Wielka afera w myśliwskim światku. Setki łowczych polują bez egzaminów?
Myśliwi zdobywali uprawnienia do polowań bez zdawania egzaminów, a nawet bez uczestnictwa w kursach? Władze Polskiego Związku Łowieckiego zgłosiły sprawę do prokuratury - informuje Wyborcza.pl. - Była kontrola. Wydaje się, że doszło do wielu nieprawidłowości. Będziemy działać transparentnie. Zero tolerancji dla patologii - zapowiada Marcin Możdżonek, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej.
Nowa afera w światku myśliwych przypomina tę w Collegium Humanum. Tyle że tu dzięki szybkiej ścieżce miały być przyznawane uprawnienia do polowań, a nie dyplomy MBA - zwraca uwagę serwis.
Według gazety, do nieprawidłowości miało dochodzić w Zarządzie Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego w Ostrołęce. W sobotę, 25 stycznia o wynikach przeprowadzonej tam kontroli Eugeniusz Grzeszczak (PSL), łowczy krajowy miał poinformować Naczelną Radę Łowiecką. Wtedy władze PZŁ same złożyły doniesienie w prokuraturze na jeden ze swoich lokalnych zarządów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzedaje 15 tysięcy okularów miesięcznie. "Marża sięga 90 proc."
Żeby zostać myśliwym, najpierw trzeba przejść trwający minimum rok staż w kole łowieckim. A potem przystąpić do egzaminu na myśliwego. Ten składa się z testu, części ustnej i strzeleckiej. W teście 30 ze 100 pytań dotyczy zakresu bezpieczeństwa, a 70 wiedzy na temat łowiectwa.
Zaliczenie egzaminu to podstawa do uzyskania deklaracji członkostwa w PZŁ i wystąpienia o pozwolenie na broń. Wygląda na to, że w Ostrołęce ta droga była mocno uproszczona - informuje Wyborcza.pl.
Jako pierwszy o sprawie poinformował serwis myśliwski "Wildmen". Jego redaktor określa ją "największą aferą w historii Polskiego Związku Łowieckiego" - czytamy.
O zarzuty "Wyborcza" zapytała Rafała Pasteczkę, łowczego okręgowego w Ostrołęce.
- W związku z tym, że toczy się postępowanie, wolałbym nie ujawniać pewnych okoliczności - przekazał łowczy powołany na to stanowisko trzy tygodnie temu. Kontrola obejmowała okres od 1 stycznia 2017 r. do 31 października 2024 r. Rafał Pasteczka wymienił po niej stare władze zarządu okręgowego, a jego pracowników odwołano dyscyplinarnie.
Prezes NRŁ: zero tolerancji dla patologii
Zarzuty potwierdził "Wyborczej" Marcin Możdżonek, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej (i były siatkarz reprezentacji Polski):
- Była kontrola. Wydaje się, że doszło do wielu nieprawidłowości, jeśli chodzi o egzaminowanie, pobieranie opłat za egzaminowanie i zaliczanie egzaminów. Wnioski były na tyle niepokojące, że zarząd Polskiego Związku Łowieckiego postanowił powiadomić o sprawie prokuraturę - powiedział.
- Na początku kadencji Naczelnej Rady Łowieckiej zapowiadaliśmy, że będziemy rozliczać krok po kroku wszelkie zaszłości w Polskim Związku Łowieckim i będziemy działać transparentnie. To się właśnie dzieje. Zero tolerancji dla patologii - dodał Marcin Możdżonek.
NRŁ wskazała okręgowy zarząd w Ostrołęce do kontroli.