Media donoszą o pracach posłów Prawa i Sprawiedliwości nad przeniesieniem nadzoru nad bankami z Komisji Nadzoru Finansowego do Narodowego Banku Polskiego. Rzecznik KNF nie chce komentować tych informacji, tłumacząc, że to decyzje czysto polityczne. Wody w usta nabrali też przedstawiciele NBP, choć jeszcze kilka miesięcy temu prezes Adam Glapiński nie krył ambicji do zwiększenia swoich kompetencji.
Aktualizacja 13:00
- Prezes PiS dał zielone światło, żeby cała Komisja Nadzoru Finansowego trafiła do NBP - mówi anonimowy informator "Pulsu Biznesu". Techniczne szczegóły mają być właśnie ustalane. Możliwości są dwie: albo KNF zostanie włączony do struktur NBP, albo nadzór nad Komisją trafi do prezesa NBP, a nie - jak do tej pory - premiera. Ostateczna koncepcja powinna być znana w ciągu kilku tygodni.
O komentarz poprosiliśmy rzecznika KNF. Łukasz Dajnowicz unika odpowiedzi na pytania o to, czy NBP ma odpowiednie kompetencje do przejęcia pełni nadzoru nad rynkiem finansowym, a także czy politycy prowadzą rozmowy z Komisją na temat możliwości zmian.
- Tego typu decyzje mają charakter polityczny - podkreśla Dajnowicz w rozmowie z money.pl. Zauważa przy tym konieczność bardzo starannego przeprowadzenia takich zmian, jeśli miałyby faktycznie wejść w życie. - Przy zmianach organizacyjnych trzeba zwracać uwagę, żeby w okresie przejściowym nie doszło do osłabienia funkcji nadzorczych nad instytucjami finansowymi - komentuje.
Medialne spekulacje w tym temacie toczą się przynajmniej od kilku miesięcy. Przypomnijmy, że prezes NBP Adam Glapiński, który został szefem banku centralnego w lipcu, uważa, że jeżeli NBP ma dbać o utrzymanie stabilności finansowej, to musi mieć większy wpływ na banki komercyjne. - Z mojego punktu widzenia, jeśli odpowiedzialność NBP ma być pełna, to bank powinien więcej wiedzieć o tym, co się w systemie bankowym dzieje. W tej chwili jest tak, że to wyjęcie nadzoru bankowego z banku centralnego i uczynienie z tego oddzielnej komisji nadzoru stworzyło sytuację, że informacje są gromadzone w KNF, a pieniądze są gromadzone w NBP. KNF decyduje, a my wypłacamy - mówił Glapiński w maju.
W czerwcu zadeklarował, że będzie rozmawiał o ewentualnym przeniesieniu nadzoru bankowego do NBP "z panią premier i z innymi odpowiedzialnymi osobami". - Wszystko wskazuje na to, że w 2-3 lata to nie poziom stóp procentowych będzie przyciągał uwagę, ale restrukturyzacje banków i stabilność sektora bankowego, finansowego - dodawał.
Przekazanie nadzoru nad KNF do banku centralnego miał rozważać już poprzedni minister finansów Paweł Szałamacha. Pomysł ma popierać także wicepremier Mateusz Morawiecki, odpowiedzialny za politykę gospodarczą rządzącej partii.
W kontekście przeniesienia wszystkich kompetencji KNF do NBP pojawia się wiele wątpliwości. Przede wszystkim takie, czy bank centralny będzie skutecznie nadzorował wszystkie instytucje finansowe w kraju i czy w ogóle tego chce. Komisja ma pod swoimi skrzydłami nie tylko banki, ale również m.in. giełdę, firmy inwestycyjne czy ubezpieczycieli.
NBP do tych wątpliwości na razie nie chce się odnosić i nie zamierza w ogóle komentować medialnych doniesień. Tłumaczy, że póki co nie zostały podjęte żadne oficjalne kroki ze strony rządzących.