Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Państwowa spółka chce płacić właścicielom wiatraków, żeby nie produkowali prądu

161
Podziel się:

W wietrzne, wolne od pracy dni wiatraki produkują tyle energii, że nie ma co z nią zrobić. Spółka Państwowe Sieci Elektroenergetyczne jest gotowa płacić za to, żeby elektrownie wiatrowe przystopowały.

Państwowa spółka chce płacić właścicielom wiatraków, żeby nie produkowali prądu
(Chuck Coker/Flickr (CC BY-ND 2.0))

W wietrzne dni wiatraki produkują tyle energii, że nie ma co z nią zrobić. Spółka Państwowe Sieci Elektroenergetyczne jest gotowa płacić za to, żeby elektrownie wiatrowe przystopowały.

O nietypowym pomyśle na walkę z pojawiającą się od czasu do czasu w naszym kraju dużą nadwyżką prądu pisze "Rzeczpospolita". Chodzi o rozwiązanie problemu, który pojawia się, kiedy wieje silny wiatr, a mamy na przykład okres świąteczny - część zakładów pracy pracuje wtedy na pół gwizdka albo nie pracuje wcale, nie zużywa więc zbyt dużo energii.

A tej, rozpędzone dzięki silnym podmuchom wiatraki produkują wówczas w nadmiarze. W sumie powstaje więcej prądu, niż możemy w Polsce zużyć. Żeby produkcja pokrywała się z zapotrzebowaniem, w tym czasie wyłącza się niektóre elektrownie węglowe.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Janusz Gajowiecki w rozmowie z "Rz" przekonuje, że lepiej "wyłączyć" wiatraki. Jak mówi, wyłączanie elektrowni węglowych na kilka godzin, a potem ich ponowne uruchamianie jest droższe i zwiększa ich awaryjność.

Zobacz także: Zobacz, czy płacimy za dużo za prąd:

Mniejszy problem jest natomiast z zatrzymaniem produkcji prądu w elektrowniach wiatrowych. Ale żeby ich właściciele się na to zgodzili, trzeba by im zapłacić. Państwowa spółka Polskie Sieci Elektroenergetyczne, która jest właścicielem sieci przesyłowej w naszym kraju, jest za.

Prezes PSE Eryk Kłossowski zadeklarował w rozmowie z "Rz", że niebawem wyjdzie do rynku z konkretną propozycją.

"Branża oczekiwałaby stawki 130–140 zł/MWh, z czego ok. 70 zł/MWh za samą energię. Resztę stanowiłaby średnia cena zielonych certyfikatów, instrumentu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii" - czytamy w artykule.

Zdaniem Gajowieckiego, żeby system się bilansował, trzeba by zatrzymywać wiatraki produkujące ok. 600-1000 megawatów. Dla porównania - wszystkie wiatraki w naszym kraju mają moc 2,5-3 tys. megawatów. W całym tym pomyśle jest jedno potencjalne zagrożenie - nie wiadomo, czy ostatecznie cena prądu nie pójdzie w górę.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

energetyka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(161)
zuch6
6 lat temu
To wybudować elektrownie szczytowo pompową która bedzie rekompensować wachania produkcji prądu z wiatru. Jak jest za dużo prądu to pompuje jak za mało to produkuje prąd. Bilans energetycznie oczywiście jest ujemny ale zysk jest na tym że można wyłączyć albo zmniejszyć produkcję z węglowych elektrowni.
enapokaz
6 lat temu
Juz nie dlugo tych bzdur i ciemnogrodu.
Marke
6 lat temu
Jak dla mnie to zly pomysl. I kto niby bedzie mial za to placic ? A nie byloby logiczniej zamykac na stale (malymi krokami) poszczegolne segmenty elentrownii weglowych ? Wiatr jest za darmo i jest ekologiczny w przeciwienstwie do energii weglowej.
Ktosik
6 lat temu
Panie ekspercie a co z ekologią. Każda minuta bez dymu węglowych kopciuchów to minuta bez raka płuc
jaro
6 lat temu
Tak to jest jak sie wybudowało mase wiatraków bez sensu. Mogli je budować w pobliżu elektrowni wodnych to by nadwyżką pompowali wodę z powrotem do góry.
...
Następna strona