Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polacy przez Internet wymieniają miliardy euro. Większość nie ma pojęcia o zagrożeniach

0
Podziel się:

Rynek wymiany walut w sieci warty jest dziś ok. 40 mld zł rocznie. Tę gigantyczną sumę zostawiamy w bankach, jak i kantorach internetowych. Gdzie takie transakcje przeprowadzać najtaniej i najbezpieczniej? Odpowiedź nie jest oczywista.

Polacy przez Internet wymieniają miliardy euro. Większość nie ma pojęcia o zagrożeniach
(JT/CC2.0/Flicr.com)

Dziś w Polsce mamy 50 kantorów internetowych i ok. 5 tysięcy stacjonarnych. W przypadku tych ostatnich możemy pochwalić się ich rekordową liczbą w Europie Zachodniej. Przykładowo w Berlinie znajduje się tylko 30 kantorów, co oznacza 0,85 kantoru na 100 tys. mieszkańców, w Barcelonie jest 45 kantorów (2,8), Pradze 50 (4,1), a w Warszawie aż 150 – co daje sumę 8,2 na 100 tys. mieszkańców. Jak to możliwe?

Dominacja dolarów i euro

Rynek obrotu walutami to bardzo intratny biznes. Jak wynika z danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), w 2016 roku średnie dzienne obroty netto na polskim rynku walutowym (dane z banków i oddziałów instytucji kredytowych) wyniosły 9 116 mln dolarów (kwiecień 2016 rok), w tym 5 959 mln dolarów stanowiły transakcje z udziałem złotego.

Jaką walutę najczęściej wymieniamy? Według raportu przygotowanego przez Xchanger.pl i Fintek.pl prym wiodą dolary i euro. I to właśnie w takiej kolejności. Jak podaje portal finanse.wp.pl, w pierwszym półroczu tego roku stanowiły one 77-80 proc. wszystkich kupowanych lub sprzedawanych walut.

Na trzecim miejscu znajduje się frank szwajcarski. W Polsce kredyty w tej walucie posiada ok. 900 tys. osób. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że ich zadłużenie wynosi w przeliczeniu około 136 mld zł. Operacje na franku stanowią około 9 proc. wszystkich transakcji.

Poza wspomnianymi już walutami popularne w Polsce są także funt oraz chorwacka kuna. Za nimi plasują się rumuński lej, szwedzka korona, turecka lira, ukraińska hrywna czy duńska korona. Wśród bardziej egzotycznych są filipińskie i meksykańskie peso czy chiński yuan.

E-kantorowy zawrót głowy

Szczególnym zainteresowaniem branży cieszą się kantory internetowe, które pojawiły się niecałą dekadę temu, ale ich rozkwit przypada na rok 2011, gdy Sejm przyjął tzw. ustawę antyspreadową. Dzięki niej osoby mające kredyt w innych walutach niż złoty (np. we frankach szwajcarskich czy euro) mogły spłacać raty, kupując walutę w dowolnym miejscu, niekoniecznie w banku kredytodawcy. Dziś szacuje się, że dzięki tej zmianie rynek wymiany walut online warty jest ok. 40 mld zł rocznie.

Na pierwszy rzut oka wszystkie e-kantory działają podobnie, ale diabeł tkwi w szczegółach – różne są kursy walut, różnej wielkości prowizje od danej transakcji, dodatkowe opłaty, a także szybkość transakcji (od kilku minut do nawet jednego dnia roboczego). Kwestią, na którą warto zwrócić uwagę, jest także struktura właścicielska oraz czas działania na rynku.

Jeśli chodzi o wspomnianą strukturę właścicielską, to obecnie mamy w Polsce e-kantory prywatne oraz e-kantory bankowe. Do tej drugiej grupy należą m.in. Rkantor, prowadzony przez spółkę-córkę Raiffeisen Solutions powiązaną z Raiffeisen Polbankiem, e-kantor Alior Banku, mBanku czy PKO Banku Polskiego.

Ryzykowna wymiana walut

Największy problem z e-kantorami, szczególnie tymi nienależącymi do banków? Aby korzystać z usług e-kantoru prywatnego, należy mieć dwa konta w banku – konto złotówkowe i konto walutowe. Koniecznie trzeba zarejestrować się w serwisie, z którego usług będziemy korzystać. Jak przebiega transakcja?

Klient zleca wymianę po określonym kursie, a po pewnym czasie – czasem to kilka godzin, ale bywa, że nawet kilkanaście godzin – umówiona kwota trafia na jego rachunek.

Co jeśli firma nie wywiąże się z umówionej transakcji? Mamy problem. Prywatne kantory online nie podlegają żadnej kontroli. Taką działalność może prowadzić każdy, kto nie widnieje w Krajowym Rejestrze Karnym. - Przy tego typu transakcjach klienci są pozbawieni jakiegokolwiek zabezpieczenia – alarmował w ubiegłym roku Krzysztof Kwiatkowski, szef Najwyższej Izby Kontroli. Podkreślał, że w grę wchodzi nie tylko kwestia samego bezpieczeństwa środków klientów, lecz także ochrona danych osobowych oraz ochrona przed atakami hakerów, by nie byli w stanie np. podmienić numeru rachunku do wykonania przelewu.

Z kantorów online mogą korzystać zarówno klienci indywidualni, jak też firmy. Te ostatnie jednak wolą zdecydowanie kantory bankowe z uwagi na to, że objęte są one bankowym funduszem gwarancyjnym i podlegają, tak samo jak banki, kontroli Komisji Nadzoru Finansowego.

Bezpieczniej nie znaczy drożej

Wspomnianych wyżej problemów nie nastręczają bankowe kantory online, które swoje usługi kierują przede wszystkim do małych i dużych przedsiębiorstw. Czy to oznacza, że ich oferty są znacznie droższe niż niepodlegających kontroli kantorów prywatnych? Niekoniecznie.

Małgorzata Sobolewska, właścicielka firmy Euro-Max, świadczącej usługi produkcji i montażu wyposażenia sklepowego oraz usługi budowalne i remontowe dla firm na terenie nie tylko Polski, ale także Niemiec, Austrii, Holandii i Szwajcarii, wymienia walutę online, ale tylko w bankach. Obecnie jej firma korzysta z platformy iPKO dealer, należącej do PKO Banku Polskiego .

- Charakter naszej działalności opiera się na realizacji zleceń dla zagranicznych kontrahentów, więc najważniejsze dla nas jest bezpieczeństwo transakcji. Bank nam to zapewnia. Poza tym, dzięki aplikacji mamy możliwość wyznaczenia kursu, który nam najbardziej odpowiada. Nie muszę więc kilka razy dziennie śledzić kursów, by trafić na ten najkorzystniejszy. To oczywiście usprawnia nam pracę. Do tego w każdej chwili możemy liczyć na pomoc ze strony doradców, dostępność wielu walut i możliwość analizy kursów za poprzednie miesiące lub lata. To dobre narzędzie do planowania kolejnych działań w firmie na następne miesiąca, a nawet lata – wylicza pani Małgorzata.

Jak w praktyce wygląda wymiana walut w internetowym kantorze bankowym? W iPKO dealer wymiana następuje bezpośrednio na firmowych rachunkach walutowych. Jeśli wykonujemy przelewy rzadko lub w egzotycznej walucie nie trzeba zakładać konta walutowego i zrealizować wymianę pod przelew zagraniczny.

Plusem transakcji jest również to, że klient nie musi przesyłać środków na inne, obce konta. Transakcja nie opuszcza banku, bo w ciągu kilku chwil przechodzi z jednego konta na drugie. Jest więc szybko i bezpiecznie.

Banki, jak np. PKO Bank Polski, oferują również wymianę walut nie tylko w oparciu o dzienny kurs bankowy, ale niską marżę od transakcji. Do tego istnieje możliwość ustalenia transakcji terminowych FX Forward, które pozwalają zarezerwować cenę waluty na wybraną datę w przyszłości. Nawet za rok. Co ważne, klient może zrealizować kilka transakcji dla tej samej pary walutowej albo serii transakcji z jednym wspólnym kursem za pomocą Par Forward.

- To, co wyróżnia iPKO dealer od innych e-kantorów to usługi Order i Alert. Pierwsza z nich polega na tym, że klient wyznacza określony kurs wymiany, a gdy osiągnie on taki poziom automatycznie zawierana jest transakcja. Alert zaś działa na zasadzie powiadomienia SMS-owego. W tym przypadku nie następuje jednoczesne zawarcie umowy – wyjaśnia Adrian Płachta, dealer walutowy PKO Banku Polskiego.

Kantor stacjonarny. Uważaj na przeliczniki

Alternatywą dla Internetu, którą znamy od 30 lat, są oczywiście kantory stacjonarne. Mają one tę zaletę, że wymieniając walutę prowadzimy transakcję face to face. Nasze zaufanie budujemy często na poleceniu danego punktu przez innych lub po prostu bazujemy na naszej znajomości z samym właścicielem. Minusem korzystania z kantoru stacjonarnego jest konieczność noszenia gotówki przy sobie i płatność gotówką kontrahentowi. Kantory stacjonarne – by przyciągnąć klientów – stosują również praktyki na granicy uczciwości. Na tablicy w kantorze wyświetlany jest niezwykle korzystny kurs wymiany. Sprzedający lub kupujący walutę bardzo często nie zauważają jednak, że cena ta dotyczy tylko i wyłącznie transakcji przy znacznie większych sumach, np. powyżej tysiąca euro czy dolarów. W innym przypadku kurs jest znacznie poniżej średniej rynkowej. W bankach czy e-kantorach podobne praktyki się nie zdarzają.

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)