Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Ukraińcy mają dość i wychodzą na ulicę. Eksperci mówią o wzroście fali emigracji do Polski

372
Podziel się:

Protest i przepychanki z policją w Kijowie, pokazują zniecierpliwienie Ukraińców oczekujących szybszej poprawy warunków życia.

Fundacja Energia dla Europy przekonuje, że przed brakiem rąk do pracy w 2060 roku uratuje polską gospodarkę tylko 5 mln imigrantów.
Fundacja Energia dla Europy przekonuje, że przed brakiem rąk do pracy w 2060 roku uratuje polską gospodarkę tylko 5 mln imigrantów. (LESZEK ZYCH/REPORTER)

Protest i przepychanki z policją w Kijowie pokazują zniecierpliwienie Ukraińców, oczekujących szybszej poprawy warunków życia. Eksperci studzą emocje i uspokajają, że nie dojdzie do drugiego Majdanu. Należy się jednak spodziewać, że w najbliższym czasie większa liczba naszych wschodnich sąsiadów, będzie chciała zarabiać w Polsce.

Na początku tygodnia tysiące Ukraińców wyszło na ulice stolicy tego kraju, by domagać się szybszych reform politycznych i bardziej skutecznej walki z korupcją. Jak informowało radio Swoboda, po przepychankach demonstrujących z policją kilka osób zostało rannych. Z kolei radio Wnet podało w środę o budowanym - po ukraińską Radą Najwyższą - miasteczku namiotowym.

W ocenie Tadeusza Iwańskiego, analityka z Ośrodka Studiów Wschodnich, ten wzrost politycznej temperatury na Ukrainie, jest efektem ślimaczących się reform u naszego wschodniego sąsiada.

Zobacz także: Antyrządowe protesty w Kijowie. Ukraińcy chcą reform

- Nie można powiedzieć, że te trzy lata od Majdanu to czas całkowicie zmarnowany. Jednak wyraźnie widać, że na początku tempo zmian było szybsze. Władza była pod silną presją społeczną, bo sytuacja była fatalna. Państwo realnie było na progu bankructwa - mówi money.pl Iwański.

Lepiej, czyli gorzej

W jego ocenie samo ustabilizowanie sytuacji makroekonomicznej z pomocą kredytu z MFW i fakt, że jednak państwo nie zbankrutowało, to olbrzymi sukces. Jednak to właśnie ta obawa była napędem dla rządu, który szybko wprowadzał głębokie reformy.

Paradoksalnie zatem powolny wzrost PKB (na poziomie około 2-2,5 proc PKB w 2017 i 2016) tempo tych zmian spowolnił.

- Trzeba jednak pamiętać, że skumulowany spadek PKB za 2014 r. i 2015 r. wyniósł 17 proc., a więc odbicie jest dość skromne. Poziom życia Ukraińców przez te lata dramatycznie się obniżył. Stało się tak wskutek wojny i kryzysu gospodarczego - dodaje ekspert.

Sytuację dodatkowo pogorszył trzykrotny spadek wartości hrywny. Przed Majdanem dolar kosztował 8 hrywien teraz prawie 27. Trudno więc dziwić się zniecierpliwieniu Ukraińców, którzy jednak - w ocenie Tadeusza Iwańskiego - nie idą w kierunku drugiego Majdanu.

Jak przekonuje, nastroje w badaniach są złe, ale nie są tak silne, żeby to spowodowało masowe protesty. Pewne reformy są jednak przeprowadzane. Poza tym Ukraina prowadzi wojnę, co jest też ważnym czynnikiem powstrzymującym przed masowymi demonstracjami przeciwko władzy, które byłby prezentem dla Putina.

Drugiego Majdanu nie będzie

Wreszcie dzieje się tak również dlatego, że obecnie na Ukrainie nie ma realnej, politycznej alternatywy dla obecnie rządzących, poza populistyczną partią Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko.

Podobnie całą sprawę ocenia też Jakub Bornio, z Katedry Studiów Europejskich Uniwersytet Wrocławskiego, redaktor Uniwersal.info.

- Ostatnimi czasy na Ukrainie starcia stały się swojego rodzaju normą. Mogą oznaczać ciągle słabnące poparcie społeczne dla obozu rządzącego. Jednak najprawdopodobniej nie należy się spodziewać wariantu drugiego Majdanu w formie z przełomu lat 2013/14. Prognozowanie jest jednak zawsze niebezpieczne - zaznacza Bornio.

Udało się ustabilizować sytuację makroekonomiczną kraju, zdywersyfikować źródła surowców energetycznych czy przeprowadzić dekomunizację i zmiany np. w systemie emerytalnym. Jednak dla eksperta również jasne jest, że ostatnie reformy na Ukrainie nie mają przełożenia na jakość życia przeciętnych obywateli.

Minimalna emerytura w górę. Ze 178 zł na 187 zł

Problem braku bezpośredniego wpływu na domowe budżety widać najlepiej na przykładzie bardzo ważnej systemowo reformy ubezpieczeń społecznych z 3 października tego roku.

Ustawowo wydłużono wtedy minimalny staż pracy niezbędny dla uzyskania emerytury z 15 lat obecnie do 25 lat od 2018 r. Zlikwidowano też inne obciążenia systemu, jak choćby specjalne emerytury dla urzędników, prokuratorów i sędziów.

Wszystko to ma pomóc uratować ukraiński ZUS przed zapaścią, ale niewiele zmienia w codziennej sytuacji tamtejszego emeryta. W tej samej noweli podniesiono bowiem wysokość minimalnego świadczenia z 1312 do 1373 hrywien, czyli ze 178 zł do 187 zł. Tyle otrzymuje osiem z 12 mln ukraińskich emerytów.

Na niewiele się też zdało zdecydowane podniesienie najniższej pensji. Od 1 stycznia 2017 r. dwukrotnie ją zwiększono. Obecnie jest to już 3200 hrywien zamiast 1600. Nie zmienia to jednak faktu, że nowa minimalna na Ukrainie to obecnie 436 zł (2000 zł w Polsce).

Trudno się zatem dziwić protestom na ulicach i Ukraińcom, którzy szukają szansy na poprawę warunków życia w Polsce. Spowolnienie reform będzie też powodowało, że fala emigracji zarobkowej ze Wschodu nie będzie słabła, a wręcz przeciwnie.

- Trudno oczekiwać, żeby Ukraina w perspektywie 5-10 lat była w stanie osiągnąć nasz poziom zarobków. Oczywiście mogą być one zróżnicowane w poszczególnych sektorach, ale nie liczyłbym, że sytuacja będzie się na tamtejszym rynku pracy poprawiać dynamicznie - mówi Tadeusz Iwański.

Potrzebujemy 5 mln imigrantów

Również ekspert z Uniwersytetu Wrocławskiego ocenia, że w najbliższym czasie należy się spodziewać większego napływu Ukraińców do Polski. Nie podejmuje się jednak oceny skali tego zjawiska, bo jak zaznacza "brak jest precyzyjnych danych, dotyczących nawet samej ilości zamieszkujących obecnie w Polsce obywateli Ukrainy".

- Nie spodziewałbym się również masowego odpływu pracowników z Ukrainy w kierunku zachodnim. Polski rynek pracy oferuje przybyszom ze Wschodu nie tylko atrakcyjne warunki ekonomiczne, ale jest dla nich środowiskiem łatwiejszym, przede wszystkim ze względu na bliskość kulturową - podkreśla Jakub Bornio.

Paradoksalnie zatem kłopoty naszego sąsiada są wybawieniem dla naszego rynku pracy, na którym trudno o pracowników. W niektórych firmach nowo zatrudnieni mogą być już nawet w połowie emigrantami zarobkowymi ze Wschodu.

Pod koniec czerwca składki odprowadzano od ponad 270 tys. osób. Dla porównania pod koniec ubiegłego roku do ZUS zgłoszono ponad 194 tys. Ukraińców. Według ostatnich szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej do września tego roku zarejestrowano 1,2 mln oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców - w większości Ukraińców.

Resort ostrożnie szacuje, że obecnie w Polsce może pracować ich około 900 tys. Nieoficjalne dane mówią jednak nawet o 1,2 do 1,3 mln. To jednak wciąż za mało. Jak już pisaliśmy w money.pl, z badań SGH wynika, że będziemy potrzebowali napływu rzędu 140 tys. imigrantów rocznie, by uniknąć poważnego kryzysu.

Fundacja Energia dla Europy przekonuje z kolei, że przed brakiem rąk do pracy w 2060 r. uratuje polską gospodarkę tylko 5 mln. ludności napływowej.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(372)
polska śliczn...
6 lat temu
Ukraińcy niestety nie znajdują się w polskiej rzeczywistości. Żadna normalna polka nie prześpi się z ukraińcem. Gruźlica, HIV to choroby najczęściej tam występujące. A niestety ukraińcy tęsknie spoglądają na polskie dziewczyny w autobusach i na ulicach. Łoj łoj ... chcieli by chcieli :-)
Y
6 lat temu
Blokowanie polskich ekshumacji na Wołyniu, embargo na polską wieprzowinę, zabieranie paczek na granicy dla polskich rodzin, marsze ku czci bandery i upa i jeszcze na koniec wypłacanie im emerytur z naszych pieniędzy za lata przepracowane tam! Nie ich kraj zapłaci za tamte lata gdzie odprowadzili podatki tylko nasz.
adA
6 lat temu
JAK TAK DALEJ BĘDZIE TO ONI ROZSADZĄ POLSKĘ OD ŚRODKA ZOBACZYCIE NIECH TYLKO ICH BĘDZIE PONAD 5 MILIONÓW TO ZACZNIE SIĘ ZABAWA
aaaa
6 lat temu
brak niewolników bo tylko Ukraińcy i Polacy to Niewolnicy 21 wieku
Olo
6 lat temu
Jaki brak pracowników??? Pensja minimalna 1000 euro i się nie będzie można opędzić od chętnych. Czy to takie dziwne, że ludzie nie chcą tyrać za jałmużnę?
...
Następna strona