowym, Milczarski będzie musiał zająć się finansami LOT-u. A te są słabiutkie. Zeszły rok przewoźnik zamknie najprawdopodobniej ze stratą 250 mln zł. W tym 25 mln zł to strata na działalności podstawowej, czyli wożeniu pasażerów. – Wyniki za zeszły rok mogą być bardzo zaburzone – uważa analityk transportowy Adrian Furgalski. – Na wyniki mogła rzutować upadłość Eurolotu, który dowoził LOT-owi pasażerów. Trudno więc powiedzieć, czy te straty to wynik złego zarządzania, czy też wpłynęło na nie coś jeszcze – dodaje.

*prognoza

źródło: PLL LOT

Faktem jest, że przez ostatnie osiem lat w firmie tylko w jednym roku udało się zarobić na lataniu, a dziś LOT istnieje tylko dzięki państwowej kroplówce. W 2014 r. Polskie Linie Lotnicze LOT otrzymały 600,5 mln zł pomocy publicznej, co stawia spółkę na trzecim miejscu wśród największych beneficjentów tej pomocy. W latach 2008-2013 LOT stracił na samym lataniu ponad 800 mln zł. W 2014 r. nastąpiło odbicie – plus na działalności podstawowej sięgnął 99 mln zł. Ale za zeszły rok znów jest minus 25 mln.

Pomoc dla przewoźnika musiała zaakceptować Komisja Europejska. Bruksela wydała zgodę na podłączenie spółki do państwowej kroplówki, ale w zamian zażądała cięć w siatce połączeń. Od początku tego roku przewoźnik może już wrócić na wszystkie połączenia i otwierać nowe. Ten rok, jak zapowiadały jeszcze kilka miesięcy temu władze spółki, miał być przełomowy – LOT miał wreszcie wzbić się na wyżyny. W siatce pojawiły się rejsy do Tokio, Bangkoku i Seulu, a strategia zakładała, że w ciągu 10 lat firma urośnie dwukrotnie. Ale ostatnie wypowiedzi szefostwa firmy wskazywały, że zanim to nastąpi, firmę czekają jeszcze dwa trudne lata. Kolejne.

Jaki pomysł na LOT

- Właściwie trudno na razie powiedzieć, co nowy prezes może chcieć zrobić w Locie – mówi Adrian Furgalski. – Wszystko zależy od tego, jaki pomysł na przyszłość spółki będzie miał minister skarbu. Do tej pory koncepcje zmieniały się za każdym razem, jak zmieniał się minister – dodaje.

Minister Jackiewicz zapowiada, że będzie szukał dla LOT-u inwestora kapitałowego. Jednocześnie skarb nie chce tracić kontroli nad spółką, a w przedwyborczych zapowiedziach rządzącego dziś PiS padały deklaracje, że nie ma mowy o sprzedaży narodowego przewoźnika. – Mam ambicję, by wyprowadzić LOT na prostą w ciągu kilku miesięcy – deklarował szef resortu skarbu. Jednak więcej szczegółów nie podaje.

Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, resort rozmawia z jednym z zagranicznych funduszy inwestycyjnych, ale te rozmowy nie są szczególnie intensywne. Pojawiają się również pomysły uzyskania synergii między narodowym przewoźnikiem lotniczym, a narodowym przewoźnikiem kolejowym, czyli PKP Intercity. Jednak PKP Intercity samo jest w trudnej sytuacji finansowej, kilka miesięcy temu zarząd PKP wpompował w spółkę miliard złotych ze sprzedaży PKP Energetyki. Dlatego ewentualne kojarzenie tych firm ze sobą wydaje się ryzykowne. W branży nie brakuje jednak spekulacji, że wybór człowieka z kolei na stanowiska szefa LOT nie jest przypadkowe.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)