Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Deregulacja szkolnictwa wyższego. Za przyzwoleniem Jarosława Gowina na uczelniach kształci się szamanów

255
Podziel się:

Różnego rodzaju gusła od zawsze funkcjonowały w społeczeństwie obok medycyny, ale zupełną nowością w Polsce jest kształcenie szamanów w ramach systemu szkolnictwa wyższego.

Deregulacja szkolnictwa wyższego. Za przyzwoleniem Jarosława Gowina na uczelniach kształci się szamanów
(Aleksandra Szmigiel/REPORTER/EAST NEWS)

"Leczenie" narządów wewnętrznych przez uciskanie stóp czy "wzbudzanie utraconego przewodnictwa nerwowego" poprzez ucisk narzędziem w kształcie gwoździa. Tego typu odrzucanych przez medycynę terapii uczy się na studiach podyplomowych na jednej z uczelni wyższych w Polsce. Wprowadzona przez Jarosława Gowina deregulacja szkolnictwa wyższego miała odbiurokratyzować system, ale w praktyce oznacza zielone światło dla otwierania studiów nawet z teorii płaskiej Ziemi.

Aktualizacja 28.04.2017 9:40

Kto bez uprawnień udziela świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu, podlega karze nawet roku więzienia. Tak stanowi obowiązująca ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty.

To jednak praktycznie martwy przepis. Choć w Polsce praktykujących uzdrowicieli, bioenergoterapeutów, naturoterapeutów, homeopatów, kręgarzy, hipnoterapeutów, refleksologów, radiestetów czy innych "lekarzy niekonwencjonalnych" jest co najmniej tylu, co policjantów, przypadki karania za udzielanie świadczeń zdrowotnych należą do rzadkości.

Różnego rodzaju praktyki znachorskie od zawsze funkcjonowały w społeczeństwie obok medycyny, ale nowością w Polsce jest kształcenie "szamanów" w ramach systemu szkolnictwa wyższego. To głównie efekt wprowadzonej w 2016 roku przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego deregulacji tej dziedziny.

- Odbiurokratyzowanie polskiej nauki i szkolnictwa wyższego jest jednym z moich priorytetów - deklarował Jarosław Gowin w lutym zeszłego roku. Jak przekonywał wicepremier, wiele rozwiązań prawnych można usunąć "bez szkody dla sprawnego działania uczelni i instytucji naukowych".

Zwiększenie oferty edukacyjnej o uciskanie stóp

Praktyka już pokazuje, że szkód nie udało się jednak uniknąć. W ramach deregulacji postanowiono bowiem dać uczelniom całkowitą autonomię w tworzeniu studiów podyplomowych, znosząc obowiązek występowania o zgodę na otwieranie nowych kierunków. Celem resortu było "zwiększenie oferty edukacyjnej", ale nie przewidziano, że oferta ta powiększy się o kierunki studiów, których program rozmija się z kanonem wiedzy naukowej.

Przykład? Studia podyplomowe z naturoterapii w Górnośląskiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości im. Karola Goduli w Chorzowie. GWSP to prywatna uczelnia, której uprawnienia kończą się na nadawaniu licencjatów, ale stara się nadrabiać to otwieraniem kierunków, o jakie trudno na innych uczelniach, w szczególności publicznych - od jogi i ajurwedy po windykację.

Najciekawszym kierunkiem, jaki prowadzi GWSP, jest jednak wspomniana naturoterapia. Uczelnia wyjaśnia, że celem tych studiów jest "przygotowanie studentów do wykonywania zawodu naturoterapeuty, specjalisty posiadającego kompetencje i umiejętności służące wspomaganiu i stymulowaniu mechanizmów leczniczych tkwiących w organizmie człowieka".

Jak czytamy na stronie uczelni, w programie studiów podyplomowych z naturoterapii są takie przedmioty jak refleksoterapia, czyli uciskanie stóp w miejscach, którym ma odpowiadać określony organ, narząd wewnętrzny bądź część ciała, czy klawiterapia polegająca na "wzbudzaniu utraconego przewodnictwa nerwowego" poprzez ucisk chorego miejsca klawikiem, czyli przedmiotem przypominającym gwóźdź. Oprócz tego studenci uczą się m.in. aromaterapii i terapii kwiatowej R. Bacha, terapii dotykiem i analizy metodami naturalnymi.

Szkoła przedsiębiorczości wkracza na obszar nauk medycznych

O tym, że mamy do czynienia z wkraczaniem przez GWSP na całego na teren zarezerwowany dla uczelni medycznych, może świadczyć następujący opis naturoterapii na stronie tej szkoły: "jest to kierunek praktyczny, umiejscowiony w obszarze podstawowym, stanowi obszar nauk medycznych, nauk o zdrowiu oraz nauk o kulturze fizycznej (...)".

Naczelna Izba Lekarska, która nadzoruje zgodność programów nauczania uczelni medycznych z kanonem medycyny, w przypadku takich uczelni jak GWSP jest bezsilna.

Jak tłumaczy, jej kompetencje są ograniczone do obszaru uczelni medycznych. Tam może skutecznie interweniować, na innych uczelniach już niestety nie. I podaje przykład skutecznie zablokowanego kierunku, który wymyślił sobie Śląski Uniwersytet Medyczny. - Kiedy rozpoczął on nabór na studia z zakresu homeopatii, bardzo protestowaliśmy. Uczelnia wycofała się z takiego kierunku - wyjaśnia nam rzeczniczka NIL Katarzyna Strzałkowska. - Jeśli takimi kierunkami zajmuje się uczelnia niemedyczna, to nie jest pole do działania NIL - bezradnie rozkłada ręce.

Żadnego problemu nie widzi w tej sytuacji resort Jarosława Gowina. Biuro prasowe nie odnosi się jednak do przykładu szkoły przedsiębiorczości z Chorzowa, uczącej naturoterapii, powtarzając argument o "zwiększeniu zakresu autonomii uczelni oraz związanym z tym zwiększeniem odpowiedzialności uczelni za prowadzone studia podyplomowe".

"Takie rozwiązanie stanowi przejaw zaufania ustawodawcy do szkół wyższych, które w profesjonalny sposób realizują swoją misję jaką jest kształcenie" - czytamy w odpowiedzi MNiSW na pytania WP money. Dlaczego resort nie próbuje weryfikować, czy jego zaufanie nie zostało przez takie uczelnie jak GWSP nadużyte, nie jesteśmy w stanie się dowiedzieć.

Ministerstwo Nauki wprowadzone przez uczelnię w błąd

Ograniczone zaufanie ministerstwa do Górnośląskiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości im. Karola Goduli w Chorzowie byłoby jednak wskazane, ponieważ uczelnia ta obeszła procedury, otwierając studia licencjackie z naturoterapii, na co powinna uzyskać zgodę MNiSW. Co więcej, Polska Komisja Akredytacyjna negatywnie zaopiniowała otwarcie takich studiów, ale GWSP i tak je otworzyła. Jak to możliwe?

Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, te uczelnie, które nie posiadają prawa do habilitowania, muszą mieć zgodę Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego na prowadzenie studiów. Minister podejmuje taką decyzję po zasięgnięciu opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej. PKA to niezależne gremium eksperckie złożone z przedstawicieli świata nauki, które ocenia jakość kształcenia uczelni wyższych.

Zrzut ekranu gwsp.edu.pl

Górnośląska Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości w Chorzowie bardzo twórczo podeszła do obowiązku uzyskania zgody na prowadzenie swoich studiów. W 2013 roku starała się o uzyskanie uprawnień do prowadzenia studiów licencjackich na kierunku "terapeutyka artystyczna i naturalna". Jak wyjaśnił nam przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej prof. dr hab. Krzysztof Diks, PKA zaopiniowała ten wniosek pozytywnie, ale postawiła warunek, że nazwa studiów musi zostać zmieniona na "terapia artystyczna", a uczelnia musi zrezygnować z uruchomienia specjalności "nowoczesne i tradycyjne terapie żywieniowe".

Polska Komisja Akredytacyjna stwierdziła, że "efekty kształcenia tej specjalności odnoszą się do obszaru nauk medycznych i nauk o zdrowiu i nie pozwalają na nabycie umiejętności właściwych dla terapeutów". PKA wskazała, że uczelnia nie zapewniała też bazy dydaktycznej umożliwiającej prawidłową realizację efektów kształcenia, ponieważ nie dysponowała odpowiednio wyposażonymi pracowniami do prowadzenia zajęć z biochemii, anatomii czy fizjologii.

Suplementacja i dietoterapia jako terapie artystyczne

Na podstawie takiej warunkowej zgody PKA, resort nauki wydał GWSP zgodę na otwarcie kierunku "terapia artystyczna". Co wtedy zrobiła chorzowska uczelnia? Otworzyła studia licencjackie z naturoterapii z programem złożonym z różnego rodzaju przedmiotów znachorskich i pseudomedycznych. Uczelnia zastosowała przy tym trik polegający na tym, że "naturoterapia" to tylko specjalność, a kierunek studiów to "terapia artystyczna".

Co z terapią artystyczną może mieć wspólnego uciskanie stóp "w miejscach odpowiadających organom wewnętrznym" lub kłucie ludzi "klawikiem" o kształcie gwoździa? Do tego dochodzą tak "artystyczne" przedmioty jak suplementacja czy dietoterapia.

Mało tego, GWSP wprowadza w błąd także swoich studentów, zapewniając ich, że studia te przygotowują ich do "wykonywania zawodu naturoterapeuty". Jak pisze resort nauki, "w przypadku gdy uczelnia chce, aby świadectwa ukończenia studiów podyplomowych dawały absolwentom określone uprawnienia i były uznawane za wartościowe na rynku pracy, musi spełnić szereg warunków dotyczących programu tych studiów, w tym zarejestrować je w Rejestrze Kwalifikacji". Naturoterapia nie znajduje się w tym rejestrze.

WP money zwrócił się do resortu Jarosława Gowina z pytaniem, czy według ministerstwa nie doszło w tym przypadku do ominięcia przez uczelnię procedur i uruchomienia studiów o zupełnie innym charakterze niż ten, na który zgodę wyraziła zgodę Polska Komisja Akredytacyjna.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego żadnego problemu jednak nie widzi. W odpowiedzi udzielonej WP money zadowala się stwierdzeniem, że "zgodnie z informacją zawartą na stronie internetowej Uczelni specjalność nowoczesne i tradycyjne terapie żywieniowe nie jest prowadzona. Resort przekonuje też, że "uczelnie są autonomiczne we wszystkich obszarach swojego działania, na zasadach określonych w ustawie".

Resort nauki zaznacza jedynie, że "oceny jakości kształcenia na kierunkach studiów dokonuje Polska Komisja Akredytacyjna". Do tego samego stwierdzenia sprowadza się także komentarz Ministerstwa Zdrowia, do którego także się zwróciliśmy.

Polska Komisja Akredytacyjna przeprowadzi wizytację

Jak się jednak okazuje, resort nauki wcale nie jest bezsilny w opisywanej sytuacji.

Z komentarza przesłanego WP money przez PKA wynika, że "minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego sprawuje m.in. nadzór nad zgodnością działań uczelni z przepisami prawa i statutem oraz z treścią udzielonego pozwolenia na utworzenie uczelni niepublicznej". Co więcej, na podstawie przepisów Prawa o szkolnictwie wyższym minister "może żądać informacji i wyjaśnień od organów uczelni oraz założyciela uczelni niepublicznej, a także dokonywać kontroli działalności uczelni".

Polska Komisja Akredytacyjna nie zamierza się jednak tylko przyglądać całej sprawie i odsyłać do resortu Jarosława Gowina.

"W momencie zakończenie pierwszego cyklu kształcenia i wypromowaniu pierwszych absolwentów na kierunku terapia artystyczna GWSP w Chorzowie, co powinno nastąpić z końcem bieżącego roku akademickiego, PKA wyznaczy ten kierunek do wizytacji i dokona oceny programowej. Wtedy możliwa będzie kompleksowa ocena założonych efektów kształcenia oraz planów i programów studiów" - deklaruje Polska Komisja Akredytacyjna.

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(255)
AK
3 lata temu
Okropne to co Państwo robicie. Przecież nikt was nie zmusza do korzystania z usług szamanów, po prostu omijajcie takie praktyki i wszyscy będą szczęśliwi.
Edgaj
5 lata temu
Totalny brak znajomości tematu że strony autora tego artykułu. Odsyłam zatem do WHO traditional medicine strategy: 2014-2023.
Ania
6 lat temu
U nas na wszystkim trzyma łapę przemysł farmaceutyczny i tu jest problem. Wyśmiewa się wszystko co mu nie służy i zagraża finansowo, oczywiście jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Oczywiście jest to wina naszego rządu. Zgadzam się z komentarzem Pana Łukasza, sama mam w domu książkę Dr Naturoterapii która ma kliniki na całym świecie, bardzo praktyczna wiedza.
Łukasz z gmin...
6 lat temu
Nie rozumiem nagonki jaki ten portal wydał wobec GWSP. Sam zapisałem się na wspomniany kierunek i wierzę, że w wielu przypadkach moja wiedza okaże się bardziej pomocna niż NFZ-owskie procedury dla lekarzy medycyny syntetycznej. Podkreślić tu należy, że ta medycyna w przypadkach przewlekłych, jeszcze nigdy nikogo z niczego nie wyleczyła a stosowane przez nią środki i terapie zawsze działają wyniszczająco. Zapotrzebowanie na medycynę naturalną jest wręcz oczywiste wobec arogancji lekarzy, którzy odwalają do 100 godzin tygodniowo w przychodniach, szpitalach i gabinetach. Co taki człowiek skrajnie wyczerpany pomoże, skoro w głowie ma tylko sieczkę. Kolejną patologią o jakiej należy tu wspomnieć jest opisywany sposób na obejście systemu, jakim posłużyły się władze uczelni. W wielu bardziej rozwiniętych krajach niż Polska są normalne studia z medycyny naturalnej i nikomu one nie przeszkadzają. U nas nazywa się to "znachorstwo i przeczenie nauce". Mam gdzieś naukę, która nie potrafi wyleczyć zwykłej łuszczycy czy refluksu. Naukę, która chowa substancje naturalne pod dywan i każe szprycować dzieci od narodzin nieprawdopodobnymi truciznami. Na co dzień spotykam ludzi, którzy, narzekają, że biorą od lat jakieś proszki i coraz gorzej się czują. Lekarze na to, że gdyby ich nie brali już dawno gryźli by ziemię. No i jak zaprzeczyć takiej opinii "fachowca"??
nahirit
6 lat temu
Wiele z tych prywatnych szkół to tylko fikcja i sposób na zdobycie dofinansowań więc sposób Gowina na nowe przekręty wcale mnie nie dziwi. Są też dobre prywatne szkoły takie jak WSGE w Józefowie, którym zależy na zachowaniu poziomu i zatrudniają wykładowców z dużych warszawskich uczelni więc wystarczy zrobić research i użyć rozsądku.
...
Następna strona