Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Inflacja w Polsce. Analitycy BIEC uważają, że ceny będą rosły coraz szybciej

13
Podziel się:

Według analityków, należy bardzo mocno liczyć się z przyspieszonym, w stosunku do wcześniejszych prognoz, tempem wzrostu cen.

Inflacja w Polsce. Analitycy BIEC uważają, że ceny będą rosły coraz szybciej
(Waszkiewicz/REPORTER)

Szybko odbijająca inflacja będzie kolejnym czynnikiem zwiększającym ryzyko inwestycyjne dla sektora prywatnego, twierdzą analitycy Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI) w lutym wzrósł o 0,7 pkt w stosunku do stycznia.

Według analityków, biorąc pod uwagę trwałość dotychczasowej wzrostowej tendencji wskaźnika, obserwowanej od końca 2015 r. oraz jej siłę, należy bardzo mocno liczyć się z przyspieszonym, w stosunku do wcześniejszych prognoz, tempem wzrostu cen.

"Przejście z deflacji do inflacji może być zarówno dla konsumentów, jak i całej gospodarki szokiem, który spowoduje w pierwszej kolejności zmniejszenie siły nabywczej gospodarstw domowych, a następnie ograniczenie tempa rozwoju gospodarczego. Szybko odbijająca inflacja będzie ponadto kolejnym czynnikiem zwiększającym ryzyko inwestycyjne dla sektora prywatnego - zarówno rodzimego, jak i zagranicznego" - napisało BIEC w komunikacie.

Według BIEC do wzrostu wskaźnika WPI w tym miesiącu przyczyniły się wszystkie jego składowe, jednak w największym stopniu wzrost ten wynikał z utrzymywania się, podobnie jak przed miesiącem, ze wzrostu cen surowców na światowych rynkach oraz zwiększonych oczekiwań inflacyjnych konsumentów i przedstawicieli przedsiębiorstw.

BIEC poinformowało, że indeks cen surowców IMF, obejmujący zarówno surowce przemysłowe, jak i żywnościowe, w styczniu 2017 r. wzrósł o ponad 40 proc. w stosunku do stanu sprzed roku. "Najbardziej zdrożały surowce energetyczne (o blisko 70 proc.), znaczący wzrost cen odnotowano w przypadku metali (o blisko 40 proc.). Relatywnie wolniej drożały surowce żywnościowe - o około 12 proc. w stosunku do sytuacji sprzed roku. Dla producentów importujących surowce oznacza to wzrost kosztów produkcji, co zwiększa ich skłonność do podnoszenia cen na oferowane produkty" - napisano.

Zdaniem analityków, kluczowy dla kształtowania tych kosztów jest również kurs złotego względem głównych światowych walut. "Kurs złotego względem euro po niewielkim osłabieniu pod koniec ubiegłego roku, powrócił do swego poprzedniego poziomu. W tym samym czasie złoty osłabił się również względem dolara amerykańskiego, jednak nadal pozostaje słabszy względem tej waluty niż średnio w całym 2016 roku. Ze względu na dominującą pozycję waluty amerykańskiej w rozliczeniach na rynku surowcowym, może to mieć istotny wpływ na wzrost kosztów produkcji u polskich producentów importujących surowce" - czytamy w komunikacie.

BIEC zwróciło uwagę, że producenci dostrzegają ten czynnik, a część z nich zapewne już odczuła wzrost kosztów importu, stąd w ostatnich miesiącach znacząco zwiększył się odsetek menedżerów planujących podnoszenie cen na produkowane wyroby. "Wskaźnik oczekiwań inflacyjnych wśród producentów był najwyższy od 2012 roku. W grupie ankietowanych menedżerów odnotowano ośmioprocentową przewagę firm planujących podwyżki nad tymi, którzy zamierzają ceny obniżać. Największą skłonność do podwyżek wyrażają przedstawiciele przemysłu paliwowego. Znaczący wzrost tych oczekiwań odnotowano również w branży odzieżowej, która stosunkowo długo dotknięta była dekoniunkturą i dominowały w niej tendencje do obniżania cen. Wśród przedstawicieli wszystkich branż oraz bez względu na wielkość firmy, skłonności do podnoszenia cen wyraźnie nasiliły się" - napisano.

Jak podkreślono, nieco odmiennie kształtują się w ostatnim czasie oczekiwania inflacyjne konsumentów, które znacząco wzrosły pod koniec ubiegłego roku, zaś w kolejnych miesiącach nieznacznie zmniejszyły się. "Pozostają jednak na podwyższonym poziomie w stosunku do notowań z pierwszej połowy ubiegłego roku. W ciągu ostatnich trzech miesięcy blisko dwukrotnie zwiększył się odsetek konsumentów spodziewających się przyspieszonego wzrostu cen, a blisko trzykrotnie zmniejszył się odsetek tych, którzy spodziewają się ich spadku" - zaznaczono w komunikacie.

Przypomnijmy, że zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów, w grudniu mieliśmy do czynienia z podwyżką cen względem ich poziomu z grudnia 2015 r. W ten sposób inflacja powróciła po ponad dwóch latach przerwy. Dużą niespodzianką była jednak skala tej zmiany (0,8 proc.). Początkowo zakładano wzrosty cen rok do roku na poziomie 0,5 proc., co już i tak wydawało się być wysokim wynikiem.

Główny Urząd Statystyczny potwierdził wtedy, że ciągu miesiąca wzrosły aż o 0,7 proc. To największa podwyżka od marca 2011 roku.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(13)
zs
7 lat temu
Drukują pieniądze to ibinflacja się pojawia. To najprostszy sposób by zabrać Polakom oszczędności! Za chwilę i te 500 + będzie g. warte... cóż niby prawica ale komuna wróciła. Tylkonpatrzeć jak wszystko zbankrutuje.
zs
7 lat temu
Oszczędzam od lat teraz dziadowski pis zeżre moje oszczędności.. hwdp pis
ZYX-PL
7 lat temu
Co za bzdury, "W" znowu korzysta z usług pseudo ekonomistów, nic tylko podbijacie bębenek. Żałosne.
buba
7 lat temu
Kredytobiorcy, wyborcy PiS mogę Wam pogratulować wyboru tej partii. Nie podobała Wam się ciepła woda w kranie, będziecie mieć suchy chleb i zimną wodę do popicia. No cóż- Polak zawsze głupi.
rydzol
7 lat temu
dopoki te pisowskie nieudaczniki beda przy wladzy tak bedzie a pewnie jeszcze gorzej oni sa tylko dobrzy w klamaniu I modleniu sie