Notowania ropy WTI ponownie silnie spadły, tym razem po doniesieniach, że Arabia Saudyjska, czyli największy światowy eksporter ropy obniżyła swoje ceny dla odbiorców z USA. Powodem tego miało być przegrywanie konkurencji o amerykańskiego konsumenta ze względu na rosnącą produkcję i spadające ceny w USA. Amerykanie bowiem intensyfikują swoją relatywnie tanią produkcję ropy z łupków - w ostatnim czasie produkcja skoczyła do ilości ostatni raz odnotowywanych 30 lat temu.
Tym samym tendencja, która dominowała na rynku ropy w ostatnich miesiącach, i która doprowadziła do spadku cen do kilkuletnich minimów trwa w najlepsze. Krajom OPEC, które w poprzednich latach dbały przede wszystkim o odpowiednio wysokie ceny, obecnie bowiem najbardziej zależy na utrzymaniu udziału w rynku, nawet kosztem niższych cen i niższej rentowności produkcji. W ubiegłym miesiącu do tej swoistej wojny cenowej dołączyły m. in. Irak, Iran i Kuwejt, które również obniżyły ceny dostaw swojego surowca.
W sytuacji spowalniającego światowego wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie popytu na ropę, rosnąca produkcja prowadzi do nadpodaży surowca (w październiku produkcja krajów OPEC osiągnęła najwyższy poziom od 14 miesięcy). Na 27 listopada zaplanowane jest spotkanie krajów OPEC. Jeżeli nie zostanie podjęta decyzja o solidarnym zmniejszeniu produkcji (tak jak to bywało w poprzednich latach), ceny ropy powinny dalej zniżkować. O tym, że taka decyzja jednak nie zostanie podjęta, świadczyć mogą chociażby ostatnie słowa Ministra ds. Ropy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który stwierdził, że OPEC niepokoi się spadającymi cenami surowca jednak organizacja daleka jest od paniki.
Obecnie notowania WTI testują strefę wsparcia wyznaczoną przez minima z 2011 i 2012 roku (75 - 77 USD). Niemniej jednak przy aktualnym nastawieniu krajów OPEC poziomy te powinny zostać szybko przełamane.
