Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czy to już koniec taniego paliwa? Dziś "najważniejsze spotkanie od 30 lat"

0
Podziel się:

W Ad-Dausze odbędą się w niedzielę rozmowy krajów producentów ropy w sprawie ewentualnego zamrożenia produkcji, co miałoby zrównoważyć rynki naftowe i podbić ceny surowca.

Czy to już koniec taniego paliwa? Dziś "najważniejsze spotkanie od 30 lat"
(AP/FOTOLINK)

W Dosze toczą się rozmowy krajów wydobywających ropę w sprawie ewentualnego zamrożenia produkcji, co miałoby zrównoważyć rynki naftowe i podbić ceny surowca. Według zachodnich mediów jest to najważniejsze takie spotkanie od 30 lat. Eksperci w Polsce jednak nie są jednomyślni co do efektów spotkania w stolicy Kataru oraz tego, czy zauważymy to na stacjach paliw. - Porozumienie jest blisko, jestem optymistą - powiedział minister energetyki Kuwejtu tuż przed rozpoczęciem rozmów.

Aktualizacja: 13:46

Według najnowszych doniesień, negocjacje opóźniają się z powodu tarć na linii Arabia Saudyjska - Iran, ale do porozumienia nie jest już daleko. - Umowa jest już na stole - powiedział Bloombergowi Wilson Pastor z Ekwadoru, przedstawiciel państw OPEC. - Pozostały już tylko jakieś nieścisłości jeżeli chodzi o poszczególne zapisy. Do wieczora powinniśmy się jednak dogadać.

Bloomberg podaje również, że oś sporu stanowi Iran i Arabia Saudyjska, które mają sprzeczne interesy. "Saudowie w ostatniej chwili zażądali, by porozumienie zawarli wszyscy członkowie OPEC, nawet nieobecny podczas rozmów w Katarze Iran" - dodaje z kolei Reuters.

Będzie przełom?

"Wszystkie oczy zwrócone będą w ten weekend na Dohę" - pisze o spotkaniu w stolicy Kataru CNBC. Kraje OPEC oraz inni producenci surowca mają zdecydować o zamrożeniu produkcji ropy do października, utrzymując poziom wydobycia ze stycznia bieżącego roku.

A co dalej? - W październiku spotkamy się ponownie i wtedy zastanowimy się, jakie powinny być dalsze kroki - mówi jeden z uczestników spotkania, cytowany przez Reutersa.

Rosja, która chce odgrywać rolę lidera w tym gronie, zainwestowała w to spotkanie spory kapitał polityczny.

Już sama perspektywa rozmów, w których udział wezmą producenci z OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową), jak i kraje spoza kartelu, podbiła ceny surowca o 35 proc. - Wzrosty, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie to efekt oczekiwań na osiągnięcie porozumienia w sprawie zmrożenia produkcji ropy - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Urszula Cieślak, specjalista rynku ropy naftowej BM Reflex.

- To już jest sukcesem Rosji, bo przy cenie w okolicach 40 dolarów za baryłkę, osiąga ona stan równowagi finansowej, czyli kumuluje rezerwy finansowe - powiedział PAP ekspert rynku ropy Andrzej Szczęśniak.

Zobacz, jak kształtowały się ceny ropy brent od początku 2016 roku

W ostatnich tygodniach cena surowca odbiła się od dna. Jeszcze na początku roku za baryłkę trzeba było zapłacić mniej niż 30 dolarów, teraz jest to już o prawie 50 procent więcej.

Z dużej chmury mały deszcz?

Inwestorzy jednak bardziej reagują na sam fakt spotkania, niż na jego wynik. Efektem mogą być znaczne przeceny na rynku w przyszłym tygodniu. - Niezależenie od wyniku rozmów, dużo bardziej prawdopodobne są spadki cen ropy niż ich wzrost lub utrzymanie się na dotychczasowym poziomie - komentuje w rozmowie z money.pl Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ. - Nawet jeżeli kolejne kraje zobowiążą się do zmrożenia produkcji ropy naftowej, to prawdopodobnie cena surowca spadnie. Wzrost cen, który obserwujemy w ostatnim czasie pokazuje, że inwestorzy "kupują plotki” o ewentualnym porozumieniu, a po niedzielnym spotkaniu możemy mieć do czynienia z „sprzedawaniem faktów”.

W rozmowie z CNBC rosyjski minister finansów Anton Siłuanow również przyznał, że Rosja nie spodziewa się, że porozumienie to doprowadzi do podbicia cen ropy. - W sytuacji, w której tempo globalnego wzrostu spowalnia, a producenci gromadzą nadwyżki surowca, nie ma podstaw do mówienia o wzroście cen ropy - dodał minister. Siłuanow wyjaśnił też, że Rosja opiera swe prognozy ekonomiczne na założeniu, że cena ropy utrzyma się na obecnym poziomie, bliskim 40 dol. za baryłkę i przy takich stara się równoważyć swoją sytuację finansową.

Celem negocjacji w Dosze ma być zamrożenie wydobycia ropy na poziomie, który pozwoliłby zatrzymać spadki cen spowodowane kryzysem nadpodaży. Jednak paradoksalnie, spotkanie może zdaniem ekspertów doprowadzić do odwrócenia trendu i powrotu do spadków cen surowca.

- Jeżeli producenci ropy się nie dogadają, to będziemy mieli do czynienia ze spadkiem cen ropy o kilka dolarów za baryłkę. Notowania surowca mogą spaść poniżej 40 dolarów, ale nie musi to oznaczać, że pozostaną na tym poziomie przez dłuższy czas - mówi nam Urszula Cieślak. Z kolei Dorota Sierakowska dodaje, że "jeżeli do porozumienia nie dołączą kolejne kraje lub okaże się, że jego treść nie niesie za sobą żadnych konkretów, to spadek cen ropy będzie jeszcze mocniejszy".

- W tym wypadku nie można wykluczyć przeceny surowca do poziomu poniżej 40 dolarów za baryłkę. Dynamiczny wzrost cen ropy, który obserwowaliśmy w ostatnich dniach, prawdopodobnie zostanie zniwelowany - uważa Sierakowska. - Jedynym czynnikiem, który mógłby przyczynić się do dalszych podwyżek, byłoby zobowiązanie się producentów tego surowca do obniżki produkcji, ale na to praktycznie nikt nie liczy.

Nie chodzi o ropę, a o politykę

Rosja i Arabia Saudyjska rozpoczęły rozmowy na temat zamrożenia produkcji już w styczniu. W marcu pojawiły się pogłoski, że Moskwa chce utworzyć z OPEC globalny kartel naftowy, który kontrolowałby 73 proc. eksportu ropy. "Business Insider" nazwał dyplomatyczne rozgrywki Rosji "mistrzowskim posunięciem" polegającym na wykorzystaniu kryzysu na rynkach surowca do utworzenia superkartelu, w którym najważniejszym rozgrywającym byłaby Moskwa.

Spotkanie w Katarze będzie tym uważniej obserwowane, że - jak prognozował "Business Insider" - jeśli "Rosji uda się zbudować konsensus, choćby niewielki, to umocni ona swoją pozycję lidera" państw naftowych. Zdaniem Andrzeja Szczęśniaka Rosja osiągnęła już sukces dyplomatyczny, stając się rzecznikiem kompromisu między Arabią Saudyjską a Iranem. Choć Kremlowi nie udało się doprowadzić do tego, co byłoby jeszcze większym "prestiżowym sukcesem, czyli do zorganizowania spotkania np. w Petersburgu" - dodaje ekspert.

To, że do porozumienia może nie dojść, potwierdza Arabia Saudyjska. Książę Mohammed bin Salman as Saud, drugi w kolejce do tronu, oznajmił ostatnio, że Rijad nie ma zamiaru zamrażać wydobycia surowca, o ile wszyscy ważni producenci ropy, włącznie z Iranem, nie zdecydują się na taki krok.

Tymczasem Teheran ogłosił, że jego minister nie ma nawet zamiaru uczestniczyć w spotkaniu w Dosze. Iran po latach embarga na eksport ropy ma zamiar zwiększyć wydobycie i odzyskać rynki. Wobec tego bojkotu trudno wiec spodziewać się, żeby Iran poszedł ręka w rękę z Rosją i ewentualnie Arabią Saudyjską.

Z drugiej strony, kraj rządzony przez Władimira Putina też nie świeci przykładem. Jak podaje portal OilPrice.com, Moskwa zwiększyła wydobycie ropy do najwyższego poziomu od 30 lat. Ze względu na specyfikę swego wydobycia nie może też szybko ograniczać go w taki sposób, jak np. Arabia Saudyjska.

Taniej na stacjach nie będzie

"Forbes" przewiduje, że nawet, jeśli spotkanie w Dosze okaże się fiaskiem, jego uczestnicy będą się starali się przedstawić je jako umiarkowany sukces, by nie spowodować dramatycznego spadku cen ropy. Co więcej, takie fiasko byłoby ciosem dla Moskwy, która "zainwestowała znaczący polityczny kapitał w odegranie roli lidera i pośrednika między Teheranem a Rijadem" - dodaje "Forbes".

Eksperci banku Societe Generale opublikowali swoją analizę, w której oceniają, że szanse na porozumienie o zamrożeniu wydobycia ropy "nie przekraczają 50 proc."

- Tak czy inaczej Rosja prowadzi mistrzowską dyplomację energetyczną angażując się w rozmowy z OPEC - uważa Szczęśniak. Eksperci AP są podobnego zdania: w minionym tygodniu nadzieje na to, że spotkanie w Katarze pomoże zrównoważyć rynek naftowy i zmniejszyć kryzys nadpodaży sprawiły, że ropa, która jeszcze w styczniu kosztowała mniej niż 30 dol. za baryłkę, podrożała do ponad 40 dol.

Kierowcy raczej nie maja co liczyć się obniżki na stacjach paliw. - W przyszłym tygodniu możemy się spodziewać podwyżek. Szczególnie dotyczy to cen benzyn, gdyż marża na tym paliwie jest minimalna - prognozuje Urszula Cieślak. - Potencjał do wzrostów jest, gdyż od tegorocznego minimum z lutego, ceny benzyny w hurcie wzrosły o ponad 14 procent, a na stacjach mamy do czynienia z podwyżką rzędu niespełna 7 procent.

- W ubiegłym tygodniu ceny na stacjach wzrosły o blisko 5 groszy na litrze. Spodziewam się, że o tyle samo wzrosną ceny w przyszłym i to niezależenie od tego, jak będzie się zachowywał rynek hurtowy - uważa ekspert BM Reflex i dodaje, że jedyna szansa na minimalne obniżki to fiasko niedzielnych rozmów. - W takim wypadku w ostatnim tygodniu kwietnia możemy liczyć na spadek cen na stacjach. Jeżeli jednak producenci ropy dogadają się w kwestii zamrożenia produkcji, to taniej nie będzie - kończy Urszula Cieślak.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)