Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Mieszkanie+ ukazuje "trudny do pojęcia brak kompetencji rządzących". Była wiceminister miażdży program PiS

266
Podziel się:

Pomysł ten nie jest ani kompleksowy, ani pierwszy, ani nawet nie jest programem - pisze Irena Herbst.

Mieszkanie+ ukazuje "trudny do pojęcia brak kompetencji rządzących". Była wiceminister miażdży program PiS
(PAP/Paweł Supernak)

3 czerwca premier Beata Szydło ogłosiła założenia programu "Mieszkanie+", który - zdaniem rządu, ma w przyszłości znacznie poprawić dostępność mieszkań w Polsce, między innymi dzięki budowie mieszkań czynszowych. Pani premier oświadczyła przy tym, że jest to pierwszy kompleksowy program mieszkaniowy wprowadzany w Polsce po 1989 r. Niestety, w rzeczywistości nie jest ani kompleksowy, ani pierwszy, ani nawet nie jest programem. Jest natomiast świadectwem trudnego do pojęcia braku wiedzy i kompetencji rządzących - pisze Irena Herbst, była wiceminister budownictwa i gospodarki, obecnie prezes zarządu Fundacji Centrum Partnerstwo Publiczno-Prywatnego.

Kompleksowy charakter miał ogłoszony w 1992 r. rządowy program pt. Ład Mieszkaniowy. Wdrażany konsekwentnie do ok. 2000 r. obejmował:

  • reformę czynszów komunalnych (stanowienie ich przez gminy - 3 proc. wartości odtworzenia, wprowadzenie dodatków mieszkaniowych),
  • własność mieszkaniową (m.in. wprowadzenie wspólnot mieszkaniowych),
  • wspieranie budowy mieszkań na wynajem o umiarkowanych czynszach dla rodzin średnio zamożnych (kredyty preferencyjne udzielane z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego w BGK) ,
  • utworzenie Towarzystw Budownictwa Społecznego (TBS),
  • utworzenie Kas Mieszkaniowych dla oszczędzania na cele mieszkaniowe,
  • wspieranie prywatnej budowy mieszkań na wynajem (ulgi podatkowe) ,
  • ulgi podatkowe dla kupujących i remontujących mieszkania,
  • dotacje dla remontów termomodernizacyjnych,
  • nowe prawo budowlane i ustawę o planowaniu przestrzennym itd. itp.

W ramach tego programu powstało ponad 300 TBS-ów, wybudowano ok. 100 tys. mieszkań za 6 mld zł kredytów udzielonych przez Krajowy Fundusz Mieszkaniowy (w tym 4 mld z budżetu, a 2 mld w ramach pożyczki z EBI i EBOiR). Wspólnoty mieszkaniowe zdają swój gospodarski i obywatelski egzamin (tysiące remontów budynków, stymulowanie współpracy mieszkańców w zarządzaniu budynkami).

Niestety, po 2000 roku kolejne rządy wycofywały się z przyjętych w programie rozwiązań. Zlikwidowano ulgi podatkowe dla oszczędzających w kasach mieszkaniowych i kupujących/remontujących mieszkania (rząd AWS-UW). Kosztem znacznego ograniczenia wsparcia dla mieszkań na wynajem uruchomiono za ok. 7 mld zł program dochodzenia do własności mieszkania "Rodzina na Swoim" (rząd PIS). Całkowicie zlikwidowano wsparcie dla mieszkań na wynajem i uruchomiono, za kolejne 5 mld zł, jeszcze jeden program kupowania mieszkań - "Mieszkanie dla Młodych" ( rząd PO-PSL).

Dopiero w trzecim kwartale 2015 r. rząd ponownie uruchomił wsparcie publiczne dla mieszkań na wynajem o umiarkowanym czynszu - 4 mld zł na kredyty preferencyjne udzielane przez BGK dla TBS-ów i spółek komunalnych.

Ogłoszony obecnie program "Mieszkanie Plus" nie jest żadnym spójnym zapisem celów i działań. To zlepek pomysłów niepowiązanych z instrumentami ich wdrożenia. Dotyczy jedynie kilku problemów nękających polskie mieszkalnictwo i nawet w tym zakresie ujawnia brak profesjonalizmu i wiedzy o tym, co już istnieje.

W wystąpieniu rządowym nie wspomniano np. o działającym już programie mieszkań na wynajem skierowanym do tej samej grupy dochodowej. Należy domniemywać, że rząd PiS odkrył jeszcze raz tę samą prawdę, która dotarła do polityków PO po wielu latach perswazji - konieczność preferencji dla budowy mieszkań na wynajem - i jeszcze raz ofiarowuje te same 4 mld zł. Warto zresztą wiedzieć, że kredyty o wartości 400 mln już uruchomiono, nie czekając na nowy program rządowy, który ma przecież, według zapowiedzi, ruszyć dopiero w 2018 r.

Nie wspomniano też o działających nadal - pod nadzorem BGK - kasach mieszkaniowych, wspierających oszczędzanie na cele mieszkaniowe. Nie trzeba zatem wyważać otwartych już drzwi - wystarczy przywrócić ulgę podatkową dla tych oszczędności, by nastąpił szybki wzrost długoterminowych oszczędności, tak potrzebnych i rodzinom, i systemowi bankowemu, i gospodarce.

Niektóre z ujawnionych pomysłów są groźne. Dotyczy to w szczególności powiązania wynajmu mieszkania z opcją kupna. To nie tylko znacznie droższy sposób dochodzenia do własności mieszkania niż kredyt bankowy (zatem pomoc publiczna musi być większa), ale także rozwiązanie powodujące silniejsze "uwiązanie" w miejscu zamieszkania, jako że zmiana miejsca zamieszkania staje się trudniejsza. Takie rozwiązanie systemowo stosowała chyba tylko Hiszpania, co przyczyniło się do głębokiego kryzysu na rynku nieruchomości w tym kraju.

Są też w proponowanym programie pomysły, które nie w pełni respektują przyjęte w Konstytucji RP zasady ustrojowe. Nawet jeśli przekazywanie gruntów państwowych na cele mieszkaniowe się powiedzie (co jest nieoczywiste, bo np. tereny PKP są własnością spółek prawa handlowego i nie mogą ich wykorzystywać z naruszeniem ich interesu), to tereny te w znakomitej większości nie nadają się pod budownictwo mieszkaniowe. Może to być również niezgodne z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego lub/i strategiami samorządów terytorialnych. Z kolei ustanawianie ceny jednego m. kw. mieszkania czy wysokości czynszu przez państwo - takich samych dla wszystkich miast i budów, to próba powrotu do słusznie minionych czasów.

W demokratycznym państwie gospodarki rynkowej nie przystoi ministrom czy premierowi operować tak kolokwialnymi pojęciami jak "tanie mieszkanie". Nie ma tanich mieszkań. Wszędzie na świecie, w krajach bogatych i biednych, mieszkanie kosztuje wielokrotność rocznych dochodów rodziny. Dlatego kupujemy je na kredyt i dlatego jego spłata rozłożona jest na 30 - 40 lat. Dlatego w większości krajów udział mieszkań na wynajem w ogólnym zasobie mieszkań jest wysoki. I tak np. w bogatej Szwajcarii wynosi on blisko 70 proc., w Holandii, Niemczech, Francji czy Danii 60 proc. A w Polsce? Ledwie 20 proc.

Powinnością dobrego programu mieszkaniowego jest stworzenie warunków zarówno dla większej dostępności mieszkań na wynajem, jak i możliwości zakupu mieszkań. Ponieważ mamy patologiczną strukturę własności, ponieważ aż 60 proc. rodzin w Polsce nie posiada zdolności kredytowej pozwalającej kupić mieszkania, ponieważ z powodu braku mieszkań na wynajem wewnętrzne procesy migracyjne mają charakter śladowy i łatwiej jest emigrować "za pracą" do Irlandii czy Niemiec niż np. z Suwałk do Poznania, niezbędne jest, by polityka mieszkaniowa dawała priorytet wsparcia ze środków publicznych budownictwu na wynajem. Przedstawiony program rządowy nie spełnia tego warunku. Głośne zapewnianie o wyjątkowych walorach programu nie wystarczy.

Więcej o propozycjach naprawy sytuacji można przeczytać we wcześniejszym tekście umieszczonym w serwisie "Polityka oparta na wiedzy" tutaj.

Poniższy tekst publikujemy dzięki uprzejmości serwisu www.wiedzadlapolityki.wordpress.com.W oryginalnej wersji można go znaleźć klikając w ten link.

3 czerwca premier Beata Szydło ogłosiła założenia programu „Mieszkanie Plus”, który – zdaniem rządu, ma w przyszłości znacznie poprawić dostępność mieszkań w Polsce, między innymi dzięki budowie mieszkań czynszowych. Pani premier oświadczyła przy tym, że jest to pierwszy kompleksowy program mieszkaniowy wprowadzany w Polsce po 1989 r. Niestety, w rzeczywistości nie jest ani kompleksowy, ani pierwszy, ani nawet nie jest programem. Jest natomiast świadectwem trudnego do pojęcia braku wiedzy i kompetencji rządzących.

Kompleksowy charakter miał ogłoszony w 1992 r. rządowy program pt. Ład Mieszkaniowy. Wdrażany konsekwentnie do ok. 2000 r. obejmował:

  • reformę czynszów komunalnych (stanowienie ich przez gminy – 3% wartości odtworzenia, wprowadzenie dodatków mieszkaniowych),
  • własność mieszkaniową (m.in. wprowadzenie wspólnot mieszkaniowych),
  • wspieranie budowy mieszkań na wynajem o umiarkowanych czynszach dla rodzin średnio zamożnych (kredyty preferencyjne udzielane z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego w BGK),
  • utworzenie Towarzystw Budownictwa Społecznego (TBS),
  • utworzenie Kas Mieszkaniowych dla oszczędzania na cele mieszkaniowe,
  • wspieranie prywatnej budowy mieszkań na wynajem (ulgi podatkowe),
  • ulgi podatkowe dla kupujących i remontujących mieszkania,
  • dotacje dla remontów termomodernizacyjnych,
  • nowe prawo budowlane i ustawę o planowaniu przestrzennym itd. itp.

W ramach tego programu powstało ponad 300 TBS-ów, wybudowano ok 100 tys. mieszkań za 6 mld zł kredytów udzielnych przez KFM (w tym 4 z budżetu, 2 mld pożyczki z EBI i EBOiR). Wspólnoty mieszkaniowe zdają swój gospodarski i obywatelski egzamin (tysiące remontów budynków, stymulowanie współpracy mieszkańców w zarządzaniu budynkami).

Niestety, po 2000 roku kolejne rządy wycofywały się z przyjętych w programie rozwiązań. Zlikwidowano ulgi podatkowe dla oszczędzających w kasach mieszkaniowych i kupujących/remontujących mieszkania (rząd AWS-UW). Kosztem znacznego ograniczenia wsparcia dla mieszkań na wynajem uruchomiono za ok. 7 mld zł program dochodzenia do własności mieszkania „Rodzina na Swoim” (rząd PIS). Całkowicie zlikwidowano wsparcie dla mieszkań na wynajem i uruchomiono, za kolejne 5 mld zł, jeszcze jeden program kupowania mieszkań – „Mieszkanie dla Młodych” ( rząd PO-PSL).

Dopiero w III kw 2015 r rząd ponownie uruchomił wsparcie publiczne dla mieszkań na wynajem o umiarkowanym czynszu – 4 mld zł na kredyty preferencyjne udzielane przez BGK dla TBS-ów i spółek komunalnych.

Ogłoszony obecnie program „Mieszkanie Plus” nie jest żadnym spójnym zapisem celów i działań. To zlepek pomysłów nie powiązanych z instrumentami ich wdrożenia. Dotyczy jedynie kilku problemów nękających polskie mieszkalnictwo i nawet w tym zakresie ujawnia brak profesjonalizmu i wiedzy o tym co już istnieje W wystąpieniu rządowym nie wspomniano np. o działającym już programie mieszkań na wynajem skierowanym do tej samej grupy dochodowej. Należy domniemywać, że rząd PiS odkrył jeszcze raz tę samą prawdę, która dotarła do polityków PO po wielu latach perswazji – konieczność preferencji dla budowy mieszkań na wynajem, i jeszcze raz ofiarowuje te same 4 mld zł. Warto zresztą wiedzieć, że kredyty o wartości 400 mln już uruchomiono, nie czekając na nowy program rządowy, który ma przecież, według zapowiedzi, ruszyć dopiero w 2018 r. Nie wspomniano też o działających nadal – pod nadzorem BGK – kasach mieszkaniowych, wspierających oszczędzanie na cele mieszkaniowe. Nie trzeba zatem wyważać otwartych już drzwi –
wystarczy przywrócić ulgę podatkową dla tych oszczędności by nastąpił szybki wzrost długoterminowych oszczędności, tak potrzebnych i rodzinom i systemowi bankowemu i gospodarce.
Niektóre z ujawnionych pomysłów są groźne. Dotyczy to w szczególności powiązania wynajmu mieszkania z opcją kupna. To nie tylko znacznie droższy sposób dochodzenia do własności mieszkania niż kredyt bankowy (zatem pomoc publiczna musi być większa), ale także rozwiązanie powodujące silniejsze „uwiązanie” w miejscu zamieszkania, jako że zmiana miejsca zamieszkania staje się trudniejsza. Takie rozwiązanie systemowo stosowała chyba tylko Hiszpania, co przyczyniło się do głębokiego kryzysu na rynku nieruchomości w tym kraju.

Są też w proponowanym programie pomysły, które nie w pełni respektują przyjęte w Konstytucji RP zasady ustrojowe. Nawet jeśli przekazywanie gruntów państwowych na cele mieszkaniowe się powiedzie (co jest nieoczywiste, bo np. tereny PKP są własnością spółek prawa handlowego i nie mogą ich wykorzystywać z naruszeniem ich interesu), to tereny te w znakomitej większości nie nadają się pod budownictwo mieszkaniowe. Może to być również niezgodne z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego lub/i strategiami samorządów terytorialnych. Z kolei ustanawianie ceny 1 m. kw. mieszkania czy wysokości czynszu przez państwo – takich samych dla wszystkich miast i budów, to próba powrotu do słusznie minionych czasów.

W demokratycznym państwie gospodarki rynkowej nie przystoi ministrom czy premierowi operować tak kolokwialnymi pojęciami jak „tanie mieszkanie”. Nie ma tanich mieszkań. Wszędzie na świecie, w krajach bogatych i biednych, mieszkanie kosztuje wielokrotność rocznych dochodów rodziny. Dlatego kupujemy je na kredyt i dlatego jego spłata rozłożona jest na 30 – 40 lat. Dlatego w większości krajów udział mieszkań na wynajem w ogólnym zasobie mieszkań jest wysoki. I tak np. w bogatej Szwajcarii wynosi on blisko 70%, w Holandii, Niemczech, Francji czy Danii 60%. A w Polsce? Ledwie 20%*. *

Powinnością dobrego programu mieszkaniowego jest stworzenie warunków zarówno dla większej dostępności mieszkań na wynajem jak i możliwości zakupu mieszkań. Ponieważ mamy patologiczną strukturę własności, ponieważ aż 60% rodzin w Polsce nie posiada zdolności kredytowej pozwalającej kupić mieszkanie, ponieważ z powodu braku mieszkań na wynajem wewnętrzne procesy migracyjne mają charakter śladowy i łatwiej jest emigrować „za pracą” do Irlandii czy Niemiec niż np. z Suwałk do Poznania, niezbędne jest, by polityka mieszkaniowa dawała priorytet wsparcia ze środków publicznych budownictwu na wynajem. Przedstawiony program rządowy nie spełnia tego warunku. Głośne zapewnianie, o wyjątkowych walorach programu nie wystarczy.

Więcej o propozycjach naprawy sytuacji można przeczytać we wcześniejszym tekście umieszczonym w serwisie „Polityka oparta na wiedzy” tutaj.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(266)
WYRÓŻNIONE
103545
8 lat temu
Głupszego programu trudno wymyślić.Za tzw. Gierka PKO pożyczyło mi 150 000 na 25 lat na 3% w stosunku rocznym na budowę domu 120 m2. Oprocentowanie było stałe. Przez 25 lat. Było to około 2 000zł. kwartalnie. To było około 50% mojej pensji. Wstrętna komuna. Takie to były jaja.
paranojaaaa!
8 lat temu
znowu? poprzednio zamiast 3 milionów mieszkan były mieszkania za 3 miliony. ...
Antykoszer
8 lat temu
Tak naprawdę, cały ten tekst, to głos przerażenia spekulantów nieruchomościami. Kupili mieszkania po 4000 za metr kw. i chcieli je sprzedawać po 6000 albo i wyżej (dotyczy części dużych miast). A tu rząd ogłasza program mówiący o cenie poniżej 3000. To oznacza , że bańka spekulacyjna zacznie pękać już w czasie tych wakacji i cena za metr kw. poleci w dół. A jak zacznie kilku, to za chwilkę wszyscy spekulanci zaczną wyprzedaż mieszkań na wyścigi. I tu jest problem z programem mieszkanie plus. Jedyny problem. I stąd takie teksty sponsorowane jak ten autorstwa niejakiej Herbst.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (266)
korek
8 lat temu
Wszystkie fundacje powinny być rozkurzone w pył.Zdecydowana wiekszość przypomina " pralnie" ze smrodem na cały świat
m
8 lat temu
Developerzy, gdyby nie wybory i przekazanie przez społeczeństwo władzy PiSowi, już, już mieli na talerzu Służewiec. Tak, słynny tor wyścigów konnych, który znany m.in. z "Lalki" B. Prusa i bytości tam Stacha Wokulskiego, miał zostać zrównany z ziemią a w jego miejsce miały postawć apartamenty. Developerzy mieli nawet dokładnie opracowane gdzie - jaka "willa" na zostać wybudowana. A tu okazuje się, że powstaje program budowy mieszkań dla plebsu! No cos podobnego! Plebs do budy lub pod most! - chciałoby PO, Miewszkania dla Polaków?! No co za chamstwo, czy tak - pani ex wice cos tam?
mojeimie
8 lat temu
Fałszywe tezy i dowody!Nie potrzeba żadnych programów rządowych!Najlepiej byłoby ,gdyby politycy przestali "uszczęśliwiać" ludzi na siłę i zabrali swoje lepkie łapki od rynku mieszkaniowego i wogóle od rynków.Popyt i podaż same wyregulują cenę i będzie ok.
gosc
8 lat temu
Oczywiście, bo program MdM wprowadzony w miejsce Rodzina na swoim, to był dopiero pokaz "kompetencji" oraz "dobrych intencji" rządzącej Platformy. Nigdy więcej skorumpowanych platfusów u władzy, nigdy!!!
Marek
8 lat temu
Taaa, kolesie z firm deweloperskich stracą rynek, więc najlepiej nic nie robić. Nie może być tanio.
...
Następna strona