Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Monika Szafrańska
|

Ponad połowa Polaków chce ograniczenia handlu w niedzielę. Ekonomiści wieszczą miliardowe straty

23
Podziel się:

Ograniczenie handlu do dwóch niedziel w miesiącu i tylko w sklepach wielkopowierzchniowych – to najnowsza propozycja rządu. Związki zawodowe domagają się bardziej restrykcyjnego zakazu. Eksperci i ekonomiści szacują, że może to mieć negatywny wpływ na polską gospodarkę. W obecnym kształcie rządowy projekt jest kompromisowy dla wszystkich stron – ocenia socjolog z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu. Według badania CBOS obecnie ograniczenie handlu popiera 61 proc. Polaków.

Ponad połowa Polaków chce ograniczenia handlu w niedzielę. Ekonomiści wieszczą miliardowe straty

Ograniczenie handlu do dwóch niedziel w miesiącu i tylko w sklepach wielkopowierzchniowych - to najnowsza propozycja rządu. Związki zawodowe domagają się bardziej restrykcyjnego zakazu. Eksperci i ekonomiści szacują, że może to mieć negatywny wpływ na polską gospodarkę.

– Ostatni projekt można określić jako element doganiania standardów zachodnich, gdzie od lat istnieje zakaz handlu w niedzielę. Propozycja jest elastyczna, ponieważ proponuje zakaz handlu jedynie w dwie niedziele w miesiącu i ogranicza go do sklepów wielkopowierzchniowych, a także dopuszcza jego uchylenie w określonych okresach roku. Jest prospołeczna, ponieważ odnosi się do tego, jak żyją i funkcjonują rodziny, których członkowie pracują w handlu. Podnosi problematykę kobiecą, ponieważ to kobiety stanowią nadreprezentację pracowników w handlu – ocenia dr Joanna Szalacha-Jarmużek, socjolog i wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.

W przyszłym tygodniu pod obrady sejmowej Komisji Polityki Społecznej trafi projekt ustawy dotyczący ograniczenia handlu w niedziele. Rząd i posłowie Prawa i Sprawiedliwości zaproponowali w nim, żeby handel w sklepach wielkopowierzchniowych był dozwolony w co drugą niedzielę. NSZZ "Solidarność" domaga się z kolei bardziej restrykcyjnego rozwiązania i wprowadzenia zakazu niedzielnego handlu w każdą niedzielę miesiąca.

– Sieci handlowe w takich przypadkach lubią straszyć, że będą ograniczać zatrudnienie albo wycofają się z Polski. Trzeba jednak zauważyć, że polski rynek jest na tyle duży i atrakcyjny dla handlu, że to się raczej nie stanie. Jeżeli faktycznie miałoby do tego dojść, nie wydarzy się nic groźnego dla społeczeństwa, ponieważ mamy już polskie przedsiębiorstwa handlowe, które mogłyby wejść i wypełnić tę lukę. Argument o wycofaniu się z polskiego rynku jest neokolonialny, zastrasza się nim słabsze państwa – uważa dr Joanna Szalacha-Jarmużek.

Według Business Centre Club zakaz handlu w niedzielę może bardzo negatywnie odbić się na polskiej gospodarce. Z szacunków opracowanych przez firmę doradczą PwC i Polską Radę Centrów Handlowych wynika, że nowa regulacja może spowodować 5-proc. spadek obrotów w handlu (co najmniej o 9,6 mld zł), spadek zatrudnienia o 36 tys. osób oraz spadek dochodów budżetu państwa o 1,8 mld zł rocznie.

Autorzy projektu ustawy liczą, że ograniczenie niedzielnego handlu przyczyni się do ograniczenia przewagi konkurencyjnej sklepów wielkopowierzchniowych i wielkich sieci handlowych, a tym samym stworzy na rynku szansę rozwoju dla małych przedsiębiorców i lokalnych, osiedlowych sklepów.

– Projektodawcy liczą przede wszystkim na wzrost dochodów w małych i średnich sklepach, do których miałby się przenieść strumień konsumentów w te niedziele, w które nie będą mogli kupować w sklepach wielkopowierzchniowych. W tym sensie projekt ustawy wpisuje się w nurt patriotyzmu ekonomicznego, czyli kierowania środków pieniężnych w stronę małych przedsiębiorstw, ważnych dla społeczności lokalnych – mówi dr Joanna Szalacha-Jarmużek.

W ocenie socjolożki z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu zakaz handlu nie spowoduje spadku obrotów w handlu, ponieważ z czasem konsumenci zmienią nawyki i przyzwyczają się do zakupów w trakcie tygodnia.

– Sporo mówi się o tym, że stracą sklepy wielkopowierzchniowe, ale także powiązane z nimi sektory gospodarki, czyli na przykład centra logistyczne, przeładunkowe. Doświadczenia niektórych krajów zachodnich, gdzie wprowadzono zakaz handlu w niedziele, pokazywały, że handel de facto przesuwał się na takie dni jak piątek, sobota i poniedziałek, a właściciele firm nie tracili wcale tak dużo – mówi dr Joanna Szalacha-Jarmużek.

Na ograniczeniu handlu zyskać mogą też sklepy internetowe, gdzie Polacy skierują swoje kroki w niedziele.

Według firmy doradczej PwC, która przeanalizowała trzydzieści państw europejskich pod kątem przepisów dotyczących zakazu niedzielnego handlu, Europa wycofuje się z tego pomysłu. Trzynaście krajów nie ma żadnych restrykcji w tym obszarze, natomiast piętnaście rozluźniło regulacje w tym zakresie w ciągu ostatniej dekady.

– Przeciwnicy wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę mówią, że z racji dużego zapracowania weekendy są tym momentem, kiedy mogą spokojnie dokonać większych zakupów. Patrzę na ten zakaz jak na ciekawy eksperyment, który będzie wymagał od nas przedefiniowania sposobu spędzania wolnego czasu. W wielu mniejszych miejscowościach brakuje atrakcyjnej oferty spędzania wolnego czasu i wypełniają go właśnie galeria handlowe – uważa wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.

Jak wynika z badań Kantar TNS, za zakazem handlu we wszystkie niedziele jest 36 proc. Polaków. Proponowane rozwiązanie, czyli handel w co drugą niedzielę, ma więcej przeciwników niż zwolenników (50 proc. vs 48 proc.). Badanie CBOS wskazuje z kolei, że ograniczenie handlu popiera 61 proc. Polaków, ale jednocześnie 46 proc. z nich robi w niedziele zakupy.

– Przez ostatnich 20 lat Polacy nabrali nowych nawyków konsumenckich związanych ze spędzaniem wolnego czasu w centrach handlowych, co niekoniecznie oznacza robienie zakupów. Wiele osób po prostu spędza tam czas. Wprowadzenie zakazu oznacza konieczność zmodyfikowania nawyków konsumenckich. Ludzie nie lubią zmian i stąd może brać się opór – zauważa dr Joanna Szalacha-Jarmużek. – Polacy należą do jednych z najciężej pracujących narodów w Europie. Statystyczny Polak pracuje o dwie godziny więcej niż przeciętny Europejczyk. Można zadać sobie pytanie, czy faktycznie nie zasługujemy na trochę odpoczynku, czy osoby pracujące w handlu nie zasługują na wolny czas?

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Newseria
KOMENTARZE
(23)
Alfa
6 lat temu
Pamiętam czasy, gdy sklepy były nieczynne w niedzielę a w sobotę też tylko do określonej godziny. Dobrze, że mieliśmy dziadka, który cierpiał na bezsenność, więc ochoczo ruszał w sobotę rano w kolejkę po chleb. Gdy jechaliśmy z dziećmi na tzw. biwak pod namiot na weekend to niestety wcześniej kupione na kartki jedzenie trzeba było zabrać z sobą. Zamykanie sklepów w niedzielę to powrót do komuny. Obecnie duża część społeczeństwa pracuje 6 dni w tygodniu i niedziela jest tym dniem, kiedy można rodzinne zrobić zakupy. Wystarczy pojechać obecnie w niedzielę do centrum handlowego i zobaczyć te tłumy. Ci ludzie naprawdę woleliby robić zakupy w tygodniu najlepiej do godz. 15, bez tłoku i bez problemów z parkowaniem. Ale niestety pracują. Nie wszyscy są rencistami i emerytami. Litujemy się nad pracownikami pracującymi w handlu. Ale wiadomo, że w Polsce nie ma przymusu pracy i każdy, kto planuje swoją przyszłość zdaje sobie sprawę z konsekwencji swojego wyboru. Lekarz może mieć dyżury w niedzielę i święta, piekarz może piec w nocy, strażacy dyżurują 24 godz./dobę a pracownik handlu może mieć dyżury w niedzielę. A może po prostu, gdy kobiety - żony i matki - pracują w niedzielę w handlu, to wreszcie biedny mąż musi się zająć obiadem i przypilnowaniem dzieci? I jeszcze wypadałoby pójść z dziećmi do kościoła. To już nadmiar obowiązków jak na niedzielę.
Prawdziwe pow...
6 lat temu
Ograniczenie lub zakaz handlu w niedziele można wprowadzać z różnych powodów. Ale obecny projekt ustawy przedkłada patriotyzm ekonomiczny nad inne cele. Jak dokopać sieciom (opartym o kapitał zagraniczny) i jak przesunąć strumień zakupów do małych sklepów (z założenia będących w posiadaniu krajowych podmiotów/osób). To, że większa liczba pracowników w małych sklepikach będzie pracować w niedzielę już nie ma znaczenia! Gdyby spojrzeć z punktu widzenia ekonomii to im większy sklep i lepiej zorganizowany -czytaj sieciowy - tym mniej osób na jednostkę sprzedaży musiałoby pracować -pozostałe mogłyby by świętować w niedzielę i święta. Przepychający tę ustawę pomylą się srodze - po chwili duże zakupy przeniosą się na piątek i sobotę (i nawet będą większe niż dotychczas -bo takie sa nawyki kupowania na zapas gdy sklepy choć 1 dzień mają być zamknięte) i nadal będą robione w dużych sieciach. W niedzielę, w sklepiku można co najwyżej dokupić pieczywo, czy cukierek...
agus 12114
6 lat temu
Jeżeli naród wierny zamiast na zakupy przyjdzie do kościoła i da daninę a ksiądz podzieli się z fiskusem to na jedno wyjdzie do kościołów Polacy
Mateusz
6 lat temu
Będzie bieda jak w Niemczech. Wydatki na leczenie uzależnienia od chodzenia po sklepach i kupowania przedmiotów, problemy wynikające z możliwości myślenia z braku otwartych sklepów i jeszcze pewnie ludzie będą zamierali z głodu, bo zapomną w sobotę kupić chleb.
Jarek D.
6 lat temu
„Niech integralnym elementem przyszłorocznych obchodów setnej rocznicy niepodległości Polski stanie się prawne i definitywne zabezpieczenie wolnej od pracy niedzieli, jako spoiwa umacniającego narodową wspólnotę” – podkreślają biskupi z prezydium Konferencji Episkopatu Polski w wydanym oświadczeniu.
...
Następna strona