Jak poinformował portal cashless.pl, resort rozwoju poprawkę przesłał właśnie do konsultacji społecznych. Zakłada ona, że przy płatnościach kartą debetową nie będzie pobierana opłata interchange.
Do tej pory wynosiła ona 0,2 proc. wartości transakcji, które sprzedawca w formie prowizji odprowadzał do banku wydającego "plastik". Z kolei 0,3 proc. wynosiła prowizja w przypadku kart kredytowych - ich jednak poprawka nie dotyczy. Więcej o rządowym projekcie nowelizacji ustawy o usługach płatniczych można przeczytać TUTAJ.
Ministerstwo rozmawia na ten temat z bankami, dla których oznaczałoby to de facto kolejne obciążenie po tym, jak zostały one objęte tzw. podatkiem bankowym.
- Jesteśmy gotowi rozmawiać z rządem na temat obniżenia kosztów akceptacji kart w administracji publicznej. Ale sprzeciwiamy się obniżaniu interchange do zera, bo to będzie zły precedens, mogący w przyszłości zagrozić podstawom naszego biznesu – stwierdził Mieczysław Groszek, wiceprezes ZBP, cytowany przez portal cashless.pl. Potwierdził też, że otrzymał projekt zmian w ustawie.
Ten sam portal informował kilka dni temu, że resort rozwoju wywiera presję na bankach, by te zrezygnowały z tego typu prowizji w przypadku transakcji przeprowadzanych w urzędach i innych organach administracji publicznej. Teraz sugeruje, że zapowiedź obniżki opłaty do zera dla wszystkich transakcji kartami debetowymi może być elementem takiej presji.
To nie pierwsza obniżka prowizji w ostatnich latach. Jeszcze w styczniu 2015 roku opłata interchange wynosiła 0,5 proc. Polska przyjęła wcześniej niż UE rozwiązania, dzięki którym od 29 stycznia 2015 r. opłata interchange w naszym kraju spadła do 0,3 proc. w przypadku kart kredytowych i 0,2 proc. w przypadku kart debetowych.
Jeżeli Ministerstwo Rozwoju przeforsuje całkowite zniesienie opłaty interchange to banki będą musiały sobie jakoś "odbić" spadek dochodów. A kto za to zapłaci? Zapewne klienci, bo banki przerzuca koszty podnosząc opłaty, np. za konta,karty i usługi. Mogą również zacząć podnosić prowizje od wszelkiego rodzaju udzielanych kredytów i pożyczek.
Po obniżce opłaty w 2015 r. banki przestały chwalić się kontami z opcją money-back. Konta z taką opcją to propozycje, w których instytucja finansowa zwraca nam część płatności na określone cele. Premiowane są różne wydatki – od paliwa, poprzez zakupy spożywcze aż do tradycyjnych premii za otwarcie konta czy płatności kartą. Niestety, tego typu usługi bankowe nadal działają na rynku, ale już nie z takim natężeniem, jak jeszcze 1,5 roku temu. Czy banki zrezygnują z takiej możliwości nagradzania swoich klientów? Zobaczymy.