Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

PKP Energetyka: nie prowadzimy wyprzedaży majątku

53
Podziel się:

Spełnia się czarny sen PiS? Politycy tej partii sprzeciwiali się prywatyzacji tej firmy argumentując, że prywatny właściciel może wyprzedawać jej majątek. Minęło półtora roku. Spółka chce sprzedać sieć trakcyjną na bocznicach przy kopalniach.

PKP Energetyka: nie prowadzimy wyprzedaży majątku
(Andrzej Grygiel/ PAP)

Spełnia się czarny sen PiS? Politycy tej partii sprzeciwiali się prywatyzacji PKP Energetyki argumentując, że prywatny właściciel może wyprzedawać jej majątek. Minęło półtora roku i spółka chce sprzedać sieć trakcyjną na bocznicach przy kopalniach. Jej prezes stanowczo zaprzecza, by była to wyprzedaż majątku. - Chcemy odsprzedać te sieci w cenie miedzi kopalniom kontrolowanym przez państwo - odpowiada.

Aktualizacja 15:29

Przetarg, który PKP Energetyka ogłosiła na sprzedaż sieci trakcyjnej na bocznicach przy pięciu kopalniach, wywołał burzę. Chodzi o kopalnie Brzeszcze, Ziemowit Lędziny, Piast, Dębieńsko i Wesoła Mysłowice. Pojawiły się głosy, że stało się właśnie to, czego obawiali się przeciwnicy prywatyzacji - prywatny właściciel firmy wyprzedaje majątek, który jest niezbędny dla prowadzenia ruchu kolejowego. Nie zabrakło i bardziej dosadnych zarzutów: że oto infrastruktura kolejowa trafi do firm skupujących złom.

Co sprzedaje PKP Energetyka

W sprawie interweniowały organizacje branżowe. W liście otwartym do ministrów infrastruktury Andrzeja Adamczyka i energii Krzysztofa Tchórzewskiego (obaj byli największymi krytykami prywatyzacji przeprowadzonej za kadencji PO) przedstawiciele Railway Business Forum, Fundacji ProKolej, Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych i Izby Gospodarczej Transportu Lądowego wyrażają zaniepokojenie i proszą o rozwiązanie problemu. "Bocznice te są w pełni wykorzystywane, a w ciągu doby obsługiwane są pociągi towarowe o masie ok. 3000 ton brutto" - zwracają uwagę. "Obawiamy się, że brak zdecydowanych działań w tej kwestii może skutkować zlikwidowaniem sieci trakcyjnej ze szkodą dla naszej gospodarki" - dodają.

Prezes PKP Energetyki Wojciech Orzech nie rozumie skąd to całe zamieszanie. - Mówimy o działaniach, które są udokumentowane przynajmniej od 2010 r., kiedy PKP Energetyka była jeszcze państwowa - tłumaczy i dodaje, że obecny zarząd spółki kontynuuje robienie porządków w majątku spółki.

A dlaczego porządki są potrzebne? W wyniku licznych przekształceń właścicielskich, sieć trakcyjna nad bocznicami w kopalniach stała się własnością PKP Energetyki. - Te kopalnie to jedyne miejsca w całej Polsce, gdzie PKP Energetyka posiada sieć trakcyjną. A zadaniem spółki nie jest posiadanie sieci trakcyjnej, tylko dostarczanie energii. Chcemy więc wyprostować sprawę, która jest nielogiczna - tłumaczy prezes.

Według jego deklaracji, to jedyny powód, dla którego spółka chce sprzedać sieć. Przesłanki ekonomiczne nie wchodzą tu w grę. - Wartość tej infrastruktury to około połowa promila wartości całego naszego majątku - mówi. - Chcemy go sprzedać kopalniom. Nie zostały podjęte żadne kroki, żeby to sprzedać komukolwiek innemu - zapewnia Orzech.

Rzecz w tym, że kopalnie nie są zainteresowane kupnem albo dzierżawą sieci. Prezes pokazuje na dowód protokoły ze spotkań z przedstawicielami kopalni jesienią 2010 r. i jesienią 2011 r. - Spółka chce odsprzedać te sieci w cenie miedzi kopalniom, kontrolowanym przecież przez Skarb Państwa. Nie wiem, gdzie tu kontrowersje - mówi.

Tymczasem pytane przez nas o przetarg na sieć trakcyjną na bocznicach przy kopalniach, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa negatywnie ocenia postępowanie spółki PKP Energetyka.

"Sprzedaż tego majątku może skutkować istotnym ograniczeniem dostępności sieci trakcyjnej na bocznicach, a w skrajnych przypadkach faktyczną likwidacją tej sieci, w przypadku nabycia jej przez podmiot zainteresowany wyłącznie złomowaniem materiałów pozyskanych z fizycznej rozbiórki urządzeń" napisał w mailu do WP money Szymon Huptyś, rzecznik prasowy resortu.

Zdaniem resortu, realizacją planów PKP Energetyka związanych ze sprzedażą sieci na bocznicach stworzy "realne niebezpieczeństwo zmaterializowania się ryzyk związanych ze wzrostem kosztów realizacji procesu przewozowego". Jak tłumaczy rzecznik ministerstwa, skutkiem może być "zwiększenie zaangażowania zasobów taborowych i osobowych do realizacji tego procesu oraz zapotrzebowania na lokomotywy spalinowe, szczególnie w grupie ciężkich lokomotyw spalinowych". "Dodatkowo może zaistnieć konieczność stosowania trakcji podwójnej lub popychu kosztem ograniczenia lub skrócenia długości pociągów, uruchomienia dodatkowych punktów wymiany lokomotyw spalinowych na elektryczne oraz zagwarantowanie na tych stacjach punktów rewidentów taboru celem wykonywania prób hamulca" - Szymon Huptyś wylicza kolejne możliwe komplikacje i podkreśla, że "zagrożeniem może być również wydłużenie czasu ekspedycji węgla z bocznic kopalnianych, co będzie bezpośrednio przekładało się na czas dostarczenia towaru koleją do klienta i tym samym na
zmniejszenie konkurencyjności tego rodzaju transportu".

Ze względu na powyższe zagrożenia, ministerstwo uważa, że konieczne jest wypracowanie w gronie zainteresowanych stron rozwiązania tych problemów.

Prywatyzacja PKP Energetyki

Kontrowersje mogą dotyczyć momentu, w którym sprawa się pojawiła. Kiedy tylko Andrzej Adamczyk objął tekę ministra infrastruktury, powołał zespoły, które miały zbadać legalność prywatyzacji dwóch spółek z Grupy PKP: PKP Energetyki (sprzedanej funduszowi CVC) i Polskich Kolei Linowych (nabywcą był fundusz Mid Europa Partners). W przypadku PKP Energetyki te prace skończyły się pozwem do sądu o unieważnienie transakcji sprzedaży.

Minister mówił WP money, że w przypadku prywatyzacji PKP Energetyki zespół dopatrzył się tak dużych nieprawidłowości, że nie mógł ich zlekceważyć. Nie ujawnił jednak, jakie to nieprawidłowości tłumacząc, że pozew jest w sądzie i to do sądu należą decyzję w tej sprawie. - Zespół ekspertów prawa stwierdził w sposób jednoznaczny: transakcja z punktu widzenia prawa jest nieważna - mówił Adamczyk. - Tam stwierdzono przede wszystkim nieprawidłowości w procesie sprzedaży. Nieprawidłowości tego rodzaju i tej wagi, które wręcz nakazywałyby każdemu funkcjonariuszowi publicznemu zgłoszenie tych uchybień. Nie można było przejść nad nimi do porządku dziennego - dodał.

Fundusz CVC zapłacił za udziały PKP Energetyki ponad 1,4 mld zł. Lwia część tej kwoty trafiła na dokapitalizowanie PKP Intercity, które miało zainwestować te pieniądze w tabor.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(53)
pracownik
7 lat temu
dopiero teraz sie dowiemy ile byla warta energetyka którą sprzedalo PO za grosze i jakoś nikt kodów nie uządzał ,ci co sprzedali powinni ponieść karę .Szkoda ze nasz rząd nic z tym nie robi
wazelinka
7 lat temu
piotrowicz pisze ustawy :na kolanie ,szybko, tanio, 24 h
mamon
7 lat temu
Zaczęły się przewałki dobrej zmiany , a wyjdzie sporo tego, kasa, kasa, !!!
ciekawe
7 lat temu
przeciez to ich wlasnosc, to moga z tym robic co chca. nie rozumiem problemow PISu
xrtgfh
7 lat temu
" Ksiądz wini pana , pan wini księdza ..." !!! Tej sytuacji winien PO-PIS.
...
Następna strona